Hej, Maja!
— Maja, cześć. Co robisz? — usłyszała w słuchawce głos przyjaciółki.
— Właśnie wróciłam z pracy. Coś pilnego? Wybacz, jestem strasznie zmęczona, dzień był szalony — odpowiedziała Maja.
— Dzwonię, żeby przypomnieć, iż jutro moje urodziny. Czekam na ciebie o siódmej w restauracji „Syrenka”. Nie przyjmuję wymówek. Do zobaczenia. — Kasia, jak zwykle, rozłączyła się, zanim Maja zdążyła cokolwiek powiedzieć.
— Kto dzwonił? — Mama już od dłuższej chwili stała w drzwiach i przysłuchiwała się rozmowie.
— Przecież wszystko słyszałaś — burknęła Maja. Mama urażona zacisnęła usta. — Kasia zaprosiła mnie na urodziny — złagodziła Maja.
— Szkoda, iż nie kupiłaś tej niebieskiej sukienki, teraz by się przydała. — W głosie mamy było słychać wyrzut.
— Mamo, kompletnie wyleciało mi z głowy, choćby prezentu nie kupiłam. I w ogóle nie mam ochoty nigdzie iść. Później jakoś ją pozdrowię.
— Jakoś? Kasia to twoja jedyna przyjaciółka, a ty chcesz ją obrazić. Zupełnie sama zostaniesz. Jutro kupię prezent, nie martw się. Idź, rozrywka ci się przyda, bo tylko praca w głowie. Za chwilę trzydziestka, a ty bez rodziny, bez dzieci. No i nigdy nie było poważnego związku.
— Co to ma do rzeczy? I nie trzydziestka, tylko dwadzieścia siedem.
— Nie „tylko”, już prawie. Kasia ma mnóstwo adoratorów. Może i ciebie z kimś poznajomi — mamrotMaja westchnęła, ale uśmiechnęła się do myśli, iż może jednak mama miała rację – czas najwyższy zacząć pisać własną historię.