„Cześć. Nie poszliśmy wtedy razem do kina” – powiedział, zanim przypomniał sobie, co chciał naprawdę powiedzieć.

polregion.pl 2 dni temu

— Cześć. W końcu nigdy nie poszliśmy wtedy do kina — powiedział pierwsze, co przyszło mu do głowy, zapominając o przygotowanych wcześniej zdaniach.

Kuba i Kinga siedzieli na bulwarze nad Wisłą i marzyli, jak dostaną się na studia, skończą je, kupią mieszkanie w Warszawie…

— Kupię sobie niemieckie auto, najlepsze z możliwych. I na pewno nam się uda — rzucił Kuba, wrzucając kamyk do wody.

— Będziemy jeździć nad Bałtyk albo za granicę — dodała wesoło Kinga, obserwując, jak rozchodzą się kręgi na wodzie. — Ale najpierw trzeba zdać na studia. A już mam dość nauki… — westchnęła.

— Dostaniemy się. — Kuba objął Kingę za ramiona i przytulił.

Wydawało im się, iż nikt przed nimi nie kochał się tak mocno i iż nic ich nie rozdzieli.

— Chodźmy już do domu, mama pewnie się martwi. I zimno mi. — Kinga wstała z ławki i syknęła z bólu. Nowe buty obtarły jej nogi. Zdejmowała je i poszła boso po chłodnych płytach bulwaru.

— Może jutro pójdziemy do kina? Leci fajny film… — zaproponował Kuba. Szli, rozmawiając o niczym i o wszystkim naraz.

— Do jutra — powiedziała Kinga pod swoim blokiem, stanęła na palcach, cmoknęła Kubę w policzek i gwałtownie pobiegła do klatki.

— To kupię bilety? — krzyknął za nią.
Kinga nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się jeszcze w drzwiach.

Miasto jeszcze spało, ale krótka czerwcowa noc już się skończyła, a świt gasił gwiazdy na niebie. Nadchodził pierwszy dzień dorosłego życia świeżo upieczonych maturzystów.

Kuba cicho wszedł do mieszkania, by nie obudzić matki, rozebrał się i natychmiast zasnął snem szczęśliwego człowieka, pewnego jutra. Po obiedzie już stał pod oknami Kingi. Wyjrzała, a po chwili wybiegła z klatki.

— Mam bilety — Kuba pomachał przed nią dwoma kartonikami.

— Przepraszam, Kubuś, nie mogę. Przyjechała ciocia mamy. Wyszła za mąż i wyjeżdża do Niemiec. Zostawiła nam mieszkanie w Warszawie. Musimy jutro jechać, żeby wszystko obejrzeć… Ja wyjeżdżam do Warszawy.

— A kiedy wrócisz? — spytał Kuba, jeszcze nie rozumiejąc do końca jej słów.

— Nie wiem. Tam będę zdawać na studia.

— A ja? A my?… Przecież mieliśmy razem… — Kuba nie wierzył własnym uszom.

— Kubuś, taka szansa zdarza się raz w życiu. Poza tym, nie wyjeżdżam na Księżyc, możesz mnie odwiedzać. A może ty też zdaj do Warszawy? — W oczach Kingi pojawił się błysk. — Słuchaj, naprawdę, pojedź ze mną!

— A gdzie ja tam będę mieszkał? Twoi rodzice co powiedzą? Ja nie mam bogatej ciotki, nie mam pieniędzy. Jak powiem mamie? Ona jest sama…

— Jakoś to wymyślimy… — odparła Kinga beztrosko.

— Kiedy wyjeżdżasz? — spytał Kuba przygaszonym głosem.

— Jutro rano. Trzeba jeszcze spakować rzeczy. Wszystko tak nagle… Kubuś, rodzice mnie tu nie zostawią, choćby nie próbuj przekonywać. jeżeli mnie kochasz, znajdziesz sposób, żebyśmy byli razem.

— A jeżeli ty mnie kochasz… — Kuba nie dokończył, machnął ręką, odwrócił się i gwałtownie odszedł.

Kinga wołała za nim, ale nie obejrzał się. Co chwilę przyspieszał, niemal biegnąc. Dopiero gdy Kinga została daleko za nim, wlókł się powoli, ledwie niosąc nogi. W sercu nie drapały koty, ale wyła wilcza wataha. „Kinga wyjedzie, znajdzie nowych przyjaciół, zapomni o mnie… A kim ja jestem? Zwykły chłopak z prowincji…” — myślał Kuba, rozdrapując sobie duszę.

— No i dobrze, niech jedzie. Poradzę sobie. Osiągnę wszystko… Jeszcze pożałujesz… — mruczał pod nosem.

W domu rzucił się na łóżko, wtulił twarz w ścianę i tak leżał dwa dni. Matka już chciała wzywać pogotowie, myślała, iż zachorował.

— Powinieneś zacząć przygotowania do egzaminów, Kubo. jeżeli będziesz tak leżeć, nie zdasz, zabiorą cię do wojska. Wtedy twoja Kinga na pewno do ciebie nie wróci, uzna cię za nieudacznika.

Słowa matki otrzeźwiły go. Zmuszał się do nauki, a przed oczami wciąż widział Kingę. W przerwach wyszarpywał się na drążku na podwórku, by nie mieć sił myśleć. Postanowił osiągnąć wszystko, o czym marzyli razem. Wtedy przyjedzie do niej do Warszawy, i… Ale najpierw musi zdać na studia.

I zdał, ku wielkiej euforii matki. Każdego dnia czekaKażdego dnia czekał na list od Kingi, ale jego serce już wiedziało, iż przeszłość to zamknięty rozdział, a przyszłość czekała na niego z nowymi marzeniami.

Idź do oryginalnego materiału