– Czemu nie otwierasz drzwi? – Nie chcę! I nie otworzę. Goście powinni uprzedzać o wizytach, a do tego nie grzebać w szafkach, lodówce i szufladach. – Jak to nie otworzysz? To przecież moja matka! Ona przyszła do mnie! – No to ją przywitaj! Ale nie w moim domu!

newsempire24.com 2 dni temu

Czemu nie otwierasz drzwi? Nie chcę! I nie otworzę. Goście powinni uprzedzać o wizytach, a do tego nie grzebać w szafkach, lodówkach i szufladach. Jak to nie otworzysz? To moja matka! Przyszła do mnie! No to ją przywitaj! Ale nie w moim domu.

A Wika lepiej dogadywała się z moją mamą.

Wiesz, gdybym teraz zaczęła wymieniać, w czym mój ex był lepszy od ciebie, obojgu byłoby wstyd.

Choć sama nie jestem pewna przerwała nerwowo Jadzia, przecierając kuchenny stół. Skoro obojgu z Wiką było tak dobrze, to czemu się z nią rozstałeś?

Witek obrażony odwrócił się i ponuro spojrzał w okno.

No, sama znasz tę historię

Znam. Więc nie opowiadaj mi teraz o swojej Wikusiu odcięła Jadzia. Inaczej zostanę twoją następną ex.

Jadzia była już gotowa na radykalne kroki.

Z Wiktorem poznała się prawie rok temu w towarzystwie wspólnych znajomych. Znała choćby tę samą Wikę, choć nie za blisko. To właśnie Wika przyprowadziła Witka. A potem po kilku miesiącach zniknęła z radarów.

Witek pewnego razu, będąc pod wpływem, wyznał, iż rozstał się z nią, przyłapawszy ją na zdradzie. choćby uronił łzę.

Wtedy Jadzi wydało się to urocze: mężczyzna nie boi się okazywać uczuć, ceni miłość. Coś w niej kliknęło, zapragnęła go pocieszyć.

Zdawała sobie sprawę, iż tym czymś był prawdopodobnie instynkt macierzyński, a nie kobiece zainteresowanie. Ale wtedy wystarczyło, by między nimi zaczęło się coś więcej.

Początki były piękne. Odprowadzał ją po pracy, podwoził do domu, codziennie pisał czułe wiadomości i pytał, czy się ciepło ubrała. Jadzia czuła się otoczona troską.

Po raz pierwszy zaniepokoiła się, gdy napisała do niej ta sama Wika.

Cześć. Słuchaj, słyszałam, iż spotykasz się z Wiktorem. To oczywiście nie moja sprawa, ale uważaj z nim. Oni tworzą nierozerwalny duet z mamą.

Jadzia zanotowała sobie to w pamięci, ale pomyślała, iż to drobiazg. Miłość pokonywała większe przeszkody. W końcu jeżeli z jedną kobietą miał problemy, nie znaczy, iż z drugą będzie tak samo.

Cześć. Myślę, iż sobie poradzimy. Ale i tak dziękuję za ostrzeżenie odpowiedziała Jadzia.

Nie chciała kontynuować tej rozmowy. Wydawało się to nie fair wobec Witka.

Ale Witek wcale nie przejmował się jej komfortem.

Gdy jego matka, Danuta Janowska, pierwszy raz przyszła bez zapowiedzi, Jadzia zareagowała niemal spokojnie.

Może oboje nie rozumieją, jak to jest nietaktowne. W końcu Danuta pewnie martwi się o syna i chce zobaczyć, z kim żyje.

Jadzia wysłała Witka na powitanie, gwałtownie się ubrała, związała włosy w niedbały kucyk i, senna, z podkrążonymi oczami, wyszła poznać potencjalną teściową. Ta w tym czasie już przeglądała szuflady w kredensie w salonie.

Aha, wszystko pomieszane powiedziała Danuta z pobłażliwym uśmiechem. A potem skarpetki nie do pary. Jadziu, zaraz zjemy śniadanie, a ja nauczę cię składać ubrania tak, by się nie gniotły i nie ginęły.

Zamiast dzień dobry. Powiedzieć, iż Jadzia była zdezorientowana, to nic nie powiedzieć. To, iż obca osoba tak swobodnie grzebała w jej bieliźnie w jej własnym domu, wydało jej się chamstwem.

Ale odpowiadać chamstwem na chamstwo na samym początku znajomości też nie było w porządku, więc przemilczała.

Oj, dziecko, jakie ty masz sińce pod oczami! ze współczuciem ciągnęła Danuta. Powinnaś zrobić maseczki z ogórka. A najlepiej nerki sprawdzić. Moja znajoma

Jadzia uśmiechała się, kiwała głową i udawała, iż słucha z zainteresowaniem o chorobach obcych ludzi. A sama marzyła, by wrócić do łóżka, bo była dopiero ósma rano. Weekend, Jadzia specjalnie położyła się później, by się wyspać.

Marzenia.

Wizyta Danuty Janowskiej przeciągnęła się do wieczora. Jadzia usłyszała tonę krytyki i cennych rad jak podlewać kwiaty, myć wannę czy czyścić łyżki.

Nawet zdążyła trochę poćwiczyć. Cz

Idź do oryginalnego materiału