Mój czelendż zbliża się nieuchronnie do końca. Wiem, iż będzie mi go bardzo brakować, bo to była świetna rzecz. Niestety tyle się wokoło dzieje, w szczególności w końcówce roku, iż nie byłem w stanie wcześniej opublikować podsumowania listopada. Zatem robię to teraz, przedostatniego dnia roku. Obiecuję, iż podsumowanie grudnia i całego roku naszej rywalizacji przeczytacie już w przyszłym tygodniu.
Wyniki listopada
Listopad w liczbach:
- przebiegłem 13,52 km
- przepłynąłem 3775 m…mało
- dynamicznie przeszedłem 67,92 km
- w plenerze przejechałem 337,74 km…
- a na trenażerze dodatkowe 253,63 km…
- w sumie z przewyższeniem 11118 m (to mój absolutny rekord!)
W naszym przeliczeniu osiągnąłem 1395,7 km, co ponownie, pozwoliło mi wygrać kolejny miesiąc w naszym współzawodnictwie!
Jak wspominałem we wstępie, listopad to bardzo trudny miesiąc. W listopadzie wydajemy najważniejszy dla nas numer w roku, numer świąteczny. Wiele firm szykuje w tym okresie masę premier, nowości i różnych akcji związanych z końcem roku, które trzeba opracować. Do tego po trzech latach od przeprowadzki wreszcie zaczęliśmy remont… wszystko na raz. Nie wiedziałem w co ręce włożyć. Czym się zajmować, a tu jeszcze trzeba było treningi ciągnąć. Prawda jest taka, iż głownie wieczorami.
Niestety nie udało mi się cztery razy zamknąć kółek, choć bardzo się starałem.
Mimo wszystko, na początku miesiąca mocno zmotywował mnie do ruszenia się wyjazd jaki mieliśmy zaplanowany z kolegami. Kolejna edycja naszego Rowerowego Spa. Tym razem padło na Hiszpanię i okolice Alicante.
Hiszpania idealna na rowery
Okolice Alicante są wręcz stworzone dla rowerzystów. Piękne trasy, z dużymi przewyższeniami. Praktycznie zero samochodów. Z jednej strony góry, z drugiej widok na Morze Śródziemne. Połowa listopada to idealny moment. Piękna pogoda, 20-25°C, lekki wiatr, ciemno robiło się dopiero w okolicy 18.
Polecieliśmy w ośmiu. Na miejscu dołączyło jeszcze dwóch uczestników. „Lokalesów” na czele z Michałem Śliwińskim. Świetna ekipa.
Trzy pełne dni jazdy. Pierwszy dzień to trasa około 100km z przewyższeniem na poziomie ponad 1800 m. Drugi był dłuższy i trudniejszy – około 130 km i ponad 2300 m przewyższenia. Trzeci był najkrótszy – około 73 km i 1100 m przewyższenia.
Nasze trasy krążyły wokół kultowej drogi na Coll de Rates, o której parę miesięcy temu, w marcu, pisał w iMagazine Adalbert Freeman. Protip dla wszystkich wybierającego się na taką wycieczkę – bierzcie swoje dętki. Koszt znikomy, a jak jeszcze kupicie dętki TPU np na AliExpress, to nie dość, iż zapłacicie grosze, to jeszcze będą one malutkie i lekkie… ja pierwszego dnia miałem totalnego pecha i zmieniałem dętkę 4 razy… kosmos. Dobrze, iż było nas w sumie dziesięciu i było więcej dętek do wykorzystania.
Jako bazę wybraliśmy miejscowość Altea, która oddalona jest o około 45 minut od Alicante. Przelot w dwie strony, wykupiony 5 miesięcy wcześniej, kosztował 860 PLN. Lata tam bezpośrednio WizzAir. Na miejscu wypożyczyliśmy samochody. Koszt crossovera na 3 dni to 160 EUR. W Altea wynajęliśmy przez Booking dwa urokliwe apartamenty w starej części miasta, idealne dla całej naszej ekipy – koszt na osobę, przez trzy dni, wyniósł po 150 EUR. I teraz najlepsze – koszt wynajęcia roweru zamknął się w ~75 EUR na osobę. Zaznaczę, iż na trzy pełne dni, rowery… Pinarello, szosa endurance, full carbon, na Shimano 105 Di2… nowe. Wcześniej wysyłaliśmy nasze wymiary do wypożyczalni, zatem gdy je odbieraliśmy były wstępnie ustawione pod każdą osobę indywidualnie. Kompletnie nie opłaca się wieźć swojego roweru w tamtą okolicę.
Absolutnie polecam – miejsce i porę roku.
Kondycja
Ostre przygotowanie jakie sobie narzuciłem przed wyjazdem na Coll de Rates zaowocowało u mnie formą życia. Nigdy wcześniej nie czułem takiej pary w nogach. Genialnie mi się podjeżdżało pod podjazdy, z których najostrzejsze miały po 17%. Warto o tym pomyśleć zawsze przed zaplanowanym wyjazdem sportowym. Teraz przed wieloma z nas będą narty. pozostało czas aby coś zrobić i się dobrze do nich przygotować, tak jak jak się przygotowałem do rowerów w Hiszpanii. Codzienny trening na trenażerze, ukierunkowany właśnie na podjazdy dał niesamowite efekty. Wszystkim to polecam.
Tymczasem powoli kończymy zabawę. Obserwujcie naszą www, bo niebawem opublikuję podsumowanie minionego roku i Czelendżu 2023. Trzymajcie się.