Czekała na trudną rozmowę

polregion.pl 1 miesiąc temu

Czekała ją trudna rozmowa. Za oknem migały światła samochodów, przechodnie spieszyli się po swoich sprawach, a Marek został sam z myślami. Tego dnia czuł się szczególnie przygnębiony, choć na zewnątrz nic nie zdradzało jego stanu.

Myślał o Oli. Ich związek trwał już kilka lat i wydawało się, iż wszystko układa się idealnie. Robił wszystko, by była szczęśliwa: kupował drogie prezenty, organizował romantyczne kolacje, starał się być czuły i troskliwy. Ale ostatnio zaczął zauważać, iż coś się zmieniło. Ola stała się zdystansowana, często zamyślała się, a ich rozmowy były coraz krótsze i rzadsze.

Marek próbował zrozumieć, co się stało. Może zrobił coś nie tak? A może po prostu zmęczyła się jego nadmierną opiekuńczością? Nie potrafił znaleźć odpowiedzi, a to wpędzało go w rozpacz.

Przypomniał sobie, jak się poznali. Było to na jednym z imprezowych spotkań, na które często chodził. Ola od razu zwróciła jego uwagę swoją urodą i pewnością siebie. Nie była jak inne kobiety, które dotąd spotykał. Miała swój własny sposób patrzenia na świat, własne pasje i zainteresowania. Marek poczuł, iż chce ją poznać lepiej, i niedługo zaczęli się spotykać.

Na początku było wspaniale. Spędzali razem mnóstwo czasu, podróżowali, chodzili na różne wydarzenia. Marek cieszył się każdą chwilą z Olą i wierzył, iż ich relacja rozwija się we adekwatnym kierunku. Ale stopniowo zaczął dostrzegać zmiany w jej zachowaniu. Uśmiechała się rzadziej, coraz słabiej odpowiadała na jego telefony i wiadomości. Czasem miał wrażenie, iż po prostu znosi jego obecność.

To uczucie było trudne, ale Marek starał się nie okazywać emocji. przez cały czas robił wszystko, by wrócić do dawnych czasów. Jednak za każdym razem, gdy próbował porozmawiać z Olą o ich związku, unikała tematu, tłumacząc się zajęciami lub zmęczeniem.

Dzisiejszy dzień był szczególnie ciężki. Ola znów poszła na spotkanie z przyjaciółkami, zostawiając go samego. Marek rozumiał, iż każdy potrzebuje przestrzeni, ale serce ściskało mu się z bólu. Czuł, iż ją traci, ale nie wiedział, jak to zatrzymać.

Te myśli męczyły go, ale nie miał pomysłu, jak zmienić sytuację. Kochał Olę i chciał, by była szczęśliwa, ale zdawał sobie sprawę, iż jego starania mogą być daremne. Głęboko w sercu miał nadzieję, iż pewnego dnia otworzy się przed nim i powie, co się dzieje. Na razie mógł tylko czekać i wierzyć, iż wszystko się ułoży.

Ola siedziała w kawiarni, podczas gdy wokół niej toczyło się wieczorne życie dużego miasta. Była sama, choć mogła teraz być z Markiem — swoim chłopakiem, który wydawał się idealny pod każdym względem. Przystojny, inteligentny, troskliwy… W zasadzie marzenie każdej dziewczyny. A jednak czuła się nieszczęśliwa.

Wszystko zaczęło się kilka lat temu, gdy pierwszy raz go spotkała. Poznali się na imprezie, na którą przyszła z koleżankami. Marek od razu zwrócił jej uwagę swoją pewnością siebie i charyzmą. Potrafił zrobić wrażenie, podtrzymać rozmowę na każdy temat i wyglądał nieskazitelnie. Sam fakt, iż taki facet się nią zainteresował, pochlebiał jej samoocenie.

Ola wspomniała tamten dzień, gdy ich spojrzenia spotkały się przez tłum gości. Wtedy jeszcze myślała, iż miłość to coś nagłego, gwałtownego i pełnego namiętności. Ale z Markiem szło zupełnie inaczej. Ich relacja rozwijała się powoli, spokojnie, niemal rozsądnie. Stopniowo zaczęli spędzać więcej czasu razem, aż w końcu zostali parą. Marek otaczał ją opieką, dawał prezenty, planował wspólne wyjazdy. Wszystko szło zgodnie z planem, ale w środku Ola czuła dziwną pustkę.

Podobało jej się, iż Marek szanował jej zdanie, pomagał w codziennych sprawach i wspierał w trudnych chwilach. Wydawało się, iż łączy ich porozumienie i szacunek. Te właśnie cechy Ola uważała za fundament trwałego związku. Miłość? No cóż, przyjdzie z czasem, prawda?

Ale czas mijał, a uczucia nie nadchodziły. Zamiast nich rosła irytacja. Każdy gest Marka, każde słowo zaczęło wydawać się jej nieszczere, choćby jego uśmiech wywoływał dyskomfort. A najgorsze było to, iż zaczęła porównywać go z kimś innym — kimś, z kim, wydawałoby się, nie miała nic wspólnego.

Kuba. Przyjaciel z dzieciństwa, nieco niezdarny, wiecznie wpakowujący się w zabawne sytuacje. Ola zawsze uważała go tylko za kumpla, któremu można zwierzyć się z sekretów i poprosić o radę. A jednak to on zajmował jej myśli częściej niż Marek. Przypominały się ich długie rozmowy do świtu, śmiech z głupstw, wsparcie w ciężkich chwilach. Ola zdawała sobie sprawę, iż Kuba kochał ją od zawsze, ale nigdy nie traktowała tego poważnie. Przecież był tylko przyjacielem, prawda?

Próbując zrozumieć siebie, Ola przypominała sobie ostatnie dni. Marek stał się dla niej nie do zniesienia. Jego nawyk ciągłego pomagania, który kiedyś postrzegała jako troskę, teraz wydawał się nachalny. Jego chęć zadowolenia jej zamieniła się w presję.

Wiedziała, iż musi porozmawiać z Markiem. Wytłumaczyć, iż ich związek doszedł do martwego punktu. Ale sama myśl o przyznaniu się do uczuć do innego człowieka sprawiała, iż czuła się nędznie. Jak można było tak się pomylić? Jak można było nie zauważyć prawdziwych emocji, które były tuż przed nią?

W tym momencie poczuła, iż po policzkach płyną łzy. Otarła je szybko, by nie zwracać na siebie uwagi. Nienawidziła siebie za tę słabość, za to, iż pozwoliła się pogubić we własnych uczuciach. Ale mimo to wiedziała, iż musi znaleźć w sobie siłę, by coś zmienić. choćby jeżeli późno, choćby jeżeli boleśnie.

Ola wstała od stolika i skierowała się ku wyjściu. Czekała ją trudna rozmowa z Markiem i wiedziała, iż po niej jej życie zmieni się na zawsze. Ale może to będzie pierwszy krok do prawdziwego szczęścia, które przegapiła tak dawno temu.

Idź do oryginalnego materiału