Czasy się nie zmieniają, ludzie tak

newskey24.com 3 dni temu

Czasy się nie zmieniają, to ludzie są różni.

— Danuś, czy choć kropla sumienia w tobie została? — drżącym głosem zapytała Jadwiga młodszą siostrę.

— Jadziu, ty akurat o sumieniu możesz mówić! My z mamą już się napatoczyłyśmy, teraz wasza kolej. Pobądźcie z Jackiem przy starszej kobiecie w jednym mieszkaniu, zobaczycie, jakie to ciężkie. A nasz limit się wyczerpał! — ostatnie słowa Danuta wypowiedziała szczególnie donośnie i rzuciła słuchawkę.

Jadwiga usłyszała w telefonie krótkie sygnały. Zamilkła na chwilę, po czym cicho szepnęła:

— Bezczelna! Co za bezczelność…

…Jadwiga i Danuta były rodzonymi siostrami. Ich rodzice, Stanisław Janowicz i Maria Kazimierzówna, pobrali się jeszcze jako studenci. Rok po ślubie na świat przyszło pierwsze dziecko — córeczka Jadzia. Młoda rodzina żyła oczywiście bardzo skromnie. Pieniędzy starczało tylko na najpotrzebniejsze rzeczy.

Po kilku latach Stanisław dostał od zakładu pracy dwupokojowe mieszkanie. Życie stało się łatwiejsze. Maria dorabiała, ucząc nie tylko w szkole muzycznej, ale też dając prywatne lekcje wieczorami. Kiedy Jadzia skończyła dziesięć lat, urodziła się Danusia.

W młodszej dziewczynce rodzice nie mogli się nachwalić. Wszystkie zachcianki i kaprysy Danki spełniano bez zwłoki. gwałtownie zorientowała się, jak to działa, i celowo próbowała „przeciągać kołdrę na swoją stronę”.

— Jadziu, ty jesteś starsza! Ustąp młodszej siostrze! — Maria po raz kolejny zwróciła uwagę córce.

— Mamo, po co jej ten zeszyt? Kupiłam go sobie, a ona przecież jeszcze mała!

— Chcę, mamo, chcę… — Danusia zanosiła się płaczem.

I w kolejnej chwili pożądana rzecz lądowała w jej rękach. Danka nie chciała uczyć się czytać, nie chciała chodzić do logopedy. Chciała tylko, by wszystko było po jej myśli. jeżeli ktoś śmiał się sprzeciwić, wybuchała awantura.

Gdy Jadwiga miała szesnaście lat, a Danusia sześć, w rodzinie wydarzyła się tragedia. Stanisław zmarł nagle na zawał w pracy. Koledzy, sąsiedzi, przyjaciele współczuli — taki młody, czterdzieści lat, życie dopiero przed nim. A tu taka niespodziewana śmierć…

Najciężej stratę znosiła Maria. Wtedy coś w niej pękło. Przestała zauważać wszystko i wszystkich wokół. choćby starsza córka nie budziła jej zainteresowania. Całą uwagę, miłość i troskę skierowała ku siedmioletniej Danusi. Dziewczynka była żywym obrazem ojca.

— Mamo, moje dżinsy już się rozpadają, a ty wciąż kupujesz Danusi nowe sukienki! Już cała szafa się ugina! — oburzała się Jadwiga.

— Jadziu, przestań marudzić! Jesteś już dorosła. Skończysz szkołę, pójdziesz na studia, znajdziesz pracę i kupisz sobie, co zechcesz. A Danusia — biedactwo, w takim wieku bez taty! A jak on ją kochał, jak rozpieszczał… — Maria ocierała łzę.

Jadwiga skończyła szkołę i wyjechała na studia do innego miasta.

— Myślałam, iż będzie mi ciebie brakować, ale wiesz co? choćby dobrze! Chcę zrobić Danusi pokój jak dla księżniczki! — entuzjazmowała się Maria.

— Mamo, chcesz powiedzieć, iż wyrzucisz moją kanapę, jak wyjadę? A ja planowałam przyjeżdżać na weekendy… — Jadzia mówiła z lekkim żalem.

— Oczywiście, iż wyrzucę! To stary grat! A przyjeżdżać możesz — prześpisz się ze mną w pokoju albo na kuchni. Mam składane łóżko. Rozumiesz, chcę, by Danusia miała swój pokój. Cała szkoła jeszcze przed nią.

We wrześniu Jadwiga wyjechała, a Maria zaczęła remont.

— Jadziu, powinnam była cię wyprawić już latem! Żeby remont skończyć przed szkołą. Danusia nie może się doczekać swojego pokoju. — Maria dzieliła się przemyśleniami przez telefon.

— Mamo, po co ten remont? Pokój był w porządku! Swoją drogą, zbieramy na „Otrzęsiny”. Przelej mi, proszę.

— Jadziu, jeżeli potrzebujesz pieniędzy, idź i zarób sama! Remont kosztuje, wzięłam kredyt. A Danusia wyrosła z ubrań, trzeba jej kupić nowe. I tak wydatki ogromne — raz kino, raz lody. — Maria jęczała.

— Mamo, przecież jej wszystko kupujesz. A ja? — Jadwiga była urażona.

— Ty jesteś dorosła. Możesz o siebie zadbać. Ja w twoim wieku już pracowałam. A Danusia taka mała, straciła tatę…

— Mamo, ja też straciłam ojca! — przypomniała Jadwiga.

— No ale ty jesteś duża! Czas być samodzielną! — Maria postawiła kropkę.

Jadwiga rzadko wracała do domu. W weekendy pracowała, potem poznała Jacka. Zamieszkali razem na wynajmowanym, wzięli ślub i kredyt.

— Córciu, pomogłabym wam, ale sama wiesz, jak trudna jest nasza sytuacja… — Maria wzdychała.

— Jaka sytuacja, mamo?

— No jak to? Danusia się uczy, korepetycje drogie!

— Ja się uczyłam bez korepetycji!

— Wtedy były inne czasy! Danusia chce iść na filologię. Pewnie będzie płatne, więc muszę oszczędzać. A wy z Jackiem dacie radę. Nie jesteście dzieci! Jak wam ciężko, to po co brać kredyt? — Maria nie pozostawiała wątpliwości.

Jadwiga nie dyskutowała. Wiedziała, iż od lat wszystkim rządzi Danuta.

Wkrótce Jadwiga i Jacek doczekali się synka, Wojtusia.

— Mamo, możesz przyjechać, pomóc z Wojtusiem? — Jadwiga dzwoniła raz po raz.

— Jak ja mogę wyjechać? Danusia przygotowuje się do matury… Rozumiesz? Muszę jej pomóc, nakarmić porządnie.

— Mamo, gdy ja zdawałam maturę, było mi nie lżej. A wtedy tata zmarł.

— To było dawno! Teraz chcę, by Danusi było lepiej niż innym.

Danusia skończyła studia na płatnym i natychmiast wyszła za mąż. Zamieszkali z Marią. Po dwóch latach urodził się Jasio. Babcia rozpieszczała go ponad miarę. Jadwiga dawno przestała się wtrącać. Godziła się tylko z tym, iż Jasio był kopią Danusi — równie roszczeniowy.

— Mamo, zwolniłaś się z pracy? — Jadwiga spytała któregoś dnia.

— Tak. Jasio poszedł do szkoły, trzeba go odprowadzać. A potem ma zajęcia w liceum, daleko stąd.

— Mamo, to dwadzieścia minut autobusI tak minęły lata, a gdy Maria odeszła, Jadwiga zrozumiała, iż choć miłość matki była niesprawiedliwa, to właśnie ona nauczyła ją, jak kochać bezwarunkowo.

Idź do oryginalnego materiału