Czasy się nie zmieniają, ludzie są inni

newsempire24.com 16 godzin temu

Czasy zawsze te same, tylko ludzie się zmieniają.

– Danuś, czy ty w ogóle masz jeszcze odrobinę sumienia?! – drżącym głosem zapytała Jagoda młodszą siostrę.
– Jaga, komu ty możesz mówić o sumieniu? Z mamą już swoje odcierpiałyśmy, teraz wasza kolej. Niech Roma i ty się nią zajmą, zobaczcie, jak to jest mieć starszą osobę pod jednym dachem. Mamy dosyć! – ostatnie słowa Danuta wypowiedziała szczególnie głośno i rzuciła słuchawkę.

W telefonie Jagoda usłyszała tylko przeciągłe sygnały. Przez chwilę milczała, w końcu szepnęła:
– A to bezczelna! No, bezczelna…

…Jagoda i Danuta były siostrami. Ich rodzice, Grzegorz i Halina, pobrali się jeszcze na studiach. Rok po ślubie na świat przyszła pierwsza córka – Jagoda. Żyli skromnie, pieniędzy starczało ledwie na najpotrzebniejsze rzeczy.

Po kilku latach Grzegorz dostał od zakładu pracy dwupokojowe mieszkanie. Życie stało się łatwiejsze. Halina też dorabiała – dawała lekcje gry na pianinie po godzinach. Gdy Jagoda skończyła dziesięć lat, urodziła się Danusia.

Rodzice rozpieszczali młodszą córkę bez pamięci. Każda zachcianka Danusi była spełniana natychmiast. Dziewczynka gwałtownie zrozumiała, iż może wymuszać to, co chce, i zaczęła celowo „ciągnąć kołdrę w swoją stronę”.

– Jaga, ty jesteś starsza! Ustąp siostrze! – znowu upomniała Halina.
– Mama, po co jej ten zeszyt? Kupiłam go sobie, ona pozostało za mała!
– Chcę, mamo, chcę… – Danuta rzucała się w płacz.
W mgnieniu oka pożądany przedmiot lądował w jej rączkach. Nie chciała uczyć się czytać, nie chodziła na zajęcia z logopedą. Chciała tylko, by wszystko było po jej myśli. Gdy ktoś się sprzeciwił – wybuchała awantura.

Gdy Jagoda skończyła szesnaście lat, a Danuta sześć, rodzinę spotkała tragedia. Grzegorz zmarł nagle na zawał w pracy. Koledzy, sąsiedzi – wszyscy współczuli. Taki młody, ledwie czterdzieści lat… dzieci wychować, wnuków doczekać. Ale los zadecydował inaczej.

Halina pogrążyła się w żalu. Przestała zauważać świat wokół, choćby starszą córkę. Całą miłość przelała na siedmioletnią Danusię, która była żywym obrazem ojca.

– Mamo, moje jeansy są już do wyrzucenia, a ty Danusi ciągle nowe sukienki kupujesz! Już całą szafę zapchała! – skarżyła się Jagoda.
– Jagusia, nie dręcz mnie! Jesteś prawie dorosła, skończysz szkołę, znajdziesz pracę i kupisz, co zechces. A Danusia? Biedactwo, w takim wieku bez taty… On ją tak kochał… – Halina ocierała łzę.

Jagoda wyjechała na studia do Krakowa.
– Myślałam, iż będę tęsknić, ale wiesz co? choćby lepiej! Chcę Danusi zrobić remont w pokoju, żeby miała jak księżniczka! – entuzjazmowała się Halina.
– Mama chce wyrzucić moją kanapę? A ja planowałam przyjeżdżać na weekendy…
– Naturalnie! Po co to stare rupiecie? Możesz spać ze mną albo w kuchni na składaku. Rozumiesz? Chcę, by Danusia miała swój pokój. Przecież cała szkoła przed nią…

We wrześniu Jagoda wyjechała, a Halina zaczęła remont.
– Jagusia, powinnam była cię wyprawić wcześniej! Danusia nie może się doczekać swojego pokoju – mówiła przez telefon.
– Mamo, po co te wydatki? Pokój był w porządku! Swoją drogą, zbieramy na „Otrzęsiny”…
– jeżeli chcesz dodatkowe pieniądze, idź do pracy! Remont i tak kosztuje majątek. Danusia wyrosła z ubrań, trzeba nowe. Kino, lody…
– Mamo, a ja?
– Jesteś dorosła, sama zadbaj o siebie! Ja w twoim wieku dorabiałam. A Danusia? Straciła tatę…
– Ja też straciłam tatę!
– Ale ty już duża! Czas na samodzielność! – ucięła Halina.

Jagoda rzadko wracała do domu. Zaczęła pracować w weekendy, poznała Romana, wzięli ślub i kredyt.
– Córciu, pomogłabym, ale sytuacja trudna… – wzdychała Halina.
– Jaka sytuacja?
– Danusia się uczy! Korepetycje kosztują fortunę!
– Ja się uczyłam bez nich!
– Wtedy były inne czasy! Danusia chce na filologię, pewnie na płatne. Muszę oszczędzać. Wy sobie poradzicie!
Jagoda nie dyskutowała – wiedziała, iż Danuta rządzi w życiu matki.

Gdy urodził się jej syn, Igor, poprosiła Halinę o pomoc.
– Jak ja wyjadę? Danusia chce zdawać maturę! Muszę jej gotować…
– Mamo, ja też zdawałam, a na dodatek tata wtedy umarł…
– Wtedy było inaczej! Chcę, by Danusi było lepiej niż innym!

Danuta skończyła studia, wyszła za mąż. Zamieszkali z Haliną. Dwa lata później urodził się Kacper. Babcia uwielbiała wnuka. Jagoda nie wtrącała się, ale zauważyła, iż Kacper był kopią matki – równie rozpuszczony.

– Mamo, zwolniłaś się z pracy? – spytała pewnego dnia.
– Tak. Kacper chodzi do szkoły, a potem do liceum – to nie w naszej dzielnicy.
– Mamo, to tylko dwadzieścia minut autobusem! Pomyśl o sobie!
– Nie! On jest taki zdolny! Nie może marnować się w zwykłej szkole!

Minęły lata. Kacper podrósł, Danuta z mężem kupili mieszkanie i wyprowadzili się. Halina dostała zawału.

– Danuś, musicie wziąć mamę do siebie. Potrzebuje opieki – powiedziała Jagoda.
– Oszalałaś?! Mam nowe mieszkanie z remontem za grube pieniądze!
– Więc mama ma zostać sama?!
– Niech się wami zaopiekuje! Myśmy swoje odsiedzieli! – rzuciła słuchawkę.

Halina wróciła do pustego mieszkania. Danuta z rodziną byli już w nowym.
– Jagoda, Danusia nie odbiera… Wszystko u nich dobrze? – niepokoiła się.
– Tak, mamo. Wyjechali do Grecji. Nie denerwuj się.

Jagoda i Roman zabrali Halinę do siebie. Kobieta w końcu zrozumiała prawdę.
– Jagusiu, jaki ja byłam ślepa… Całe życie cię omijałam, a ty taka dobra… – płakała.
– Mamo, przestań. Weź sobie uczniów na lekcje. Jesteś wspaniałą nauczycielką.
– Nie będę wam przeszkadzać?
– Skąd! Jesteśmy szczęśliwi, iż z nami jesteś…

Pewnego dnia zadzwDanuta zadzwoniła po raz ostatni, by powiedzieć, iż sprzedała mieszkanie matki, a pieniądze przeznaczyła na prywatne lekcje dla Kacpra.

Idź do oryginalnego materiału