Czasy się nie zmieniają, ludzie są inni.

newsempire24.com 19 godzin temu

Czasy zawsze te same, ludzie różni.

— Kasia, czy ty w ogóle masz choć odrobinę sumienia? — drżącym głosem zapytała Alicja swoją młodszą siostrę.

— Alu, żeby akurat ty mi o sumieniu mówiła! My z mamą już swoje odsiedziałyśmy, teraz wasza kolej. Pobądźcie z Markiem i zobaczcie, jak to jest z osobą starszą w jednym mieszkaniu. My już mamy dość! — ostatnie słowa Katarzyna wypowiedziała szczególnie głośno i rzuciła słuchawkę.

Alicja usłyszała w telefonie krótkie sygnały. Przez chwilę milczała, po czym cicho wyszeptała:

— A to bezczelna! No bezczelna…

…Alicja i Katarzyna były rodzeństwem. Ich rodzice, Marek i Anna, pobrali się jako studenci. Rok po ślubie urodziła się pierwsza córka, Alusia. Młodzi żyli skromnie, ledwo starczało na najpotrzebniejsze.

Po kilku latach Marek dostał od zakładu dwupokojowe mieszkanie. Życie stało się łatwiejsze. Anna dorabiała, ucząc w szkole muzycznej i udzielając korepetycji. Gdy Alicja skończyła dziesięć lat, na świat przyszła druga córka — Kasia.

Rodzice nie mogli się nią nacieszyć. Każdy kaprys Kasi był natychmiast spełniany. Dziewczynka gwałtownie to zrozumiała i celowo próbowała „przeciągnąć kołdrę” na swoją stronę.

— Alu, ty jesteś starsza! Ustąp siostrze! — znowu upomniała Anna młodszą córkę.

— Mamo, po co jej ten zeszyt? Kupiłam go dla siebie, ona jest za mała!

— Chcę, mamo, chcę… — Kasia płakała rzewnie.

I już w następnej chwili pożądana rzecz lądowała w jej rękach. Kasia nie chciała się uczyć czytać, nie chciała chodzić na logopedę. Chciała tylko, by wszystko było po jej myśli. Gdy ktoś śmiał się sprzeciwić, wybuchała awantura z wszystkimi konsekwencjami.

Gdy Alicja miała szesnaście, a Kasia sześć lat, w rodzinie wydarzyła się tragedia. Marek zmarł nagle na zawał w pracy. Koledzy, sąsiedzi — wszyscy współczuli. Taki młody, ledwo czterdziestka. Dzieci wychowywać, wnuków doczekać. Ale los zdecydował inaczej…

Anna najbardziej opłakiwała męża. Wtedy coś w niej pękło. Przestała zauważać innych, choćby starszą córkę. Całą miłość przelała na siedmioletnią Kasię, która była żywą kopią zmarłego ojca.

— Mamo, moje dżinsy już się rozpadają, a ty Kasi wciąż nowe sukienki kupujesz! Już całą szafę nimi zapchałaś! — oburzała się Alicja.

— Alu, przestań robić sceny! Jesteś już prawie dorosła. Niedługo skończysz szkołę, pójdziesz na studia, znajdziesz pracę. Kupisz sobie, co zechces. A Kasia — biedactwo, taka mała bez taty… Jak on ją kochał, jak rozpieszczał… — Anna ocierała łzy.

Alicja skończyła liceum i wyjechała na studia.

— Myślałam, iż będę tęsknić, gdy wyjedziesz. A teraz choćby dobrze! Chcę Kasi urządzić pokój jak dla prawdziwej księżniczki! — opowiadała Anna z zapałem.

— Mamo, czyli mój tapczan wyleci jak tylko się wyniosę? A ja przecież planowałam przyjeżdżać na weekendy…

— Oczywiście, iż wyleci! To stary grat! A przyjeżdżać możesz — prześpisz się ze mną albo na kuchni. Mamy składak. Chcę, żeby Kasia miała swój pokój. Przecież cała szkoła przed nią.

We wrześniu Alicja wyjechała, a Anna zaczęła remont.

— Alu, powinnam była cię wyprawić wcześniej! Żeby remont skończyć przed szkołą. Kasia nie może się doczekać swojego pokoju — Anna dzieliła się przemyśleniami przez telefon.

— Mamo, nie rozumiem po co ten remont. Pokój był w porządku! A tak w ogóle, zbieramy na „Otrzęsiny”. Przelej mi coś.

— Alu, jeżeli potrzebujesz pieniędzy, idź i zarób sama! Remont kosztuje, wzięłam kredyt. A Kasia wyrosła z ubrań, trzeba jej kupić nowe. I ciągle coś — kino, lody…

— Mamo, przecież jej wszystko kupujesz. A ja co?

— Ty jesteś dorosła. Ja w twoim wieku już pracowałam. A Kasia taka mała, bez taty…

— Mamo, ja też straciłam tatę!

— No ale ty jesteś duża. Czas się usamodzielnić!

Alicja rzadko wracała do domu. W weekendy pracowała, poznała Marka. Wzięli ślub, wzięli kredyt.

— Córciu, pomogłabym ci, ale sama wiesz, jaka u nas sytuacja…

— Jaka, mamo?

— No jak to?! Kasia się uczy, korepetycje kosztują fortunę!

— Ja się uczyłam bez korepetycji!

— Wtedy były inne czasy. Kasia chce iść na anglistykę. Pewnie będzie płatna, więc muszę oszczędzać. Wy sobie poradzicie. Dorośli jesteście!

Alicja nie sprzeczała się. Wiedziała, iż od lat matką rządzi Kasia.

Wkrótce u Alicji i Marka urodził się syn, Jakub.

— Mamo, może przyjedziesz pomóc z Kubusiem?

— Alu, jak ja mam wyjechać? Kasia przygotowuje się do matury… Rozumiesz? Muszę ją nakarmić, pomóc.

— Mamo, gdy ja zdawałam maturę, było mi jeszcze ciężej. Tata właśnie wtedy umarł.

— To było dawno! Teraz chcę, żeby Kasi było lepiej niż innym.

Kasia skończyła płatne studnia, a Anna oszczędzała na wszystkim. Kubusiowi na urodziny dawała najtańsze zabawki.

— To tylko kawałek plastiku. Najważniejsza jest przyszłość Kasi.

Kasia gwałtownie wyszła za mąż. Zamieszkała z matką. Dwa lata później urodził się Maciuś. Babcia uwielbiała drugiego wnuka. Alicja już dawno nie ingerowała w rodzinne sprawy.

— Mamo, zwolniłaś się z pracy?

— Tak. Maciuś poszedł do szkoły, ktoś musi go wozić. A potem do liceum, to poza rejonem.

— Mamo, to dwadzieścia minut autobusem! Nie męcz się! Pozwól, iż pogadam z Kasią.

— Nie, Alu! Maciuś jest taki zdolny! W naszej szkole się zmarnuje! Będę go wozić.

Minęło kilka lat. Maciuś podrósł, a Kasia z mężem kupili mieszkanie i wyprowadzili się. Anna dostała zawału.

— Kasia, musicie zabrać mamę do siebie albo z nią zostać. Będzie potrzebowała opieki.

— Alu, ogarniasz? Jak ja ją zabiorę do nowego mieszkania? Zrobiliśmy tam remont za bajońskie sumy!

“Ale gdy po latach Maciuś wyjechał na studia za granicę, choćby nie zadzwonił do babci, a Kasia znów zadzwoniła do Alicji, pytając, czy może przenieść matkę do domu seniora, bo ‘przeszkadza’ w nowym życiu.”

Idź do oryginalnego materiału