Dzisiaj znów się pokłóciłyśmy z siostrą. W głosie miałam drżenie, gdy krzyknęłam: „Aniu, czy ty nie masz choć odrobiny sumienia?”
„Ewka, akurat ty masz prawo mówić o sumieniu! My z mamą już się nią zajmowałyśmy, teraz wasza kolej. Niech Robert i ty się przekonacie, jak to jest mieszkać ze starszą osobą. Mamy dość!” Anna wypaliła to jednym tchem i rzuciła słuchawką.
W telefonie rozległy się sygnały rozmowy przerwanej. Stałam w milczeniu, aż w końcu szepnęłam: „Bezczelna… po prostu bezczelna.”
…Ja i Anna jesteśmy rodzeństwem. Nasi rodzice, Marek i Katarzyna, pobrali się jeszcze na studiach. Rok po ślubie urodziłam się ja, Ewa. Żyliśmy bardzo skromnie – starczało tylko na podstawowe potrzeby.
Po kilku latach tata dostał od firmy dwupokojowe mieszkanie. Było lżej, zwłaszcza iż mama dorabiała, udzielając prywatnych lekcji gry na pianinie. Gdy miałam dziesięć lat, na świat przyszła Anna.
W młodszą córkę rodzice wprost się wpatrywali. Każdy kaprys Ani był natychmiast spełniany. gwałtownie zrozumiała, jak to działa, i celowo zabiegała o uwagę.
„Ewa, ty jesteś starsza, ustąp siostrze!” – mama kolejny raz stanęła po jej stronie.
„Mamo, po co jej ten zeszyt? Kupiłam go dla siebie, ona pozostało za mała!”
„Chcę, mamo, chcę!” – Anna zawodziła histerycznie. I już w następnej chwili upragniony przedmiot lądował w jej rączkach. Nie chciała uczyć się czytać, nie chciała chodzić na logopedę. Chciała tylko, by wszystko kręciło się wokół niej.
Gdy miałam szesnaście lat, a Anna sześć, zdarzyła się tragedia. Tata zmarł nagle na zawał w pracy. Wszyscy współczuli – młody jeszcze, czterdzieści lat, życie przed nim… Ale los bywa okrutny.
Mama najbardziej przeżyła jego stratę. Coś w niej pękło. Przestała zauważać innych, choćby mnie. Całą swoją miłość przelała na Anię, która była żywym portretem taty.
„Mamo, moje dżinsy już się rozpadają, a ty Ani wciąż kupujesz sukienki! Ma ich całą szafę!” – denerwowałam się.
„Ewuniu, nie marudź. Jesteś już prawie dorosła. Skończysz szkołę, pójdziesz na studia, znajdziesz pracę i kupisz sobie, co zechces. A Ania… biedactwo, straciła tatę tak wcześnie!” – mama ocierała łzę.
Skończyłam liceum i wyjechałam na studia do Krakowa.
„Ewa, myślałam, iż będę tęsknić, ale… może i dobrze. Chcę zrobić Ani remont w pokoju, żeby czuła się jak księżniczka!” – mama nie kryła entuzjazmu.
„Chcesz wyrzucić moją kanapę? Przecież chciałam przyjeżdżać na weekendy…”
„Oczywiście, iż wyrzucę! To stary grat! Możesz spać ze mną albo w kuchni na rozkładanym łóżku. Ania musi mieć swój pokój – przed nią cała szkoła!”
We wrześniu wyjechałam, a mama zaczęła remont.
„Ewo, powinnam była cię wyprawić wcześniej! Ania nie może się doczekać swojego pokoju…” – narzekała przez telefon.
„Mamo, po co ten remont? Pokój był w porządku! Aha, zbieramy na 'Otrzęsiny’, przelej mi proszę trochę pieniędzy.”
„Jeśli potrzebujesz, idź do pracy! Remont kosztuje, wzięłam kredyt. Ania wyrosła z ubrań, trzeba jej kupić nowe. Kino, lody – same wydatki!” – jęczała.
„Kupujesz jej wszystko… A ja?”
„Jesteś dorosła, radź sobie! Ja w twoim wieku już pracowałam. Ania pozostało dzieckiem, straciła tatę…”
„Ja też straciłam tatę!”
„No ale ty jesteś duża! Czas wziąć się w garść!” – ucinała mama.
Do domu jeździłam rzadko. Znalazłam pracę w weekendy, poznałam Roberta. Wynajmowaliśmy mieszkanie, wzięliśmy ślub, a potem kredyt.
„Córciu, pomogłabym z ratą, ale wiesz… Ania musi mieć korepetycje!” – tłumaczyła się mama.
„Za moich czasów nikt ich nie miał.”
„Czasy się zmieniły! Ania chce iść na filologię angielską, pewnie na płatne studia. Wy sobie poradzicie!”
Nie dyskutowałam. Wiedziałam, iż Anna rządzi w życiu mamy niepodzielnie.
Urodził nam się syn, Kacper.
„Mamo, przyjedź pomóc z wnukiem?”
„Jakże ja zostawię Anię? Przygotowuje się do matury!”
„Ja też zdawałam, i to bez taty…”
„To było dawno! Chcę, by Ani było lepiej niż innym!”
Anna skończyła studia, mama oszczędzała na wszystkim. Kacper dostawał najtańsze zabawki – „przecież liczy się przyszłość Ani”.
Anna gwałtownie wyszła za mąż i została z mamą. Urodziła Wojtka. Babcia uwielbiała wnuka – miał wszystko. Ja już dawno przestałam się wtrącać.
„Mamo, zwolniłaś się z pracy?” – spytałam raz.
„Tak. Wojtek chodzi do szkoły, muszę go wozić do liceum po drugiej stronie miasta.”
„Przecież to dwadzieścia minut autobusem! Niech Ania mu pomoże!”
„Nie! On jest taki zdolny! Zwykła szkoła to strata czasu!”
Minęły lata. Wojtek podrósł, Anna z mężem kupili mieszkanie i wyprowadzili się. Mama dostała zawału.
„Aniu, weź mamę do siebie albo zostań z nią. Będzie potrzebowała opieki.”
„Oszalałaś? Mamy drogi remont! Ty ją zabierz!”
„Chcesz, żeby została sama?”
„Ma swoje mieszkanie! Nasza kolej minęła!” – rzuciła słuchawką.
Mama wróciła ze szpitala do pustego domu.
„Ewo, Ania nie odbiera… Wszystko u nich dobrze?” – martwiła się.
„Wyjechali do Grecji. Nie denerwuj się.”
Zabrałam mamę do nas. Żal mi jej było – wykorzystali ją i wyrzucili. Dopiero teraz zrozumiała prawdę.
„Ewuniu, przepraszam… Zawsze cię odsuwałam, a ty taka dzielna…” – płakała.
„Daj spokój, mamo. Weź uczniów na lekcje – jesteś wspaniałą nauczycielką.”
„Nie będę wam przeszkadzać?”
„Jesteśmy szczęśliwi, iż jesteś z nami.”
Kilka tygodni później zadzwoniła Anna.
„Ewa, mama zostaje z wami? To wynajmę jej mieszkanie. Wojtkowi potrzebne korepetycje…”
Chciałam zaprotestować, ale usłyszałam tylko sygnał zajętości. Anna już się rozłączyła.