Czasy zawsze są takie same, tylko ludzie się zmieniają
— Danuś, czy ty masz w ogóle choć odrobinę sumienia?! — drżącym głosem zapytała Kinga młodszą siostrę.
— Kinga, tobie mówić o sumieniu? Ty zawsze byłaś ulubienicą mamy! My z nią już swoje odbębniliśmy, teraz wasza kolej. Pobądźcie z Krzysiem przy starszej osobie w mieszkaniu, zobaczcie, jak to jest. A nam wystarczy! — ostatnie słowa Danuta wypowiedziała szczególnie głośno i rzuciła słuchawkę.
Kinga usłyszała w telefonie krótkie sygnały. Przez chwilę milczała, a potem cicho wyszeptała:
— Bezczelna… No po prostu bezczelna…
Kinga i Danuta były rodzeństwem. Ich rodzice, Marek i Ewa Kowalscy, pobrali się jeszcze na studiach. Rok po ślubie na świat przyszło pierwsze dziecko — córeczka Kinga. Młoda rodzina żyła bardzo skromnie. Pieniędzy starczało ledwie na najpotrzebniejsze rzeczy.
Po kilku latach Marek dostał od zakładu pracy dwupokojowe mieszkanie. Życie stało się łatwiejsze. Ewa też nie próżnowała — oprócz pracy w szkole muzycznej udzielała prywatnych lekcji i dobrze zarabiała. Gdy Kinga skończyła dziesięć lat, urodziła się Danusia.
Rodzice rozpieszczali młodszą córkę. Każdy kaprys i zachcianka były spełniane od razu. Danusia gwałtownie to zauważyła i celowo starała się zwracać na siebie uwagę.
— Kinga, ty jesteś starsza! Ustąp siostrze! — Ewa znowu stanęła po stronie młodszej.
— Mamo, po co jej ten zeszyt? Kupiłam go dla siebie, a ona pozostało mała!
— Chcę, mamo, chcę… — Danuta zalała się łzami.
I już po chwili upragniony przedmiot lądował w jej rękach. Danusia nie chciała się uczyć czytać, nie chciała chodzić na zajęcia z logopedą. Chciała tylko jednego — żeby zawsze było po jej myśli. Gdy ktoś się sprzeciwiał, wybuchała awantura.
Gdy Kinga miała szesnaście lat, a Danuta sześć, w rodzinie wydarzyła się tragedia. Marek zmarł na zawał serca w pracy. Wszyscy współczuli — młodziutki, ledwie czterdziestka, mógł jeszcze tyle przeżyć. Wychować dzieci, doczekać wnuków. Ale los zdecydował inaczej…
Najbardziej rozpaczała Ewa. Coś w niej pękło. Przestała zauważać wszystko dookoła. choćby starsza córka kilka ją obchodziła. Całą swoją miłość i troskę przelała na Danusię. Dziewczynka była żywym portretem zmarłego męża.
— Mamo, moje dżinsy są już zniszczone, a ty wciąż kupujesz Danusi nowe sukienki! Szafa pęka w szwach! — Kinga nie mogła tego znieść.
— Kinga, co ty się czepiasz? Jesteś już dorosła. Niedługo skończysz szkołę, pójdziesz na studia. Znajdziesz pracę i kupisz sobie, co tylko zechcesz. A Danusia? Biedactwo, w takim wieku bez taty… Jak on ją kochał, jak rozpieszczał… — Ewa ocierała łzę.
Kinga skończyła szkołę i wyjechała na studia.
— Myślałam, iż będę tęsknić, gdy wyjedziesz. A wiesz co? choćby dobrze! Chcę zrobić Danusi pokój jak dla księżniczki! — Ewa promieniała.
— Mamo, czyli wywieziesz moją kanapę, jak tylko wyjadę? A ja przecież planowałam wracać na weekendy… — Kinga była urażona.
— Oczywiście! Po co to starocie? Możesz spać ze mną lub w kuchni. Rozkładam materac. Rozumiesz, Danusia musi mieć swój pokój. Przed nią jeszcze cała szkoła…
We wrześniu Kinga wyjechała, a Ewa zabrała się za remont.
— Kinga, powinnam była ciebie wyprawić wcześniej! Żeby remont skończyć przed szkołą. Danusia nie może się doczekać swojego pokoju. — Ewa dzwoniła ze skargami.
— Mamo, po co ten remont? Pokój był w porządku! A tak w ogóle, na „Otrzęsiny” zbieramy składkę. Przelej mi, proszę.
— Kinga, słuchaj — jeżeli potrzebujesz pieniędzy, idź i zarób je sama! Remont kosztuje, wzięłam kredyt. Danusia wyrosła z ubrań, trzeba kupić nowe. A tu kino, a tu lody… — Ewa jęczała.
— Mamo, a mnie to co?
— Ty jesteś dorosła. Ja w twoim wieku już pracowałam. Danusia pozostało dzieckiem! Przeżyła taką tragedię…
— Ja też straciłam tatę!
— Ale ty jesteś duża! Czas się usamodzielnić! — Ewa przecięła temat.
Kinga rzadko wracała do domu. Znalazła pracę na weekendy, potem poznała Krzysia. Zamieszkali razem na wynajmowanym, wzięli ślub i kredyt.
— Córciu, pomogłabym wam, ale sytuacja jest trudna… — Ewa narzekała.
— Jaka sytuacja?
— Danusia się uczy, korepetycje kosztują majątek!
— Ja uczyłam się bez korepetytorów!
— Wtedy były inne czasy! Danusia chce iść na tłumacza. Pewnie będzie płatne, więc muszę odkładać. Wy sobie poradzicie. Dorośli ludzie! — Ewa była nieugięta.
Kinga nie dyskutowała. Wiedziała, iż w życiu matki rządzi Danuta.
Wkrótce Kinga i Krzyś doczekali się synka, Michała.
— Mamo, może przyjedziesz pomóc z Michałkiem?
— Kinga, jak ja mam wyjechać? Danusia przygotowuje się do matury! Muszę jej pomóc, nakarmić…
— Mamo, gdy ja zdawałam, nikt mi nie pomagał. A wtedy tata umarł…
— To było dawno! Teraz chcę, by Danusi było lepiej niż innym.
Danuta skończyła płatne studia. Ewa oszczędzała na wszystkim. Wnukowi na urodziny dawała najtańsze zabawki. Najważniejsza była przyszłość Danusi.
Danuta gwałtownie wyszła za mąż i zamieszkała z Ewą. Po dwóch latach urodził się Jakub. Babcia go uwielbiała. Chłopiec miał wszystko. Kinga nie ingerowała w rodzinne sprawy. Zgadzała się tylko z jednym — Jakub był kopią Danusi. Również egoistyczną i wymagającą.
— Mamo, zwolniłaś się z pracy?
— Tak. Jakub poszedł do szkoły, trzeba go wozić. A potem do liceum, to daleko…
— Mamo, to dwadzieścia minut autobusem! Porozmawiam z Danusią!
— Nie! Jakub jest zdolny! W naszej szkole by się zmarnował!
Minęły lata. Jakub podrósł, a Danuta z mężem kupili mieszkanie i wyprowadzili się. Ewa złapała zawał.
— Danuś, zabierz mamę do siebie albo zostań z nią. Potrzebuje opieki.
— O co**Final sentence of the story:**
— Kinga spojrzała na telefon, na którym wciąż widniało połączenie od Danuty, i westchnęła głęboko, uświadamiając sobie, iż rodzina to czasem ludzie, którzy nigdy nie zrozumieją, czym jest prawdziwa miłość.