**Dzisiaj naprawię błąd**
Weronika nie chciała mówić mamie o tym, co zdarzyło się nad jeziorem. Wróciła do domu, próbując przebiec cicho do swojego pokoju, ale mama usłyszała szelest w przedpokoju i wyszła z kuchni.
— Co się stało? Wyglądasz, jakbyś widziała ducha. — Mama przycisnęła dłonie do piersi, wpatrując się w córkę z niepokojem.
— Wszystko w porządku. Tylko się przeziębiłam w wodzie. — Weronika minęła matkę i zamknęła się w swoim pokoju.
Nazajutrz przyszedł Kamil, by sprawdzić, jak się czuje.
— Dlaczego miałaby się źle czuć? — zdziwiła się mama.
— No jak to? Wczoraj prawie utonęła w jeziorze — odpowiedział Kamil, nieświadomy sytuacji.
— Nie wygłupiaj się, tylko się zachłysnęłam — Weronika spojrzała na niego znacząco.
— Przy… przebiegłem zapytać, czy pójdziesz ze mną do kina. — Kamil zrozumiał swoją gafę i gwałtownie zmienił temat.
— No właśnie, Weronka, idź. Po co siedzieć w domu? Pogoda taka ładna — powiedziała mama, uśmiechając się do Kamila nieco służalczo.
Otóż Kamil był synem znanego i całkiem zamożnego biznesmena. Jego zainteresowanie dało mamie nadzieję na dostatnią przyszłość córki.
Od tamtej pory Kamil często zachodził po Weronikę, zapraszając ją na różne rzeczy: na kąpiel, na przejażdżkę motorem, do kawiarni… Nie żeby była w nim szaleńczo zakochana, ale pochlebiało jej, iż wybrał właśnie ją spośród wszystkich dziewczyn. Każda uznałaby za szczęście pójść z nim choćby na lody.
Wieczorem mama zbeształa Weronikę, iż taki chłopak się nią interesuje, a ona nosem kręci, jakby to był problem.
— Z dobrego domu. Nigdy nie zaznasz biedy. A jak na ciebie patrzy? Solidny, nie zostawił cię w potrzebie. Mogę mu powierzyć to, co mam najcenniejszego — jedyną córkę. jeżeli cię poprosi o rękę, nie bądź głupia i nie odmawiaj — zakończyła mama swoją przemowę.
— Ale ja go nie kocham, mamo — spróbowała zaprotestować Weronika.
— Nie uwierzę, iż taki przystojniak ci się nie podoba. Ja wyszłam za mąż z wielkiej miłości, i gdzie ona teraz jest?
Gdy Kamil się oświadczył, Weronika się zgodziła. Namowy mamy zrobiły swoje. W przedświątecznym zamieszaniu czasem miała wrażenie, iż gra w jakimś spektaklu, iż to wszystko nieprawdziwe i zaraz się skończy. A mama była w siódmym niebie.
Weronika od razu zrozumiała, iż nie przypadła do gustu ani teściowej, ani starszej siostrze Kamila. Dziwiła się, jak w ogóle pozwolili mu się z nią ożenić. Pewnie Kamil był dla matki oczkiem w głowie, ukochanym beniaminkiem, więc nie stawiała oporu, by go nie zrazić.
Mieszkali nie w wielkim rodzinnym domu, ale w mieszkaniu odziedziczonym po dziadku Kamila, czemu Weronika była niezmiernie wdzięczna. Teściową się bała.
I wszystko byłoby dobrze, tylko lata mijały, a Weronika nie mogła zajść w ciążę. Teściowa obwiniała o to ją, zabierała do najlepszych lekarzy, którzy postawili niepomyślną diagnozę. Weronika mocno to przeżywała, czując się winna.
Kamil otwarcie jej nie wyrzucał, ale widziała, iż też cierpi. Zaczął się od niej oddalać, spędzając coraz więcej czasu w firmie ojca, którą odziedziczył wraz z siostrą. Rodzic zmarł trzy lata temu na zawał. Do matki też chodził bez Weroniki, co jej pasowało. Mogła się tylko domyślać, co o niej mówili.
Przeczuwała, iż Kamil ma inne kobiety, ale nie złapany — nie złodziej. A Kamil zawsze był ostrożny. Dbał o reputację rodziny.
Weronika próbowała wrócić do mamy. Ale ta nazwała podejrzenia córki fanaberią. Pewnie nic nie wie, tylko się domyśla. Kamil to przystojny mężczyzna, kobiety za nim szaleją. Niewinny flirt to jeszcze nie zdrada. Jak tylko pojawi się dziecko, wszystko się ułoży. I mama odesłała Weronikę do męża.
Tak minęło pięć lat udawanej, wzorowej rodziny.
Gdy Weronika była już gotowa poważnie porozmawiać z Kamilem o rozwodzie, zmarła jego matka. Okazało się, iż od dawna ciężko chorowała, ale nikt nie uznał za stosowne powiedzieć Weronice.
Kamil całymi dniami organizował pogrzeb, wracając do domu tylko spać.
***
Weronika obudziła się, ale jeszcze chwilę leżała, nasłuchując odgłosów wody z łazienki. Niepostrzeżenie znowu zasnęła.
— Dlaczego jeszcze nie wstałaś? — Kamil wszedł do sypialni, roznosząc wokół zapach żelu pod prysznic i pianki do golenia.
— Może nie pójdę? Twoja matka nigdy mnie nie lubiła. Uważała, iż nie jestem cię warta. Myślę, iż miała rację — powiedziała Weronika, otwierając oczy i patrząc na męża.
— W czym? — Kamil zrzucił szlafrok na łóżko, otworzył szafę i wybierał ubranie.
Weronika przywykła już do jego atletycznego ciała, a jego urok dawno na nią nie działał.
— Że nie jesteśmy dla siebie stworzeni. Kamil, rozumiem wszystko, ale mojej nieobecności nikt choćby nie zauważy. — Weronika usiadła na łóżku.
— Na pogrzeb przyjedzie cała rodzina. A ty, między nami mówiąc, jesteś jej częścią. Nie chcę tego słuchać. Wstawaj i ubieraj się, bo się spóźnimy. — Kamil się ubierał, choćby na nią nie patrząc.
— Nigdy nie stanę się częścią twojej rodziny. I sam to wiesz. Czy można się spóźnić na cmentarz? — westchnęła Weronika, ale wstała.
Gdy wyszła z łazienki, w nos uderzył ją zapach świeżej kawy.
— Pij i gwałtownie się zbieraj. — Kamil podsunął ku niej parującą filiżankę i demonstracyjnie spojrzał na drogie zegarki na nadgarstku.
W samochodzie Kamil słuchał tylko muzyki klasycznej, co idealnie pasowało do pogrzebowego nastroju Weroniki. Nie chciało im się rozmawiać. Oparła głowę o szybę, udając, iż drzemie. Gdy dojechali pod okazałą willę, stało tam już kilka luksusowych aut.
No cóż, trzeba przetrwać ten dzień. Teściowa nie żyje, więc miała o jednego wroga mniej.
— Idź ty, ja jeszcze się ogarnę — powiedziała Weronika, otwierając torebkę i wyjmując lusterko.
— Nie zwlekajWeronika zamknęła drzwi mieszkania za sobą, oddychając głęboko świeżym powietrzem i czując, jak ciężar lat kłamstw i udawania w końcu opuszcza jej ramiona.