Czas na Odrodzenie

newskey24.com 4 dni temu

**Czarna seria**

Jak wszystkie dziewczyny w jej wieku, Kinga snuła plany – po maturze chciała dostać się na medycynę, zostać lekarzem. Marzyła o wielkiej miłości na całe życie. A kto nie marzy w siedemnastu latach? Tyle iż nie wszystkim dane jest te marzenia spełnić. Od czego to zależy? Gdyby tylko wiedziała…

Mama wychowywała ją sama. Tak jak Kinga, w młodości też marzyła o księciu. Zakochała się w przystojniaku i myślała, iż to właśnie szczęście. Niestety, okazał się hazardzistą. Rzadko wygrywał, a małe wygrane tylko podkręcały jego apetyt. Za to gdy przegrywał – robił to na całego. Przesiadał wszystkie pieniądze przy kartach, brał kredyty, wpadał w długi.

Żeby spłacić jedną z większych wierzycieli, związał się z półświatkiem. Na pierwszej akcji wpadł i trafił za kratki, gdzie – czy sam zmarł, czy mu pomogli – nigdy się nie dowiedziały. Pewnego dnia do Oli przyszło dwóch ogolonych na zero drabów, oznajmiając, iż dług męża teraz spada na nią. Grozili. Co miała robić? Oddała za długi mieszkanie z całym dobytkiem i uciekła z dwuletnią Kingą, gdzie oczy poniosą. Może bandyci uznali, iż więcej z niej nie wycisną, a może mieszkanie pokryło większość długu – dość, iż dały jej spokój.

Ola z córką osiadły w małym miasteczku pod Zieloną Górą. Liczyła, iż urodzajna ziemia i słońce pozwolą im przeżyć. Wynajęła pokój u starszego Ukraińca w domu pod lasem. Nie brał od nich pieniędzy – w zamian prosił tylko o pomoc w obejściu. Żona mu zmarła dwa lata wcześniej, dorosłe dzieci mieszkały osobno z rodzinami.

Ola się zgodziła. Sprzątała, gotowała, pomagała zbierać plony, kopać grządki… Roboty w domu z ogrodem zawsze jest pod dostatkiem. Ukrainiec sprzedawał warzywa na targu, z tego żył. W lepsze dni dawał Oli trochę grosza na ubrania dla siebie i córki. Czasem sam coś kupił w prezencie. Ola wiedziała, do czego to zmierza. Gdy więc oświadczył się, nie była zaskoczona. Ukrainiec był niski, łysy, z brzuchem i dwa razy od niej starszy. Nie podobał się jej, ale co miała robić? Nie miała nic, nie miała dokąd uciekać.

Obiecał, iż po jego śmierci dom z ogrodem przejdzie na nie. Ola przystała. Życie z nim nie było pasmem radości, te kilka lat wydawały się wiecznością, ale wyboru nie miała.

Gdy Ukrainiec zmarł, Ola odetchnęła z ulgą. Wreszcie była u siebie. Czego chcieć więcej?

Kinga wyrosła na prawdziwą piękność. Śniada cera, szare oczy, pełne usta, prosty nosek, ciemne, gęste i kręcone włosy. Figura jak marzenie. Chłopcy – i nie tylko chłopcy – za nią się oglądali. Jak tu nie denerwować się o córkę?

Ola trzymała Kingę krótko. Bała się, iż powtórzy jej los, więc w kółko powtarzała:

– Z taką urodą trzymasz wszystkie atuty w ręku – wybieraj nie pięknych, tylko tych statecznych i z głową. (Przeszłość z mężem karciarzem zostawiła ślad).

Codziennie przypominała, żeby nie wiązała się z przyjezdnymi. Pożyją, pojadą, a ona zostanie sama – daj Boże, jeszcze z dzieckiem. Tylko któż w siedemnastu latach o tym myśli?

Przyjechał z Warszawy student w odwiedziny do rodziny. Zobaczył Kingę i stracił głowę. Przyszedł do Oli się swatać. Chwalił się dużym domem w stolicy, iż ojciec ma firmę, którą mu przekaże.

Ola nie była naiwna, nie dała się złapać na przechwałki.

– Chcesz się żenić? Dobrze. Kinga musi jeszcze szkołę skończyć. Przyjedź za rok, wtedy pogadamy. A do tego czasu – ręce przy sobie! – powiedziała stanowczo.

Ale w duchu cieszyła się, iż córce trafiła się taka szansa. jeżeli mówił prawdę i nie zapomni o miłości, Kinga będzie się w życiu toczyć jak pączek w maśle.

Chłopak był tak zakochany, iż na wszystko przystał. Wyjechał, pisał, dzwonił. Na kilka dni wrócił na święta. Kończył studia, niedługo miał pracować z ojcem, uczyć się fachu.

Kinga na nikogo innego nie patrzyła, czekała. Gdy po roku przyjechał, przywiózł rodziców. Ci od razu zrozumieli, iż choć Kinga piękna, to nie jest partią dla ich jedynaka. Ale skoro taka miłość… Niech się żeni. Taką ładną synową można pokazać znajomym. W Warszawie zrobią z niej człowieka. Zobaczymy, co dalej.

Wesele było huczne. Ola cieszyła się za córkę. Przed wyjazdem prosiła tylko, żeby z dziećmi nie śpieszyły się. Młodzi żyli szczęśliwie, kochali się. Kinga wciąż myślała o medycynie…

Tylko iż ojciec Romana nie mógł przejść obojętnie obok urody synowej. Patrzył tak, iż Kinga chciała skurczyć się do rozmiaru pająka i schować pod podłogę.

Pewnego dnia matka zadzwoniła z prośbą, żeby Roman przyjechał – źle się czuje. Chłopak natychmiast pojechał. Tymczasem ojciec stanął pod drzwiami ich mieszkania. Był upalny sierpień. Kinga chodziła po domu w szortach i podkoszulce. Otworzyła drzwi, myśląc, iż to Roman wrócił.

Ojciec, zobaczywszy Kingę, nie wytrzymał, rzucił się na nią. Jak miała się obronić przed silnym mężczyzną? Krzyczeć? W dzień sąsiedzi w pracy albo na wakacjach. A i tak nikt by nie przyszedł. Wszyscy wiedzieli, kto kupił młodym mieszkanie.

Przy kanapie, na którą teść rzucił Kingę, stał ciężki wazon. jeżeli tylko uda sięgnąć… Świekrowi w zapamiętaniu nic nie przeszkadzało. Kinga złapała wazon i z całej siły walnęła go w głowę.

Ledwo wydostała się spod jego ciała. Zobaczyła krew, spanikowała, wezwała pogotowie. Gdy Roman wrócił, ojca już zabrali, a Kingę przesłuchiwał policjant.

Opowiedziała wszystko, jak było. Ale kto by jej uwierzył? Śledczy odwrócił kota ogonem – jakoby Kinga sama sprowokowała teścia, wszystko zaplanowała. jeżeli ojciec umrze, firma przejdzie na syna – jej męża. Może więc warto przyspieszyć tę śmierć?

Kinga dostała cztery lata. W tydzień później przyszło zawiadomienie o śmierci matki. Nie wytrzymało serce. Starsza córka Ukraińca odDom Ukraińca sprzedano w try miga – córka uznała, iż lepiej, by nie wpadł w ręce kryminalistki.

Idź do oryginalnego materiału