Czas na naprawę błędu

polregion.pl 3 dni temu

**Dziennik osobisty**

Weronika nie chciała mówić mamie o tym, co stało się nad jeziorem. Wróciwszy do domu, próbowała przemknąć cicho do swojego pokoju, ale mama usłyszała szelest w przedpokoju i wyszła z kuchni.

— Co się stało? Wyglądasz, jakbyś widziała ducha. — Mama przycisnęła dłonie do piersi, wpatrując się w córkę z niepokojem.

— Wszystko w porządku. Tylko się przeziębiłam. — Weronika minęła matkę i zamknęła się w swoim pokoju.

Następnego dnia przyszedł Kacper, by zapytać, jak się czuje.

— Dlaczego miałaby źle się czuć? — zdziwiła się mama.

— No jak to? Prawie utonęła wczoraj w jeziorze — odpowiedział niczego nieświadomy Kacper.

— Nie wygłupiaj się, tylko się zachłysnęłam — Weronika rzuciła mu znaczące spojrzenie.

— Eee… przyszedłem zaprosić cię do kina. — Kacper zrozumiał swój błąd i gwałtownie zmienił temat.

— Weronika, oczywiście, idź. Nie siedź w domu, pogoda piękna — powiedziała mama, uśmiechając się do niego z lekką przesadą.

Kacper był synem znanego i dość zamożnego biznesmena. Jego zainteresowanie córką obudziło w mamie nadzieję na dostatnie życie dla Weroniki.

Od tamtego dnia Kacper często ją odwiedzał i zabierał w różne miejsca: na kąpiele, przejażdżki motorem, do kawiarni… Nie była w nim zakochana, ale pochlebiało jej, iż spośród wszystkich dziewczyn wybrał właśnie ją. Każda uznałaby za szczęście pójść z nim na potańcówkę czy do kina.

Wieczorem mama zbeształa Weronikę:

— Takiego chłopaka masz, a ty nosem kręcisz, jakbyś była niezadowolona. Z dobrego domu. Nigdy biedy nie zaznasz. A jak na ciebie patrzy? Spokojny, wierny, nie zostawił cię w biedzie. Mogę mu zaufać z tym, co mam najcenniejsze — moją jedyną córkę. jeżeli cię oświadczy, nie bądź głupia i nie odrzucaj go.

— Ale ja go nie kocham, mamo — spróbowała zaprotestować.

— Nie uwierzę, iż taki przystojniak ci się nie podoba. Ja wyszłam za mąż z wielkiej miłości, i gdzie teraz jest ta miłość?

Gdy Kacper oświadczył się, Weronika się zgodziła. Argumenty matki zrobiły swoje. W wirze przygotowań czasami miała wrażenie, iż gra w jakimś spektaklu, iż to wszystko nieprawdziwe i niedługo się skończy. A mama była w siódmym niebie z radości.

Weronika gwałtownie zrozumiała, iż ani teściowa, ani starsza siostra Kacpra jej nie lubią. Dziwiła się, jak w ogóle pozwolili mu się z nią ożenić. Pewnie był oczkiem w głowie matki, ukochanym najmłodszym synkiem, więc nie stawiała oporu, by go nie stracić.

Mieszkali nie w rodzinnym pałacu, a w mieszkaniu po dziadku Kacpra, czemu Weronika była niezmiernie wdzięczna. Teściowej się bała.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, iż lata mijały, a Weronika nie mogła zajść w ciążę. Teściowa obwiniała ją, polecała najlepszych lekarzy, którzy postawili diagnozę: niepłodność. Weronika przeżywała to okropnie, czuła się winna.

Kacper otwarcie jej nie wyrzucał, ale widziała, iż też cierpi. Zaczął się oddalać, spędzając coraz więcej czasu w firmie ojca, którą odziedziczył wraz z siostrą. Rodzic zmarł trzy lata wcześniej na zawał. Do matki też chodził sam — co Weronikę wręcz cieszyło. Mogła się tylko domyślać, co o niej mówili.

Przeczuwała, iż Kacper ma inne kobiety, ale nie miała dowodów. A on zawsze był ostrożny. Dbał o reputację rodziny.

Próbowała wrócić do mamy, ale ta nazwała jej podejrzenia wymysłami:

— Pewnie tylko ci się wydaje. Kacper jest przystojny, kobiety się za nim oglądają. Niewinny flirt to jeszcze nie zdrada. Jak tylko będziecie mieli dziecko, wszystko się ułoży. — I odesłała ją do męża.

Tak minęło pięć lat udawania wzorowego małżeństwa.

Gdy Weronika zebrała się na poważną rozmowę o rozwodzie, zmarła teściowa. Okazało się, iż od dawna była ciężko chora, ale nikt nie uznał za stosowne powiadomić Weroniki.

Kacper dniami i nocami zajmował się organizacją pogrzebu, wracając do domu tylko spać.

***

Weronika obudziła się, ale jeszcze przez chwilę leżała, nasłuchując odgłosów wody z łazienki. Niechcący znowu zasnęła.

— Dlaczego jeszcze nie wstałaś? — Kacper wszedł do sypialni, roznosząc wokół siebie zapach żelu pod prysznic i piany do golenia.

— Może nie pójdę? Twoja matka nigdy mnie nie lubiła. Uważała, iż nie jestem cię warta. Może miała rację? — Weronika otworzyła oczy, patrząc na męża.

— W czym rację? — Zrzucił szlafrok na łóżko, otworzył szafę i zaczął wybierać ubranie.

Weronika przywykła już do jego atletycznej sylwetki — jego czary dawno na nią nie działały.

— Że nie pasuję do twojego świata. Kacper, rozumiem, ale mój brak nikt choćby nie zauważy. — Usiadła na łóżku.

— Na pogrzeb przyjedzie cała rodzina. A ty, nawiasem mówiąc, jesteś jej częścią. Nie chcę słyszeć wymówek. Wstawaj i ubieraj się, żebyśmy nie spóźnili. — Zaczął się ubierać, nie patrząc na nią.

— Nigdy nie stanę się częścią waszej rodziny. I sam o tym wiesz. Czy na cmentarz można się spóźnić? — westchnęła, ale wstała.

Gdy wyszła z łazienki, uderzył ją zapach świeżo zaparzonej kawy.

— Pij i gwałtownie się zbieraj. — Kacper podsunął jej dymiącą filiżankę i demonstratywnie spojrzał na drogie zegarki na nadgarstku.

W samochodzie leciała muzyka klasyczna, która idealnie pasowała do pogrzebowego nastroju Weroniki. Nie chciało jej się rozmawiać. Oparła głowę o szybę, udając, iż drzemie. Gdy podjechali pod okazałą willę, stało tam już kilka luksusowych aut.

„Trzeba tylko przetrwać ten dzień. Teściowa nie żyje — mam jednego wroga mniej.”

— Idź już, ja jeszcze się ogarnę — powiedziała, sięgając po lusterko.

— Nie zwlekaj i zamknij auto — rzucił Kacper, wysiadając.

Weronika wiedziała, iż na moment stanie się obiektem zainteresowania, a potemWeronika spojrzała na dom, w którym spędziła tyle nieszczęśliwych lat, i zrozumiała, iż czas na nią nie czeka — ruszyła w stronę samochodu Dymitra, by zacząć nowe życie.

Idź do oryginalnego materiału