Dlaczego Czarnogóra latem mnie rozczarowała? Od kilku lat chodziła za mną Czarnogóra latem, w której byłam kiedyś na wycieczce zorganizowanej. Widziałam ją wtedy dosłownie w przelocie, ale na tyle, by zapragnąć wrócić i zobaczyć więcej – tutaj o wycieczce z biura podróży do Czarnogóry. Niestety ze Sztokholmu nie ma bezpośrednich lotów, ale takie połączenia oferuje mój rodzinny Gdańsk. Zwiedzanie Czarnogóry latem miało być też dla nas nową przygodą, której wcześniej nie przeżyliśmy. Czarnogóra latem jednak mnie rozczarowała. Nie chodzi choćby o wysokie temperatury – te znoszę dobrze. Natomiast problemem były tłumy ludzi, hałas, naganiacze wycieczek i zawyżone ceny pod zachodnich turystów. Urok Kotoru i Budvy dosłownie wyparował. Do tego doszły dziwne historie z noclegami oraz awantura z naganiaczami wycieczek. Czarnogóra latem a turystyczne tłumy – co warto wiedzieć Naszą trasę zaczęliśmy od Podgoricy, skąd ruszyliśmy na południe do Budvy, miejsca drugiego noclegu. Na miejscu okazało się, iż nasz apartament „nie działa”. Przypomniała mi się od razu nora z Albanii, którą dostaliśmy w zastępstwie. Tym razem na szczęście wszystko było ok. Budva – jak wygląda Czarnogóra latem w najpopularniejszym kurorcie Budva straciła swój dawny czar. To już nie było to miasto, które mnie oczarowało kilkanaście lat temu. Paradoksalnie bardziej spodobał mi się…niedokończony kompleks hotelowy pod Budvą. Podróżowanie z dzieckiem w pełnym sezonie – wyzwania i wnioski Z Budvy ruszyliśmy w kierunku Kotoru, po drodze zahaczając o kolejną – i na szczęście ostatnią podczas tej podróży plażę. Stwierdziłam, iż plażowanie jest po prostu nie dla mnie. Siedzenie plackiem na plaży jest dla mnie stratą czasu. Kotor latem – utracony urok miasta Kotor również nie miał już tego uroku co kiedyś. Zobaczyłam więcej niż za pierwszym razem, ale było zbyt gorąco, by wspinać się z małym dzieckiem do twierdzy. Problemy z parkingami w nadmorskich miejscowościach Za Kotorem zaczęły się prawdziwe przygody. Chcieliśmy zwiedzić Perast. Wiadomo, w małych, nadmorskich miejscowościach jest kilka parkingów. Zobaczyliśmy wolne miejsce na poboczu drogi i zaparkowaliśmy. Po drugiej stronie widzieliśmy stanowiska naganiaczy wycieczek łodziami, przy których mieli swoje parkingi. Do głowy nam nie przyszło, iż Ci ludzie roszczą sobie prawa do drogi publicznej. Jak tylko zaparkowaliśmy, pojawił się nastolatek, który nas poinformował, iż możemy tam stanąć tylko, jeżeli kupimy u niego rejs łodzią. Pan B. wyjaśnił, iż chcemy tylko przejść się po Perast. W odpowiedzi usłyszeliśmy, iż miejsce jest rzekomo zarezerwowane dla uczestników wycieczek. Chłopak odszedł, ale za chwilę pojawił się ze starszym kolegą, który zaczął się wydzierać i kazał nam…spie…. Twierdził, iż płacą kilkadziesiąt tysięcy euro za odcinek drogi publicznej. W konsekwencji sytuacja zrobiła się nieprzyjemna, więc zagroziłam, iż zadzwonię na policję. Wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy. Odechciało nam się spaceru, po pięknym skądinąd miasteczku. Podwójne rezerwacja noclegów – zmora podróżujących w okresie Jak się okazało, historia z parkingiem to była dopiero przygrywka. Nasz kolejny nocleg miał być przed Herceg Novi w Kamenari. Na miejscu okazało się, iż ktoś przedłużył pobyt, a drugi apartament był już zarezerwowany. Zostaliśmy na lodzie. Po kontakcie z firmą rezerwacyjną dostaliśmy zielone światło na bukowanie innego noclegu oraz 50 euro rekompensaty. Na koniec usłyszeliśmy od Pani z Diany, iż w tej cenie na pewno nigdzie nie dostaniemy noclegu. Nie przeprosiła nas za tę sytuację. Nie wiem, czy celowo pozwoliła zabukować dwa razy ten sam apartament. Być może myślała, iż odjedziemy bez powiadomienia portalu rezerwacyjnego. Finalnie trafiliśmy do apartamentu z basenem. W tym samym apartamentowcu mieszkali również Polacy. Od nich dowiedzieliśmy się, iż podwójne rezerwacje w Czarnogórze latem to powszechny problem. Herceg Novi – najprzyjemniejszy punkt całej podróży Herceg Novi było naszym celem nie tylko dlatego, iż to piękne miasteczko nadmorskie, ale też dlatego, iż mieszka tu latem znajoma rodzinka czarnogórsko-szwedzka. Freja spotkała się ze swoimi koleżankami, my poznaliśmy ich bliskich i zjedliśmy wspólny posiłek. Hardcorowe trasy i ostatnie przygody W drodze powrotnej do Podgoricy przejechaliśmy najbardziej wymagającą trasą w Czarnogórze. Ekstremalne zakręty, styl jazdy miejscowych i małe pożary zieleni naskalnej – wszystko to tworzyło niezapomniany klimat. Po drodze jeszcze rzuciliśmy okiem na niewielkie Cetinje i przepiękny przełom Rijeki Crnojevickiej. Ostatni nocleg – na szczęście bez pluskiew Ostatni nocleg okazał się rozczarowaniem. Baliśmy się czegokolwiek dotknąć, żeby się nie rozpadło. Za sofą w salonie leżały resztki jedzenia, a z wentylacji kuchennej unosił się zapach dań przygotowywanych przez cały pion budynku. Na szczęście nie było pluskiew. Czy Czarnogóra latem to dobry pomysł? Gdybym miała wrócić do Czarnogóry – to tylko jesienią albo wiosną. To, co działo się latem, jeżeli chodzi o liczbę turystów, ceny, chaos, kompletnie nie było na moje nerwy. Mimo wszystko była to podróż pełna historii, wniosków i doświadczeń, które zapamiętam na długo. Zwłaszcza iż Gabi bardzo mnie zachęciła do odwiedzenia jesienią Czarnogóry w swoim tekście: Podróż Gabi i Mateusza do Czarnogóry jesienią



