czasem jestem jak dziecko
gdy mam oczy pełne łez
szybko biegnę
by zdążyć na czas
który tak umyka
boję się straconych chwil
codzienności wschodu poranka
oddycham prana
daje chwilowe ukojenie
lecz znowu pędzę
wywarzam drzwi
by już nie pędzić
gdy na wschodnim niebie zabłyśnie ciekawość
na granatowym tle
świeci i śmieje się
by dziecko już nie płakało
zasypiam bez lęku
otulona ciekawością
i tym nieco innym srebrnym błyskiem