Córki potępiły “egoistyczną” matkę, która poświęcała się dla nich całe życie.

newsempire24.com 17 godzin temu

W małej wsi na południu Polski, gdzie czas płynie leniwie, a stare drewniane chaty skrywają rodzinne sekrety, panowało przekonanie: matka powinna poświęcić się dzieciom, zapominając o własnych marzeniach. ale Helena, matka dwóch dorosłych córek, odrzuciła tę zasadę. Jej decyzja o przyjęciu spadku po siostrze przewróciła jej życie do góry nogami i wywołała burzę oburzenia u tych, którzy przywykli widzieć w niej tylko ofiarną cień.

Helena wyszła za mąż jako młoda dziewczyna, pełnanadziei. Urodziła dwie córki, Zofię i Jadwigę, ale szczęście okazało się krótkotrwałe. Mąż, który okazał się nikczemnikiem, zniknął trzy lata po narodzinach młodszej córki, Jadwigi, pozostawiając Helenę samą z dwójką maluchów. Wychowywanie dzieci w samotności było katorgą. Helena odmawiała sobie wszystkiego, harowała dzień i noc, by córki miały choć trochę. ale niektórych problemów — jak własnego mieszkania — nie dało się rozwiązać.

Rodzina gnieździła się w maleńkiej chacie na skraju wsi, z ogródkiem, który żywił ich w ciężkich czasach. Córki dorosły, wyszły za mąż i wyjechały do miasta, wynajmując mieszkania. Helena została sama. Zdrowie zaczęło szwankować, więc przeszła na emeryturę wcześniej niż planowała. Wtedy jej starsza siostra, Barbara, ciężko zachorowała. Helena bez namysłu przeprowadziła się do niej do miasta, do przestronnego mieszkania w centrum. To, co zobaczyła, wprawiło ją w osłupienie.

Barbara, wolna od rodzinnych obowiązków, żyła dla siebie. Wydawała pieniądze na podróże, teatry, modne suknie, nie myśląc o jutrze. choćby do siostry odnosiła się z lekką pogardą: „Jeśli nie będziesz się mną opiekować, Heluś, znajdę kogoś innego. Ale wtedy i mieszkanie nie będzie twoje”. Helena była zszokowana takim egoizmem, ale żyjąc z Barbarą, stopniowo zaczęła rozumieć jej filozofię. Gdy siostra zmarła, zostawiając jej mieszkanie, Helena jakby się obudziła. Po raz pierwszy pomyślała: a co, jeżeli żyć dla siebie?

Została w miejskim mieszkaniu, otoczona gwarem ulic i migoczącymi światłami. Po raz pierwszy od dziesięcioleci poczuła, iż żyje. Zaczęła chodzić na wystawy, spacerować po parkach, choćby zapisała się na kurs tańca. ale jej szczęście stało się solą w oku dla córek.

Zofia i Jadwiga przywykły, iż matka zawsze stawiała ich dobro ponad własne. Zofia, która z mężem wzięła kredyt hipoteczny, liczyła, iż Helena sprzeda odziedziczone mieszkanie i da jej część pieniędzy, by ulżyć w spłatach. Jadwiga, spodziewająca się trzeciego dziecka i wynajmująca mieszkanie, marzyła o kupnie małego lokalu za te same pieniądze. Córki już wszystko zaplanowały, nie pytając matki. ale Helena odmówiła sprzedaży mieszkania. Postanowiła zostać w mieście i żyć życiem, o którym nigdy nie śmiała marzyć.

— Jestem zmęczona poświęcaniem się — powiedziała córkom, gdy przyjechały domagać się wyjaśnień. — Chcę żyć dla siebie, choćby teraz.

Córki były wściekłe. Nazwały ją egoistką, zarzucały brak wdzięczności. „Całe życie byłaś dla nas, a teraz porzuciłaś nas dla swoich zachcianek!” — krzyczała Zofia. Jadwiga, ocierając łzy, dodała: „Jak możesz myśleć tylko o sobie, gdy ja mam dzieci, a my tłoczymy się w wynajętej kawalerce?”

Helena milczała, ale jej serce pękało. Wspominała, jak odmawiała sobie jedzenia, by córki mogły pójść do szkoły w nowych sukienkach, jak nocami szyła, by zarobić choć trochę więcej. A teraz oskarżały ją o zdradę. Najgorsze było to, iż córki choćby nie pomogły jej opiekować się Barbarą. Pojawiły się dopiero po śmierci ciotki, gdy zawiało pieniędzmi.

— Dlaczego o nas i wnukach zapomniałaś? Jak śmiesz bawić się w mieście? — rzuciła Zofia, zanim wyszła, trzaskając drzwiami.

Jadwiga przestała dzwonić. Córki wymazały matkę ze swojego życia, nazywając ją „samolubną”. Helena została sama, ale nie żałowała swojej decyzji. Po raz pierwszy czuła się wolna. Spacerowała po bulwarach, piła kawę w przytulnych kawiarenkach, uśmiechała się do nieznajomych. Jej oczy, niegdyś przygaszone zmęczeniem, teraz błyszczały życiem.

Czy można ją winić? Oddała córkom wszystko, co mogła, ale w końcu wybrała siebie. Córki, przyzwyczajone do jej ofiar, nie potrafiły zaakceptować jej prawa do szczęścia. Kto tu jest egoistą — matka, która postanowiła żyć po swojemu, czy córki, żądające od niej kolejnych poświęceń? Helena znała odpowiedź, ale nie uśmierzało to bólu rozstania z rodziną. Miała tylko nadzieję, iż pewnego dnia córki zrozumieją: choćby matka ma prawo do własnego serca.

Idź do oryginalnego materiału