Samotna dziewczyna, córka zabitego policjanta, przyszła na aukcję owczarków niemieckich powód był wstrząsający
Głosiswo aukcjonera odbijało się od drewnianych belek od ponad godziny donośnie, rytmicznie, hipnotyzująco. Krowy. Kozy. Para kur w koszu. Ludzie ledwo podnosili wzrok, gdy odczytał kolejny numer.
Przedmiot 42. Emerytowany pies służbowy, siedmioletni samiec. Reaguje na komendy w języku polskim i gesty. Wcześniej przynależał do posterunkowej Hanny Nowak, z 12. rewiru
Tłum zamruczał. Kilka głów się odwróciło.
Pamiętali to nazwisko. Każdy w mieście je pamiętał.
Nowak była takim policjantem, który pamiętał urodziny, który zatrzymywał się, by pomóc przy wymianie koła w deszczu. Aż pewnego wieczoru nie wróciła do domu. Jej partner jej pies służbowy został odesłany na emeryturę, tyłami trzymany w klatce, zanim cicho odszedł. Nikt nie chciał o tym mówić.
Zbyt wiele luk w raporcie.
Zbyt wiele bólu.
Teraz siedział w klatce ledwie odrobinę za małym dla niego. Jego sierść była wyblakła. Nastrajał uszy na każdy rozkaz, ale nie reagował. Aż do teraz.
Dziewczyna podeszła do przodu.
I owczarek niemiecki wstał.
Bez szczekania. Bez warczenia.
Wstań.
Jakby usłyszał komendę, którą tylko ona mogła wydać.
W oborze zapadła cisza. Gdzieś zapłakało dziecko. Mężczyzna zaśmiał się nerwowo, ale gwałtownie ucichł.
Dziewczyna stanęła metr od podwyższenia aukcyjnego.
Wyciągnęła słoik z plecaka.
Monety po 10 groszy. Banknot pięciozłotowy. Złożony dziesięciozłotowy. Wstążka z pogrzebu matki. I zalaminowane zdjęcie.
Przedstawiało posterunkową Nowak i jej psa Reksa stojących uśmiechniętych przed radiowozem, pies z dumą prezentujący odznakę na obroży.
Dziewczyna podniosła głowę. Jej głos zadrżał w ciszy, ale brzmiał stanowczo.
Już jest mój.
Aukcjoner przerwał w pół zdania.
Kołchanie powiedział, odchrząkując nie sądzę
Dziewczyna nie mrugnęła.
Odprowadzał mnie do szkoły. Spał na progu mojego pokoju. Był ostatnim, który widział ją żywą. Należy do mnie.
Cisza.
Wtem głos odezwał się z tyłu: Niech pies zdecyduje.
Głowy się odwróciły. To był starszy mężczyzna, jeden z dawnych kolegów Hanny. Postąpił naprzód, skinął głową aukcjonerowi. Otwórz klatkę.
Zawahał się. Procedury. Odpowiedzialność. ale w tej chwili zasady wydawały się mniejsze.
Drzwi klatki otworzyły się.
Reks nie spieszył się. Nie biegał nerwowo.
Zszedł powoli, wciągnął powietrze i ruszył prosto do dziewczyny.
Dziewczyna padła na kolana, objęł












