Córka wyszła za wcześnie za mąż, od tego czasu ja i ojciec przestaliśmy jej pomagać. Założyła rodzinę – stań się samodzielna

przytulnosc.pl 12 godzin temu

– Mój mąż i ja nie byliśmy przeciwni wczesnemu małżeństwu naszej córki. Anna wyszła za mąż sześć lat temu, zaraz po ukończeniu uniwersytetu – opowiada moja przyjaciółka Katarzyna. – Oczywiście nie byłam z tego zachwycona. Dlatego jasno powiedziałam córce, iż nie może liczyć na naszą pomoc. jeżeli zdecydowała się założyć własną rodzinę, to musi stać się samodzielna. Dlatego proszę, znajdź sobie pracę, poszukaj mieszkania, opłać rachunki, zapewnij sobie i swojej rodzinie byt. Trzeba umieć pożegnać się z dziećmi.

Przyjaciółka z mężem mieszkają w trzypokojowym mieszkaniu. Mają jeszcze jedno mieszkanie, które wynajmują. Oni z mężem przyzwyczajeni są do spokojnego życia, sami dla siebie. Jednak niedawno ich spokój zakłócił telefon od matki zięcia.

– Okazało się, iż córka z mężem planują wyjazd na urlop! – nie ukrywa emocji przyjaciółka. – Jadą na dziesięć dni wypoczywać za granicą, tylko we dwoje, dzieci nie zabierają ze sobą. Zostawiają je u naszych teściów. Dzieci są jeszcze małe. Matka zięcia zadzwoniła, aby bardzo delikatnie zapytać, czy mogę na kilka dni wziąć wnuki do siebie.

Przyjaciółka stanowczo odmówiła matce zięcia. W końcu dla niej widzenie dzieci dwa razy w roku tylko na większe święta to już dużo. A tutaj proszą ją o zabraniu dzieci na kilka dni.

– Dobrze, iż odmówiłaś, bo gorzej byłoby, gdybyś się zgodziła i nie poradziłaś sobie z dziećmi. Od razu wszystko powiedziałaś, więc teściowie nie powinni się na ciebie złościć – powiedziałam przyjaciółce.

– Tak samo nie rozumiem, dlaczego są na mnie źli. Przecież nic nie obiecałam, więc nic nie zrobiłam złego. Teściowie biegają z wnukami jak z piłką. Pomagają młodej parze we wszystkim. Teść córki znalazł im dobrą pracę. Rodzice zięcia pomogli im kupić mieszkanie, oddali im swój samochód, robią im drogie prezenty, ciągle opiekują się wnukami. Cały czas z nimi siedzą.

– Nie mogę tego zrozumieć – ciągnąć dzieci na swoich barkach aż do starości. A tym dzieciom już niedługo będzie po trzydzieści lat! – nie uspokaja się przyjaciółka. – Najgorsze jest to, iż dzieci uważają, iż my z mężem też musimy się nimi opiekować. Powinni odpuścić sobie i oddać dzieciom, bo są młode, tego potrzebują bardziej. Ale dzieci są już dorośli, czas, żeby to oni nam pomagali, a nie na odwrót.

Nie popieram przyjaciółki w tym, trudno mi to zrozumieć.

– No nie wiem, byłoby mi jakoś niekomfortowo wyrzucić córkę z domu, zostawić ją obcym ludziom. To znaczy, iż nie ty, ale obcy ludzie pomogli jej się podnieść, wszystko jej dali, wszystkim zapewnili byt. I do dziś im pomagają.

– Niech robią, co chcą! – oburza się przyjaciółka. – Ja już tutaj nie mam nic wspólnego!

– Więc oczekuj odpowiedniego traktowania od nich w starości – powiedziałam przyjaciółce.

– Nie wiedziałam, iż relację można kupić za pieniądze! No, nie wiem! Nie potrzebuję tak kupionej relacji. Na razie my z mężem jakoś sobie radzimy, a potem zobaczymy.

A co Wy o tym sądzicie?

Idź do oryginalnego materiału