– Może wystarczy już tych jęków?! Wszyscy z sąsiednich stolików już się nam przyglądają. Dobrze, iż nie ma żadnego z moich znajomych, bo bym się ze wstydu spalił! – powiedział dumnie i z lekkim irytacją Kacper.
– Kacper, dlaczego… – zdusiła w sobie słowa Ania, siedząca naprzeciwko, a łzy spłynęły z jej oczu jeszcze intensywniej.
– Znowu to samo! O co ci chodzi? O jakim dziecku w ogóle mówisz? Myśmy co, umawiali się na wychowywanie dzieci?! Spotkaliśmy się dwa miesiące i wystarczy! – Kacper wydyszał to ostatnie zdanie tak głośno, iż klienci w pobliskim lokalu naprawdę zaczęli się oglądać.
– Co ty mówisz? Przecież się kochamy! Przyznałeś się do swoich uczuć! Powiedziałeś… – Ania nie zdążyła dokończyć, bo Kacper przerwał jej.
– Słuchaj, koniec z tym wszystkim… To, co mówiłem… a może i nie mówiłem… Za parę dni przeprowadzam się do Anglii z rodzicami. Już dom tu sprzedaliśmy, tata przeniósł wszystkie aktywa. Jak to się mówi, adios, maleńka! – powiedział Kacper i znowu spojrzał na płaczącą dziewczynę.
– Kacper… – wymamrotała powoli, próbując opanować wzburzenie i nową falę łez.
– Kelner! Można prosić o rachunek?! Ile można czekać?! – Kacper podniósł rękę, pokazując kelnerowi przy barze, żeby mu gwałtownie przyniósł rachunek.
Kelnerzy zaczęli się kręcić, a Kacper machnął na nich ręką, wyjął z portfela kilka złożonych banknotów i niedbale rzucił na stół.
– Krótko mówiąc! Już się spóźniam, twoje histerie mnie nudzą. Niczego ci nie obiecywałem i nic takiego nie mówiłem! Idę, jeżeli chcesz, zamów sobie coś jeszcze, jest tu wystarczająco. – rzucił Kacper, wskazując na pieniądze i kierując się do wyjścia.
Ania popatrzyła za nim, zakryła twarz dłoŃmi i znów zaczęła płakać z jeszcze większą siłą. Po chwili obok stolika zjawił się kelner. Młody mężczyzna zabrał pieniądze ze stołu i zaczął sprzątać filiżanki po wypitej kawie.
– Czy potrzebuje pani czegoś jeszcze? – z grzecznością zapytał kelner.
– Nie, dziękuję. – Ania odpowiedziała cicho, starając się nie patrzeć na kelnera swoimi zapłakanymi oczami.
Powoli wstała, wzięła z krzesła swoją torebkę i również ruszyła do wyjścia. Samochodu Kacpra przed kawiarnią już nie było. Znikał.
Gdy Ania wyszła na świeże powietrze, od razu poczuła ulgę. Łzy przestały płynąć po policzkach. Zaledwie kilka minut temu była w szponach smutku, a jedynym znakiem po nim były opuchnięte oczy. Dziewczyna bezwiednie wyciągnęła z torebki małe lusterko i chusteczkę, starając się zetrzeć resztki tuszu i ruszyła w kierunku, z którego przyszła.
Nie miała ochoty wracać do domu. Skręciła w mały park, gdzie w szkolnych czasach chętnie spacerowała z koleżankami.
Usiadła na ławce i od razu przypomniała sobie beztroskie lata szkolne. „Jakie to wszystko wtedy było proste i jasne, a całe życie przed nami. Problemy? A jakie problemy? Jedyne, co mnie martwiło, to to, iż w sobotę nie będzie dyskoteki i dostałam dwóję z geografii. A teraz! Moje życie zmierza w dół! Co teraz robić?! Iść na aborcję, czy rodzić i stać się samotną matką, pracując na dwóch etatach, żeby jakoś przeżyć!” – pomyślała Ania, a łzy znów runęły jej z oczu.
– Dziewczyno, wszystko w porządku? Mogę w czymś pomóc? Oto, proszę, weź chusteczkę. – usłyszała przyjemny męski głos i ujrzała rękę podającą jej papierową chusteczkę.
Ania wzięła chusteczkę, a potem podniosła wzrok i spojrzała na osobę, która zaoferowała pomoc.
– Alek! Ty?! – z entuzjazmem zawołał mężczyzna.
– Tolek… – zamrugała zaskoczona Ania, próbując wstać z ławki.
Tolek od razu ją objął, powtarzając:
– Alek! Alek! Jak mi miło cię zobaczyć! Rano właśnie pytałem mamę o ciebie!
Po kilku sekundach w końcu puścił ją z objęć.
– A ty co, siedzisz sama, płaczesz?
– Tak, przeszłam obok, weszłam do naszego parku, przypomniałam sobie lata szkolne i to mnie przytłoczyło… – Ania na poczekaniu wymyśliła tę historię, by nie zdradzić prawdziwych przyczyn swojego stanu emocjonalnego.
– Rozumiem. Zdecydowanie wciąż jesteś tak wrażliwa jak dawniej! I tak samo piękna, choćby ładniejsza niż kiedyś!
Dziewczyna spojrzała na byłego kolegę z klasy i się uśmiechnęła.
– Alek, chodźmy do kawiarni. Znam fajne miejsce niedaleko stąd, usiądziemy, pogadamy.
Tolek wskazał ręką w kierunku kawiarni, z której Ania właśnie wyszła, zalana łzami. Oczywiście, nie miała ochoty wracać tam.
– Słuchaj, nie idźmy do kawiarni. Może po prostu przejdźmy się po parku i potem spróbujemy lodów? Jest ładna pogoda. – zaproponowała Ania.
– Dobrze, niech będzie. – odpowiedział Tolek z uśmiechem.
Spędzili w parku kilka godzin, wspominając lata szkolne. Na chwilę Ania zapomniała o Kacperze i o nieplanowanej ciąży.
– A ty, co, przez cały czas nie mężatka? – ostrożnie zapytał Tolek.
– Nie, jakoś nie wyszło. – odpowiedziała dziewczyna z przekazem.
– No i u mnie też nie wyszło. – odpowiedział Tolek, nieco radośnie, nieco beznadziejnie.
Ania i Tolek zaczęli spotykać się jeszcze w czasach szkolnych. Wtedy każdy mówił o nich „narzeczeni”, a rodzice już nieco przygotowywali się do ślubu.
Jednak wszystko zmieniła banalna, znana wielu sytuacja. Tolek trafił na rok do wojska. Ania czekała na niego pół roku, a potem zrozumiała, iż się zakochała.
Michał, tak nazywał się nowy ukochany Ani, na początku ładnie się nią opiekował. Myślała, iż niedługo poprosi ją o rękę. Ale nie spieszył się. Spotykali się przez cztery lata, a choćby próbowali zamieszkać razem. Tyle iż coś w ich relacji nie grało. Pewnego dnia Ania przyłapała Michała z inną. Prosił jej o przebaczenie, ale Ania uznała, iż nie chce takich związków.
Przez kilka miesięcy Ania żyła w przygnębieniu, próbując zapomnieć o zdradzie. A potem spotkała Kacpra. W cudowny sposób sytuacja się powtórzyła. Ania szczerze zakochała się w eleganckim młodzieńcu. On ładnie się nią opiekował, obdarowywał drogimi prezentami. Ania znów uwierzyła w prawdziwe uczucia i była gotowa stworzyć rodzinę. Tylko dla Kacpra to, co się działo, było tylko rozrywką. Jak się okazało, w momencie zaczęcia znajomości, Kacper już wiedział o swojej przeprowadzce do Anglii. Po prostu potrzebował kogoś, z kim mógłby spędzić mile czas. I dla tego celu wybrał śliczną Anię.
Tolek nie miał żalu do Ani, iż na niego nie czekała. Zawsze był rozsądny i rozważny. Swoją decyzję Ania zakomunikowała mu w liście. On tylko życzył jej szczęścia. Po powrocie z wojska postanowił nie wracać do rodzinnego miasta, ale kontynuować życie w Warszawie.
W stolicy przez te pięć lat zdążył zdobyć wykształcenie, spotykał się z dziewczyną, znalazł pracę. Życie osobiste mu się nie układało, a w firmie doszło do redukcji zatrudnienia, w którą Tolek się załapał jako ostatnio zatrudniony pracownik. Nie myśląc długo, postanowił wrócić do rodzinnego miasta. Nie liczył na relację z Anią, bo był pewny, iż od dawna wyszła za mąż.
Jednak okazało się, iż los przygotował dla Tolka niesamowitą niespodziankę. Jego ukochana dziewczyna nie tylko nie jest mężatką, ale jest też wolna. Oczywiście, Tolek postanowił skorzystać z okazji.
…Dwa miesiące minęły od ich spotkania w parku. Tolek i Ania zaczęli się spotykać. Chłopak szczerze cieszył się z wszystkiego, co wydarzyło się w jego życiu w ostatnim czasie. Ania również zrozumiała, iż wciąż jest zakochana w Tolku. Tylko myśl o tym, iż pod sercem nosi dziecko innego mężczyzny, nie dawała jej spokoju. Za każdym razem, gdy szykowała się na randkę, zdawała sobie sprawę, iż te relacje są skazane na niepowodzenie.
Tolek po raz kolejny zaprosił ukochaną do restauracji. Zjedli kolację, a potem chłopak wyjął z kieszeni kurtki pierścionek zaręczynowy i oświadczył się jej.
– Co powiesz, zgadzasz się wyjść za mnie i jak to się mówi, być razem na dobre i na złe? – zapytał z uśmiechem Tolek, przekonany, iż Ania się zgodzi.
– Nie. – odpowiedziała Ania i opuściła wzrok.
– Jak to nie? Dlaczego nie, Aniu? Przecież się kochamy! Dokąd idziesz?
Dziewczyna rozpłakała się i pobiegła do wyjścia.
Minęło dziesięć lat…
– Mamo, to kto dzisiaj odbierze mnie ze szkoły? Ty czy tata? – zapytała Lada przy śniadaniu.
– Nie wiem. Wieczorem zobaczymy, córeczko. – odpowiedziała Ania, zawijając mężowi kanapki.
– My z mamą przyjedziemy razem! I potem idziemy do kina! Przecież piątek! – radośnie zawołał Tolek, wchodząc do kuchni.
– Hurra! Tato! Hurra! W kino… – krzyczała radosna Lada.
– Jedz, bo się spóźnisz do szkoły.
Tolek spojrzał na żonę, która nerwowo coś wpisywała w telefonie.
– Czyżby to znowu on? – spytał Anię.
– Tak. Tolek, pisze, iż przez sąd odbierze Ladę i zabierze do Anglii. – powiedziała Ania i znów się rozpłakała.
– Musimy to zakończyć. Podaj mi jego numer, sam z nim porozmawiam.
– Nie, Tolek. Martwię się o ciebie.
– Wszystko będzie dobrze. Lado, gotowa? Chodźmy!
Anego i Lada wyszli z mieszkania.
– O, tak to jest, do kogo odeszła Ania! Były narzeczony! – powiedział Kacper, stojąc przed wejściem.
– Lado, idź do samochodu. Muszę porozmawiać z wujkiem.
Dziewczyna posłusznie odeszła, siadając na tylnej kanapie.
– Więc mówi się, iż Ania oszukała Cię jak frajera. Wiesz, iż wychowujesz cudze dziecko? Byłeś dla niej tylko zapasowym planem. A ona kocha mnie!
– Słuchaj! My z Anią się kochamy. Wychowuję swojego dziecka. A Ty byłeś największym błędem Ani, który ona naprawiła. Idź stąd, nie chcę cię więcej widzieć! Albo będzie gorzej…
Z tymi słowami Tolek popchnął Kacpra. Ten się potknął, ale się utrzymał.
– Tato, niedługo? Spóźnimy się do szkoły!
– Już idę, córeczko.
Tolek i Lada odjechali. Kacper patrzył za odjeżdżającym samochodem i zrozumiał, iż odniósł porażkę. Nasunął się pytanie – czy warto walczyć? Walczyć o miłość, której nie ma. I o córkę, której nigdy nie miał. I nie będzie…
Wieczorem odleciał i więcej nigdy nie wrócił do rodzinnego miasta. Czasami trzeba postawić kropkę, choć pragnie się kontynuacji…