Coraz bardziej głupiejemy?

kobietytomy.pl 4 tygodni temu

Dzisiejsza matura kilka znaczy. Trudno jej nie zdać. Jeszcze nie tak dawno temu było całkowicie inaczej. Osoba z maturą wiadomo było, iż ma coś w głowie. Podobnie ta po studiach. Osobę z wyższym wykształceniem od razu można było rozpoznać, na przykład po elokwencji, kulturze, sposobie zachowania czy wypowiadania się. Dzisiaj, gdy dyplom można kupić, każdą klasę zdać choćby nie ucząc się, bo adekwatnie nigdy nie zostawia się uczniów na drugi rok, formalne wykształcenie traci na znaczeniu. Niejeden doktor, czy profesor ośmiesza sam siebie. Jego poziom wiedzy jest zatrważająco niski, a awans na uczelni podyktowany układami, czy popieraniem tej opcji politycznej, którą aktualnie trzeba, a nie prawdziwymi osiągnięciami i sukcesami. Oceny wpisywane na odczepnego, bo ktoś ma znanego tatę, czy zamożną mamusię. Stanowiska po znajomości, powszechne udawanie, iż istnieje sprawiedliwość i równość. I rozrywka, w której coraz mniej ambitnych treści, a coraz więcej mułu i dennych przekazów. Czy to wszystko dowody, iż coraz bardziej głupiejemy? Czy jest z nami aż tak źle?

Zaczyna się w szkole

Nie tak dawno temu w szkole „słuchało się” dobrych uczniów. Ci najlepsi byli przewodniczącymi, osobami decyzyjnymi. To ich stawiało się za wzór i inspirację… Dzisiaj coraz częściej dzieci, które chcą się uczyć, są hejtowane, odrzucane i wyśmiewane. Uważa się je za dziwaków.

Jeśli dodatkowo nie są zamożne, to mają podwójny problem. Bo w szkole nie wypada się przykładać… Liczy się postawa luzaka, w modnych spodniach, markowych butach, z obojętnym spojrzeniem, z najlepszym telefonem w ręku…. Popularne są osoby zabawne, głośne, głupkowate. Takie, które marzą o przyszłości gwiazdy tiktoka, myślącej o szybkich pieniądzach, łatwym zabawnym życiu. Trud, nauka, konsekwentne dążenie do celu są dla naiwniaków. Jaki tam system wartości i kręgosłup moralny? Co to w ogóle znaczy?

Czas cwaniaków

Chcesz mieć lepsze oceny? Nic prostszego. Twoja mamusia niech odzywa się na zebraniu, niech się wykłóca, stawia sprawę na ostrzu noża. Niech będzie głośna i nieustępliwa. Najpewniej, jeżeli nie trafi na silną osobowość po drugiej stronie (a nie trafi), to osiągnie cel. Nauczycielka odpuści, bo nie będzie chciała mieć kłopotów.

Tym sposobem uczniowie rodziców wykłócających się będą mieli lepsze oceny niż podobni do nich uczniowie, których rodzice twierdzą, iż to poniżej ich godności. Taka o sprawiedliwość w wersji współczesnej.

Dawniej dobre świadectwo było niemal gwarancją, iż ktoś coś umie i wie. Dzisiaj coraz częściej to wynik kalkulacji i układzików tego, który rodzic ma silniejszą osobowość i większe możliwości przebicia się.

Niska pensja, słabe warunki pracy w szkole sprawiają, iż coraz częściej w placówkach szkolnych rządzi banał, przeciętność, braki kompetencji, a choćby totalne nieporozumienia w zakresie podejścia pedagogicznego do ucznia.

Wychodzi się bowiem z założenia, iż w tej chwili lepszy jakikolwiek nauczyciel niż żaden. Nie ma co się łudzić…. rzeczywistość jest przygnębiająca. Coraz trudniej o dobrego nauczyciela. Dyrekcje szukają na własną rękę. Proszą o powrót nauczycieli emerytów. Sęk w tym, iż adekwatnie nie ma z kogo wybierać, bo zdolne osoby nie chcą uczyć w szkole. W konsekwencji mamy, jak mamy. Dyrekcje coraz gorsze, nauczyciele mocno przeciętni, uczniowie nie lepsi…a rodzice coraz częściej szkoda gadać.

Społeczeństwo idiotów

Niektórzy twierdzą, iż w życiu nie ma przypadków. Niska jakość kształcenia dla ogółu i doskonała dla wybranych jest po coś. Ano po to, żeby utrzymać społeczeństwo w ryzach. Ci, którzy mają odebrać dobre wykształcenie dostaną je, a pozostali…no cóż. Równia pochyła.

Pozostali będą się zachwycać serwowanym im przekazem online, rozrywką tak przeciętną, iż aż boli. Im coś głupsze, tym więcej klików, wejść, udostępnień. Im coś prostszego, tym większy odbiór. To, co ambitne, wymagające chwili zastanowienia, schodzi coraz częściej do podziemia. Umiera śmiercią wcale nie tragiczną, ale powolną, śmiercią zapomnienia.

Świat się zmienia. Na pewno znacie tego mema pokazującego poziom trudności egzaminu maturalnego na przestrzeni lat. Kiedyś matura z matematyki była dużo trudniejsza. Zresztą nie tylko matematyka. Wystarczy sięgnąć po podręczniki sprzed lat i porównać, czego młodzież uczyła się w siódmej klasie obecnie, a co musiała umieć dwadzieścia, czy czterdzieści lat temu. Można mocno się zdziwić, jak mocno spadają wymagania i jakość kształcenia…. ja sprawdziłam to na starych podręcznikach. Wnioski wcale nie są miłe.

Brakuje autorytetów

Społeczeństwo, w którym nie szanuje się mądrości, wybitnych jednostek, w którym nie wyłapuje się talentów, nie docenia trudu i pracy – to społeczeństwo bez autorytetów. Ogarnięte marazmem i beznadzieją, skazane na głupotę i jej skutki. Społeczeństwo, które uwierzyło, iż może nim sterować osoba głupia i niekompetentna może nie szybko, ale jednak… tego pożałuje. Od zawsze bowiem najwięcej osiągały grupy pod mądrym kierownictwem, inspirowane i motywowane przez ludzi, którzy wiedzą więcej i potrafią więcej. Od zawsze dobrobyt tworzyły jednostki ponadprzeciętne i pracowite.

Natomiast społeczeństwa, które zatraciły wiarę w mądrość, dobrą pracę, innowacyjność, odkrycia, nastawione na szybki zysk, a nie długotrwały dobrobyt same sobie szkodzą. I w konsekwencji cierpią na tym, zwłaszcza ci, którzy uwierzyli, iż nie ma znaczenia, kto stoi na czele – osoba mądra czy głupia.

Bo mądry sobie zawsze poradzi, ale już osoba głupia niekoniecznie. Jak to w klasycznym przysłowiu – biednemu zawsze wiatr w oczy. Z tą różnicą, iż kiedyś głupi o tym wiedział, dzisiaj gdy ktoś na niego pluje, to mówi, iż pada deszcz. To już kolejny etap ogłupienia. Taki bez nadziei na poprawę. Totalnie dobijający w swojej beznadziei.

„Filmy są coraz gorsze, książki są coraz gorsze, dziewięćdziesiąt procent ludzi w cywilizowanych krajach czyta tylko komiksy, ogląda seriale dla przygłupów i gapi się w video. Poziom trzeba obniżać, gdyż liczba głupich niepowstrzymalnie wzrasta, a wzrasta bo beztrosko mnożą się tylko biedni i tępi, warstwy oświecone cechuje lenistwo na polu rozrodczości, przez co wciąż zwiększa się dysproporcja”. Waldemar Łysiak, „Dobry”.

Idź do oryginalnego materiału