„Contratiempo – niewidzialny gość” to hiszpański hit z 2016 roku, a o jego sukcesie świadczy koreańska jego wersja.
Adrian (Mario Casas) musi udowodnić, iż jest niewinny. To jest trudne, bo policja przyłapała go przy martwej kobiecie, jego kochance Laurze (Bárbara Lennie). Żeby sprawa była wygraną, jego adwokat przysyła specjalistkę od cholernie trudnych spraw, Virginię (Ana Wagener). Czy mu się uda?
Cóż – początek jest lekko leniwy. Niby mamy prostą rzecz, ale im dalej w las, tym lepiej. Ten film tworzy psychologiczne napięcie i wybucha na koniec, kiedy już absolutnie wszystko wypływa.
Może warto zwrócić uwagę na Lennie i Wagener, bo aktorsko moim zdaniem wyszły najlepiej. Lennie, która odgrywała rolę kochanki potrafiła przekonywać do jednej i drugiej wizji bohaterki – gdyż w zeznaniach ścierają się różne wersje wydarzeń – i to było świetne. Jednakże Ana Wagener popisała się ogromną charyzmą, i moim zdaniem wyszła niesamowicie.
Przyznać trzeba, iż muzycznie ten film jest skromny, ale główny utwór, który pojawia się na początku i końcu robi robotę. Odpowiedzialny za niego jest Fernando Velázquez i to jest… któryś z mroczniejszych utworów, a mój słuch nie jest w stanie zidentyfikować, nie mniej – wszystkie utwory, także do odtworzenia są w linku w komentarzu.
Tak czy inaczej – film jest świetny, zwłaszcza przy końcówce. Ale warto dać mu czas na rozkręcenie się .