Como

thirtiesinthecity.blogspot.com 8 lat temu
Być na jeziorem Como i nie być w Como? Niemożliwe! Choć wszystko chciało nam utrudnić dotarcie do celu. Najpierw okazało się, iż w Ferragosto nie jeżdżą autobusy, potem wypadł pociąg z kursu... Gdy w końcu dotarłyśmy do Como poraziły nas 2 rzeczy: żar z nieba i uchodźcy. Okolice dworca zamieniły się w tymczasowy obóz, gdzie na tekturach spało ponad 100 osób. Balustradę schodów z dworca zdobiło pranie, ale nie miało ono w sobie uroku typowo włoskiego prania...
Samo miasteczko przeżywało najazd turystów i okolice katedry oraz promenada były prawdziwym torem przeszkód. Czasu było mało, bo wieczorem wracałyśmy z Bergamo, więc posiliłyśmy się panini i campari i ruszyłyśmy na rekonesans. Mimo pierwszch niezbyt pozytywnych wrażeń miasteczko się broni. Nie było niestety czasu w wjazd funicolare na zamek, ale co nieco z atmosfery nadjeziornej stolicy udało nam sie zobaczyć.

zawsze i mimo wszystko!




duomo
















Idź do oryginalnego materiału