Codziennik - kłopotownik

tabazella.blogspot.com 1 miesiąc temu

Jest tak se, znaczy Szpagetka je ale nie tyle ile trzeba, sika nie tyle ile trzeba i goi się na niej nie do końca tak jak trzeba. Dopieszczam jak mogę, co powoduje ogólne zazdraszczanie i ekscesy w wykonie stada. No wiecie, lanie w miejscach do tego nie przeznaczonych i to takie bezczelne, ze wzrokiem wbitym we mła. Szczerze pisząc opadają mła macki, nie dlatego iż Szpagutek ma problemy ze zbieraniem się, mła jest zdegustowana po całości postawą stada i sprzątaniem tych ich wyrazów dezaprobaty. Mła życzyłaby sobie żeby stado mla wspierało a nie dowalało roboty ale stado ma to wyraźnie gdzieś, leje w ramach oprotestowania wyjątkowej pozycji Szpagetki. Stado jest głuche na tłumaczenia mła iż Szpagetka jest najmniejsza i cholernie przez życie doświadczona. Szpagetka ze swojej strony dokłada do pieca usiłując wszystkich wygryźć z wyrka, jedynie od czasu do czasu toleruje obecność Okularii, najlepszej psiapsióły. Sztaflik i Mrutek są w wyrku nie pożądani, każde z nich to persona non grata z powodów mła nieznanych.

Mła usiłuje coś robić ale szczerze pisząc to ze względu na stan zdrowia Szpagetki nie idzie jej to jakoś sprawnie. Dobrze iż udało się ogarnąć sprawę lekarza dla Tatusia, będzie miał przed świętami taki bardziej szczegółowy przegląd. Przynajmniej mła w tej kwestii odetchnie. Lucas się zbiera po swoich ropniach, szybciej mu idzie niż naszej Szpagetce bo młodziutki jest, Pan Dzidek powoli dochodzi do siebie po przejściach Lucasa. To tyle dobrego a w pozostałych kwestiach żadnej różowości nie widać. Pogoda też nie rozpieszcza, Mła liczyła na to iż będzie mniej ponuro niż w listopadzie a tu te same wilgotne zawiesiny i gwałtownie zapadający zmrok. Mła choćby zaczęła tęsknić za jakimś śniegiem, choćby i takim miejskim, z lekka brudnawym, bo jaśniej by było od bieli, jakoś bardziej przyjemnie. Nie mam cóś weny ani do świątecznych porządków, co jest u mła stanem normalnym, ani nie mam też ochoty na robienie świątecznych dekoracji czy ubieranie chujinki, co już takie zwyczajne w wypadku mła nie jest. Zmartwienie z powodu słabego zdrowienia Szpagetki, tych wszystkich niespodziewanek, które wylazły jak dupa z pokrzywy, odbiera mła siły i chęci do robienia czegokolwiek, co wymaga od niej przekierowania uwagi na sprawy, które nie wydają mła się jakoś bardzo istotne. Ech... żeby ta nasza kota ładnie z tego ropnego goovna wychodziła. To tyle na dzisiaj, sorry iż tak narzekająco w Mikołajki. W ramach przeprosinek stosowny Muzycznik.

Idź do oryginalnego materiału