A mnie to wisi! Kasia przeszła się po pokoju, wymachując rękami. Mamo, ile można to znosić? Moje koleżanki już się ze mnie śmieją!
Mamo, znowu cieknie! Znowu! krzyknęła Kasia, wybiegając z łazienki z mokrymi włosami i ręcznikiem w dłoni. Mówiłam, iż z tym mieszkaniem jest coś nie tak!
Cicho bądź! Sąsiedzi usłyszą! syknęła Ewa Kowalska, rzucając ścierkę i biegnąc do córki. Gdzie cieknie?
Wszędzie! Z kranu, z prysznica, a spod zlewu już kałuża! Kasia wymachiwała rękami, rozpryskując wodę po korytarzu. Mówiłam! Nie trzeba było wiązać się z tą ruderą!
Ewa Kowalska w milczeniu weszła do łazienki, spojrzała na wodę rozchodzącą się po podłodze i ciężko usiadła na taborecie. Miesiąc temu przeprowadziły się do tego dwupokojowego mieszkania w centrum Warszawy, sprzedając swój dom na obrzeżach. Wydawało się, iż życie wreszcie się ułoży blisko praca, sklepy, przychodnia. A teraz…
Mamo, czemu siedzisz? Trzeba coś zrobić! Kasia stała w drzwiach, otulona w szlafrok.
A co mam zrobić? zmęczonym głosem odpowiedziała Ewa. Hydraulika znów wzywać? Za nasze pieniądze? To już trzeci raz w tym miesiącu.
Może trzeba porozmawiać z właścicielką? Niech ona płaci, to jej mieszkanie!
Już rozmawiałam. Mówi, iż to nasza wina, iż nieumiejętnie korzystamy z instalacji. Jak można nieumiejętnie zakręcić kran? Ewa wstała, sięgając po ścierkę. Idź jeść śniadanie, spóźnisz się do pracy.
Jakie śniadanie? Kuchenka znowu nie działa! oburzyła się Kasia. Wczoraj ledwo ugotowałam kaszę, a dziś w ogóle się nie włącza.
Ewa tylko westchnęła. Kuchenka od pierwszego dnia sprawiała problemy, ale właścicielka, Barbara Nowak, zapewniała, iż jest sprawna wystarczy się przyzwyczaić. Jakby przyzwyczajenie miało sprawić, iż palniki działają co drugi raz, a piekarnik kiedy ma ochotę.
Dobra, skoczę do Asi, poproszę, żeby zagotowała wodę burknęła Kasia, wciągając dżinsy.
Nie będziesz sąsiadom zawracać głowy! zatrzymała ją matka. Już i tak wstyd. Wczoraj prosiłyśmy o masło, przedwczoraj o sól. Pomyślą, iż jesteśmy żebraczkami.
To co? Mamy iść do pracy głodne?
Ewa spojrzała na córkę i poczuła, jak w gardle ściska ją znajomy guzek. Po co w ogóle zgodziły się na tę przeprowadzkę? W swoim domu problemów było mniej, żyło się spokojnie. A tu codziennie nowa niespodzianka.
Kasia wyszła z domu głodna i wściekła, a Ewa została, by uporać się z potopem w łazience. Wytarła wodę, próbowała dokręcić kran bez skutku. Cienki strumyczek wciąż sączył się spod zaworu.
Telefon zadzwonił, gdy zamierzała już dzwonić po hydraulika.
Ewa Kowalska? Tu Barbara Nowak. Jak tam, nie narzekacie?
Właśnie… zaczęła ostrożnie Ewa znowu problemy z hydrauliką…
Znowu? przerwała właścicielka. Co wy tam robicie z moim mieszkaniem? Mówiłam, trzeba delikatnie!
Nie robimy nic nienormalnego. Po prostu odkręcamy i zakręcamy kran, jak każdy.
To po co co tydzień wzywać hydraulika? Może coś zniszczyłyście? Upuściłyście coś ciężkiego?
Ewa zaci