Zastanawialiście się kiedyś ... albo inaczej... ile razy się zastanawialiście co by było gdyby?
No właśnie, gdyby co?
Gdybyście nie były żonami, nie byli mężami, nie byli rodzicami, gdybyście znów mieli 16 czy 20 lat?
Gdyby los Was pokierował inaczej, gdzie indziej z kim innym?
Co by było gdyby mój mąż te 15 lat temu o mnie nie walczył? Z kim i gdzie ja bym teraz była? Czy moje dzieci byłyby grzeczne i usłuchane? Czy w ogóle miałabym jakieś dzieci? Czy miałabym święty spokój? Czy może głowę pełną strachu i problemów?
Czy wiedząc to wszystko co się wydarzyło poszlibyście tą samą drogą, popełniając te same błędy, dzięki którym tak naprawdę jesteśmy mądrzejsi i bardziej doświadczeni?
Ja bym nic nie zmieniła... wiedząc wtedy co mam i kogo mam teraz.
A może właśnie jest czego żałować? Może zamiast siedzieć w garach i pieluchach to bym siedziała w jakimś pięknym apartamencie w Nowym Jorku i patrzyła na tłum uśmiechniętych ludzi, biegnących w lewo i prawo? A może bym zamiast leżeć
w zamknięciu to bym leżała na plaży na Florydzie? Piszę akurat o tym bo kiedyś miałam propozycję zamieszkania w Stanach, a raczej dostał ją mój mąż ale wiadomo... gdzie on tam i ja... ;) A może właśnie trzeba było wtedy pozwolić mu jechać? I tu zostać? A może trzeba było zostać w Anglii, Łodzi czy Bydgoszczy... Nie rezygnować z życia w wielkim mieście i tam spełniać swoje marzenia?
Macie tak często, iż myślicie iż może byłoby lepiej? Ja czasem mam choć wcale nie narzekam... Mam fajną dwojkę potworów, mąż też daje radę ;) Rodzina, przyjaciele
i znajomi w miarę nam się udali ( hahahaa... żebyście nie popadli w samozachwyt :P )
Jest git, jest super a jednak gdzieś tam we mnie siedzi... co by było gdyby?
Co by było gdybym nie ścianała włosów? Czy miałabym je teraz do pasa? A może do kostek? A co byłoby gdybym nie rodziła wcale? Czy moje ciało przez cały czas byłoby piękne
i jędrne? Co by było gdybym jednak się z mężem wtedy... kiedyś... dawno temu jednak rozeszła na stałe? W porę się zeszłam i dzięki temu jest na świecie nasza wspaniała, ukochana córunia Zuzanna. A co by było gdyby urodził się chłopak?
Albo bliźniaki? Może byłoby jeszcze gorzej? Dwóch albo trzech wojowników pod jednym dachem a w sumie trzech lub czterech facetów albo trzech i dwie dziewuchy
i ja... Masakra... ;)
A może właśnie odwrotnie...
Może wtedy byłoby lepiej?
Albo co by było gdybym zaszła teraz w ciążę? Co by się urodziło?
A co by było gdybym urodziła się gdzie indziej, w innym miejscu, w innym domu... Czasem to aż strach myśleć... bo albo byłoby gorzej albo o niebo lepiej... Ale jak już wspomniałam... nic bym nie zmieniła! A Wy?