Ciężkie czasy dla wszystkich! Ta zmiana wpłynie na życie każdego

warszawawpigulce.pl 2 dni temu

W czasie gdy obywatele Danii, Włoch czy Irlandii z zadowoleniem obserwują stabilizację sytuacji ekonomicznej w swoich krajach, polscy konsumenci codziennie doświadczają bolesnych konsekwencji nieustannie galopującej inflacji. Najświeższe zestawienia opracowane przez Europejski Urząd Statystyczny, opublikowane w ostatni poniedziałek, rysują niepokojący obraz polskiej gospodarki na tle innych członków Unii Europejskiej.

Fot. Obraz zaprojektowany przez Warszawa w Pigułce wygenerowany w DALL·E 3.

Ze wskaźnikiem inflacyjnym sięgającym 4,3 procent w porównaniu rok do roku Polska zajmuje piąte miejsce w niesławnym rankingu państw z najszybciej rosnącymi cenami, co budzi głęboki niepokój zarówno wśród specjalistów od ekonomii, jak i zwykłych ludzi mierzących się z nieustannie rosnącymi wydatkami.

Europejskie zestawienie inflacyjne ze stycznia 2025 roku przypomina tabelę ligową, w której miejsce na szczycie jest przekleństwem. W tej niechlubnej klasyfikacji wyprzedzają nas tylko Węgry z oszałamiającym poziomem 5,7 procent, Rumunia (5,3 procent), Chorwacja (5 procent) oraz Bułgaria. Nasz kraj z rezultatem 4,3 procent zgodnie z metodologią HICP stosowaną przez unijny urząd statystyczny znajduje się w grupie państw, gdzie problematyka wzrastających cen stanowi jedno z najpoważniejszych wyzwań ekonomicznych, znacznie odbiegając od przeciętnej unijnej wynoszącej 2,8 procent.

Obraz gospodarczy kontynentu europejskiego ukazuje głębokie pęknięcia ekonomiczne. W regionie euro, skupiającym kraje posługujące się jednolitą walutą, średni poziom inflacji ukształtował się na poziomie 2,5 procent w zestawieniu ze styczniem ubiegłego roku. To nieznaczne podwyższenie w porównaniu z grudniem 2024, gdy wskaźnik wynosił 2,4 procent, ale równocześnie poprawę względem analogicznego okresu rok wcześniej, kiedy inflacja osiągała 2,8 procent. Te liczby wskazują, iż większość gospodarek strefy euro zdołała w znacznym stopniu zapanować nad problemem drożyzny, utrzymując inflację w okolicach celu Europejskiego Banku Centralnego ustalonego na 2 procent.

Najlepsze wyniki w zmaganiach z inflacją osiągnęli Duńczycy, gdzie roczny przyrost cen wyniósł jedynie 1,4 procent, co jest wartością, której Polacy mogą jedynie zazdrościć. kilka wyższe wskaźniki odnotowano w Irlandii, Włoszech i Finlandii – we wszystkich tych państwach poziom inflacji zatrzymał się na 1,7 procent. Te kraje skutecznie wdrożyły mechanizmy hamujące wzrost cen, co przyniosło namacalne efekty w postaci ustabilizowania sytuacji ekonomicznej i ochrony siły nabywczej swoich obywateli. Ich dokonania stanowią jaskrawy kontrast wobec sytuacji w Polsce, gdzie problem drożyzny zdaje się eskalować zamiast wygasać.

Szczególnie alarmującym sygnałem jest fakt zaliczenia Polski do grona piętnastu państw, w których inflacja w styczniu wzrosła względem grudnia 2024 roku. Miesięczny wzrost cen o 0,8 procent wskazuje, iż mechanizmy napędzające drożyznę w naszym kraju nie tylko nie słabną, ale mogą wręcz zyskiwać na intensywności, podczas gdy w ośmiu krajach członkowskich UE inflacja się zmniejszyła, a w czterech utrzymała się bez zmian. Ten trend wzrostowy podważa skuteczność działań podejmowanych przez polskie władze odpowiedzialne za politykę monetarną i fiskalną.

Na uwagę zasługuje istotna różnica między europejskim wskaźnikiem HICP a krajowym wskaźnikiem CPI (Consumer Price Index). Według polskiej metodologii CPI, gdzie koszyk produktów i usług do porównań cenowych jest skonstruowany nieco odmiennie, inflacja w styczniu 2025 roku dotarła do poziomu 5,3 procent, czyli aż o cały punkt procentowy więcej niż według standardu europejskiego. Ta rozbieżność wynika z różnych wag przypisywanych poszczególnym kategoriom dóbr i usług w koszyku inflacyjnym, ale bez względu na przyjętą metodę pomiaru, oba wskaźniki jednoznacznie potwierdzają, iż kwestia drożyzny w Polsce pozostaje kluczowym wyzwaniem ekonomicznym.

Zwykły polski konsument najsilniej odczuwa wzrost cen podczas rutynowych zakupów żywnościowych. Koszty artykułów spożywczych według krajowej metodologii wzrosły o 5,5 procent w ujęciu rocznym i aż o 1,6 procent w ciągu zaledwie jednego miesiąca. W praktyce oznacza to, iż podczas każdej wizyty w sklepie rodziny wydają kilkanaście złotych więcej za identyczny zestaw podstawowych produktów. Rosnące wydatki na żywność są szczególnie dotkliwe dla gospodarstw domowych o niskich dochodach oraz emerytów, dla których koszty artykułów pierwszej potrzeby pochłaniają największą część miesięcznego budżetu.

Także posiadacze pojazdów nie mogą liczyć na ulgę – ceny paliw wzrosły o 0,1 procent w porównaniu ze styczniem 2024 roku i aż o 1,8 procent względem grudnia 2024. Ten wzrost bezpośrednio przekłada się na zwiększone koszty transportu indywidualnego, ale niesie też dalekosiężne skutki dla całości gospodarki, ponieważ wyższe ceny paliw oznaczają zwiększone koszty transportu i dystrybucji towarów, co z kolei prowadzi do podwyżek cen praktycznie wszystkich dostępnych na rynku produktów.

Europejski Urząd Statystyczny, analizując główne składniki inflacji w strefie euro, wskazuje, iż największy wpływ na roczną stopę inflacji miały usługi, odpowiadające za wzrost wskaźnika o 1,77 punktu procentowego. Na kolejnych pozycjach uplasowały się żywność, alkohol i wyroby tytoniowe (0,45 punktu procentowego), energia (0,18 punktu procentowego) oraz towary przemysłowe nieenergetyczne (0,12 punktu procentowego). Taka struktura inflacji, z dominującą rolą sektora usługowego, jest typowa dla rozwiniętych gospodarek europejskich i wskazuje na pewne przesunięcie źródeł presji cenowej z towarów na usługi.

W przypadku Polski struktura inflacji prezentuje się odmiennie, z większym udziałem artykułów spożywczych i energii w ogólnym wzroście cen. Ta różnica wynika z innego układu gospodarki oraz koszyka konsumpcyjnego typowego polskiego gospodarstwa domowego, które przeznacza proporcjonalnie więcej na podstawowe dobra takie jak żywność czy opłaty za energię i mieszkanie. W konsekwencji, choćby przy identycznym nominalnym poziomie inflacji, jej realny wpływ na standard życia Polaków jest znacznie dotkliwszy niż w przypadku mieszkańców państw zachodnioeuropejskich.

Za uporczywą wysoką inflacją w Polsce stoi kilka fundamentalnych czynników, które wzajemnie się wzmacniają, tworząc trudny do przerwania mechanizm. Przede wszystkim polska ekonomia przez cały czas walczy z konsekwencjami szoku energetycznego, który dotknął cały kontynent europejski w następstwie konfliktu w Ukrainie i związanych z nim zawirowań na rynkach surowców energetycznych. Ze względu na silniejsze uzależnienie od konwencjonalnych źródeł energii i mniejszy udział energii odnawialnej, polska gospodarka okazuje się bardziej podatna na fluktuacje cen energii niż ekonomie państw zachodniej części Europy.

Dodatkowym elementem napędzającym inflację w Polsce jest dynamiczny rynek pracy charakteryzujący się niskim bezrobociem i regularnie wzrastającymi wynagrodzeniami. Chociaż z perspektywy pracowników rosnące płace są niewątpliwie korzystne, to jednocześnie generują presję inflacyjną od strony popytowej. Zwiększona siła nabywcza konsumentów, nie znajdująca pełnego odzwierciedlenia we wzroście wydajności pracy, prowadzi do zachwiania równowagi między popytem a podażą, co finalnie skutkuje wzrostem cen.

Istotne znaczenie mają również czynniki monetarne związane z polityką prowadzoną przez Narodowy Bank Polski. Rada Polityki Pieniężnej, po serii podwyżek stóp procentowych, zdecydowała się utrzymać je na niezmienionym poziomie przez dłuższy okres, obawiając się, iż dalsza restrykcyjna polityka mogłaby nadmiernie schłodzić wzrost gospodarczy. Ta strategia, choć zrozumiała z punktu widzenia dążenia do zrównoważonego rozwoju, może okazać się niewystarczająca do skutecznego zahamowania presji cenowej, zwłaszcza wobec strukturalnych problemów polskiej gospodarki.

Wskaźniki inflacyjne nie są jedynie abstrakcyjnymi danymi ekonomicznymi – mają one bezpośrednie przełożenie na codzienne funkcjonowanie milionów polskich rodzin, które zmuszone są do coraz bardziej kreatywnego zarządzania domowymi finansami. Badania konsumenckie ujawniają, iż Polacy coraz częściej rezygnują z zakupu droższych marek na rzecz tańszych odpowiedników, ograniczają wydatki na rozrywkę i usługi, a także odkładają w czasie większe inwestycje, jak wymiana samochodu czy modernizacja mieszkania. Rosnące ceny żywności skłaniają wielu konsumentów do zmiany przyzwyczajeń żywieniowych, intensywnego poszukiwania promocji oraz częstszego przygotowywania posiłków w domu zamiast korzystania z lokali gastronomicznych.

Wyjątkowo mocno skutki inflacji uderzają w gospodarstwa domowe o niskich przychodach, dla których wydatki na żywność, mieszkanie i energię pochłaniają dominującą część budżetu. W tej grupie choćby nieznaczne podwyżki cen podstawowych artykułów mogą drastycznie ograniczyć możliwości zaspokojenia wszystkich potrzeb, zmuszając do trudnych wyborów między różnymi kategoriami niezbędnych wydatków. Osoby starsze otrzymujące niskie świadczenia emerytalne również znajdują się w niezwykle trudnym położeniu, pomimo waloryzacji emerytur, która rzadko nadąża za faktycznym tempem wzrostu kosztów życia.

Zjawisko inflacji wykracza poza wymiar czysto ekonomiczny – posiada również aspekt społeczny i psychologiczny. Nieustające poczucie, iż środki finansowe tracą na wartości, a ceny rosną szybciej niż dochody, wywołuje u wielu osób długotrwały stres finansowy, niepewność przyszłości oraz narastające niezadowolenie. Te negatywne emocje mogą przekładać się na ogólne obniżenie satysfakcji życiowej, pogorszenie stosunków rodzinnych oraz erozję zaufania do instytucji państwowych odpowiedzialnych za stabilność ekonomiczną.

Przewidywania ekonomistów na nadchodzące miesiące nie są zbyt optymistyczne. Większość analityków przewiduje, iż inflacja w Polsce może utrzymywać się powyżej 4 procent co najmniej do zakończenia drugiego kwartału 2025 roku. Dopiero w drugiej połowie roku możliwe jest pewne spowolnienie tempa wzrostu cen, pod warunkiem niewystąpienia nowych wstrząsów zewnętrznych i kontynuowania restrykcyjnej polityki pieniężnej. Niektórzy specjaliści ostrzegają jednak, iż bez bardziej zdecydowanych kroków ze strony władz monetarnych i fiskalnych, podwyższony poziom inflacji może stać się trwałym elementem polskiej rzeczywistości gospodarczej.

Utrzymująca się wysoka inflacja ma również istotne konsekwencje dla perspektyw przyjęcia przez Polskę europejskiej waluty. Jedno z kluczowych kryteriów konwergencji, które muszą zostać spełnione przed akcesją do strefy euro, dotyczy właśnie stabilności cenowej, definiowanej jako inflacja nieprzekraczająca o więcej niż 1,5 punktu procentowego średniej trzech państw UE o najniższej inflacji. Przy obecnych wskaźnikach Polska jest daleka od wypełnienia tego warunku, co praktycznie eliminuje możliwość przystąpienia do strefy euro w dającej się przewidzieć przyszłości.

Idź do oryginalnego materiału