Aleksandra często wyjeżdżała w delegacje. Raz w miesiącu na dwa, trzy dni udawała się do centrali firmy w sąsiednim mieście. Adam przyzwyczaił się do jej nieobecności i nie miał nic przeciwko. Pracowali w różnych firmach, spotykali się wieczorami, spędzali razem weekendy – choć nie zawsze. Adam miał swoje hobby – łowiectwo. Często wyjeżdżał z przyjaciółmi na łono natury. Aleksandra nie protestowała, rozumiejąc, iż mężowi potrzebna jest przestrzeń.
Żyli razem dwadzieścia cztery lata, ufając sobie bez kontroli. Ich córka niedawno wyszła za mąż i wyjechała z mężem do innego miasta. Aleksandra, zostając sama, czytała książki, spotykała się z przyjaciółkami. W ich domu panował spokój – była ugodowa, unikała kłótni, gasiła konflikty w zarodku. Adam był zadowolony.
Ale u niektórych mężczyzn przychodzi moment, gdy, jak mówią, „diabeł tkwi w szczegółach”. Taki moment nadszedł i dla Adama. Zakochał się w koleżance z pracy – Marzenie, o dziesięć lat młodszej, niezamężnej, pełnej życia i towarzyskiej. gwałtownie wtopiła się w zespół, zaprzyjaźniła się ze wszystkimi i zwróciła uwagę na Adama. Z wszystkich mężczyzn w biurze wydawał się najbardziej pewnym siebie, stylowym i – jakby przypadkiem – często pojawiał się w jej pobliżu.
Koledzy, zauważywszy rodzący się romans, dziwili się: Adam uchodził za wzorowego męża i ojca. A tu nagle zakochał się jak nastolatek! Szeptali między sobą, ostrzegając Marzenę, iż Adam ma kochającą żonę. ale ona tylko machała ręką. Marzena należała do tych kobiet, które polują na żonatych mężczyzn, uważając ich za łatwą zdobycz. Miała już podobne doświadczenie – w poprzedniej pracy musiała odejść po skandalu z żoną szefa, która urządziła jej „gorące” przyjęcie.
Adam, który nigdy nie zdradził żony, stracił głowę. W wieku czterdziestu siedmiu lat czuł się u szczytu formy. Nieprzyzwyczajony do ukrywania uczuć, otwarcie zachwycał się Marzeną. W weekendy znikał, tłumacząc się polowaniami z kolegami. Aleksandra zaczęła coś podejrzewać i pewnego dnia żartem spytała: „Adam, czemu tak rzadko bywasz w domu w weekendy? Może masz kogoś na boku, kochanie?”
„Co ty, Ola! – odparł, machając ręką. – Koledzy ciągną, sam wiesz”.
Pół roku Adam prowadził podwójne życie. Marzena coraz bardziej go pociągała, spędzał z nią coraz więcej czasu, aż w końcu zaprosił ją do domu, gdy żony nie było. Aleksandra wracała z delegacji w doskonałym humorze: raport złożony, projekt obroniony, a do tego wracała dzień wcześniej. Jej srebrne auto płynnie sunęło po autostradzie, w środku cicho grała muzyka.
„Jutro nie pójdę do pracy – myślała. – Piątek, miałam wrócić dopiero jutro. Kupię wina, posiedzimy z Adamem. Bo znów ucieknie na swoje polowanie”.
Otwierając drzwi, zobaczyła buty męża i damskie pantofle. „Może córka przyjechała?” – błysnęło jej w głowie. ale gdy weszła do salonu, zastygła w bezruchu. Na kanapie siedziała młoda kobieta w krótkim szlafroku, a Adam wychodził z sypialni, zapinając koszulę.
„Ola? Skąd ty? Przecież miałaś jutro…” – wybełkotał.
„Jestem dziś – odparła lodowato. – Co tu się dzieje? Kto to jest?”
„Dzień dobry, jestem Marzena – wtrąciła się kobieta. – Pracuję z Adamem, przyszłam w sprawie służbowej…”
„W takim stroju?” – Aleksandra odwróciła się na pięcie, zatrzaskując drzwi za sobą.
W samochodzie rozpłakała się. Jej świat runął. Nie mogła uwierzyć, iż stała się zdradzoną żoną. Słyszała o takich historiach, ale myślała, iż ją to nie dotknie. A teraz stanęła twarzą w twarz z zdradą.
„Taki to Adam! – myślała. – A ja, naiwna, wierzyłam. Ciekawe, od jak dawna to trwa? Pewnie nie pierwszy raz, skoro przyprowadził ją do naszego domu”.
Noc spędziła u matki. Rano kupiła nowy zamek, poprosiła zięcia, żeby go zamontował. Spakowała rzeczy Adama do torby i zostawiła pod drzwiami. Całą noc rozmyślała, co zrobić, i postanowiła wnieść pozew o rozwód. Znając Adama, nie chciała go słuchać – potrafił przekonywać.
Wieczorem spotkała męża pod drzwiami. Gdy majstrował przy kluczu, próbując otworzyć nowy zamek, Aleksandra wysunęła torbę i zablokowała wejście. „Zabierz swoje rzeczy i wynoś się. Nie chcę cię widzieć. Znasz mnie – nie wybaczę. Jeszcze gdybyś zdradzał gdzieś na boku, ale przyprowadziłeś ją do naszej sypialni. Zobaczymy się w sądzie” – powiedziała twardo, zatrzaskując drzwi.
Adam błagał: „Ola, wysłuchaj mnie, wszystko wyjaśnię! Przepraszam, nie wiem, co we mnie wstąpiło”. ale ona była nieugięta. Czekał pod domem, pod biurem, pod domem matki, u przyjaciółki – ale Aleksandra nie ustępowała. Na rozprawie znów próbował się tłumaczyć, ale spotkał się z lodowatym spojrzeniem.
Z Marzeną ich związek stopniowo wygasł. Adam stał się nerwowy, a ona nie potrafiła go zrozumieć. niedługo Marzena oznajmiła, iż jest w ciąży. „Jaka ciąża? – odparł, machając ręką. – Za chwilę stuknie mi pięćdziesiątka, nie chcę nocnych maratonów z płaczem. Chcę spokoju”.
„Mów, co chcesz, ja rodzę – odcięła. – Dziecko jest dla mnie ważne. Nie chcesz? Płać alimenty, ja się zajmę”.
Adam musiał wychowywać syna, żyć z Marzeną, która ciągle czegoś chciała. Gdy chłopiec skończył trzy lata, coraz częściej myślał o odejściu. Przyjaciele mówili: „Takiej żony jak Ola już nie znajdziesz”. Żałował swojego czynu.
Aleksandra przez pięć lat samotności przyzwyczaiła się do swojego życia. Przeżyła zdradę, wypuściła ból. Przyjaciółka namawiała: „Ola, wyjdź za mąż, choćby na złość Adamowi! Dość tej samotności, znajdźmy ci faceta. Powiem mężowi, niech kogoś wypatrzy”.
„Nikogo nie potrzebuję – odpowiadała Aleksandra. – Boję się znów się rozczarować”.
Kłamała. Było jej smutno samej, ale nie chciała się do tego przyznać. Postanowiła, żePo kilku miesiącach spotkań z Sergiuszem Aleksandra zrozumiała, iż szczęście nie polega na unikaniu ran, ale na odwadze, by znów kochać.