Cienie przeszłości: nieoczekiwany zwrot losu

newsempire24.com 2 tygodni temu

Jadwiga Nowak siedziała w kuchni, patrząc przez okno ze ściśniętym sercem. Jej jedyny syn, Wojciech, nie pamiętał o rocznicy ślubu rodziców i choćby nie zadzwonił. Łzy spływały po jej policzkach, gdy zastanawiała się, jak spędzić ten smutny dzień. Nagle ciszę przerwał dzwonek telefonu. „W końcu! Niepotrzebnie tak źle myślałam o synu” – pomyślała Jadwiga, biegnąc do aparatu. Gdy jednak podniosła słuchawkę, zamarła, słysząc głos synowej. „Jadwigo Nowak, mam do pani istotną sprawę” – zaczęła stanowczo Kinga, nie dając teściowej dojść do słowa, i wyjawiła propozycję, od której Jadwiga oniemiała.

„Jak to? Sprzedaliście bez mojej zgody?” – krzyknęła Jadwiga, nie kryjąc emocji. „Jak mogłeś, Wojtku? Tego się po tobie nie spodziewałam!”

„Mamo, no co ty tak krzyczysz? Tak wyszło. Kupiec znalazł się szybko, a nam pilnie potrzebne były pieniądze. Wiesz przecież, iż Kinga otwiera swój biznes. Mieliśmy czekać, aż wrócisz z sanatorium, żeby spytać cię o naszą działkę?” – odparł zirytowany Wojciech.

„Jak mogłeś, synu? Tyle wspomnień wiąże się z tym domem! – mówiła ze łzami Jadwiga. – I u ciebie też. Mogliście się poradzić!”

„Mamo, już wszystko wyjaśniłem” – rzucił zmęczonym tonem Wojciech i rozłączył się.

Jadwiga była wściekła. Ostatnio czuła się niepotrzebna, odrzucona, jakby była intruzem we własnej rodzinie. Winę za to zrzucała na Kingę.

Od kiedy pojawiła się Kinga, Wojciech się zmienił. Stał się obojętny na życzenia i rady matki. Ta wiadomość całkowicie złamała Jadwidze serce. Gdy jej mąż, Stanisław, nalegał, by podarować synowi na ślub starą rodzinną działkę w Zakopanem, Jadwiga była przeciw. Ale Stanisław postawił na swoim.

„Po co ci ten dom? – mówił. – Nam wystarczy mieszkanie. Niech młodzi decydują – żyć tam czy sprzedać. Nie uzbieraliśmy pieniędzy na lepszy prezent. Działka to najlepsze, co mamy. Nie sprzeciwiaj się, postanowiłem.”

I oto pięć lat po ślubie Wojciech oznajmił, iż działkę sprzedali. Jadwiga była pewna: gdyby Stanisław żył, nigdy by nie pochwalił tej decyzji.

Domek był prawdziwym skarbem – drewniana chałupa z rzeźbionymi okiennicami, przestronną werandą i dwoma balkonami stała w malowniczym zakątku wśród gór i lasów. Kiedyś, zaraz po ślubie, Jadwiga i Stanisław tam mieszkali, a te dni wspominała jako najszczęśliwsze. Przyroda, spokój, życzliwi sąsiedzi, świeże produkty – mleko, jajka, pachnące truskawki – wszystko tworzyło raj. Tam właśnie Jadwiga dowiedziała się, iż zostanie matką. Domek był przesiąknięty jej najpiękniejszymi wspomnieniami.

Kinga, według Jadwigi, nigdy nie doceniła tego daru. Rzadko przyjeżdżała tam z Wojtkiem, a o noclegu czy tygodniowym wypoczynku choćby nie było mowy. „Jestem miejska – mówiła Kinga. – Na wsi nudno, gorąco, kurz, komary. Lubię komfort, klimatyzację!” – dodawała, poprawiając idealny manicure.

Jadwiga wciąż jeździła na działkę – najpierw z mężem, potem sama. W głębi duszy uważała go za swój, marząc, iż syn odda go jej, by mogła tam zamieszkać, ciesząc się spokojem. Zapraszała przyjaciółkę Halinę, by spędzać dni w ciszy, z dala od miejskiego zgiełku.

„Piękna masz tę działkę, Jadziu – mówiła Halina. – Gdyby sprzedać, można by zarobić niezłe pieniądze. Takie domy teraz w cenie, a i natura – lepsza niż na wakacjach.”

„Nie sprzedamy – odpowiadała Jadwiga. – Tu jest tak dobrze. To pamięć po rodzicach Stasia.” Marzyła, by tam zamieszkać, przyjmować gości, a może wynajmować część domu, by dorobić do emerytury.

Kinga, z wykształcenia ekonomistka, po macierzyńskim nie wróciła do księgowości w klubie fitness. „Nie zamierzam harować za grosze – mówiła. – To upokarzające.” Wojciech, inżynier w fabryce, popierał ją: „Zostań w domu z Krzysiem, mojej pensji wystarczy.”

Ale Kinga zaczęła się nudzić. Syn podrósł, więc postanowiła otworzyć salon kosmetyczny. „Wpadłam na pomysł! – oznajmiła Wojtkowi. – Sprzedamy działkę i kupimy lokal na salon. Już znalazłam odpowiedni, dobra cena.”

„Jesteś pewna, iż dasz radę? – wątpił Wojciech. – Nie masz doświadczenia w biznesie.”

„Oczywiście! – odparła Kinga. – Znajdę specjalistów, a mam odpowiednie wykształcenie. Tylko trzeba gwałtownie sprzedać działkę.”

„Szkoda tego domu – mówił Wojciech. – To pamięć po dziadkach, po tacie. Może weźmiemy kredyt?”

„Żadnych kredytów! – ucKinga uśmiechnęła się szeroko, widząc, jak Jadwiga pomaga klientce wybrać idealny kolor paznokci, a w oddali mały Krzyś bawił się z nowo narodzona siostrzyczką, łącząc wreszcie całą rodzJadwiga spojrzała przez okno salonu na słońce zachodzące nad Warszawą i poczuła, iż choć stare marzenia się zmieniły, nowe wypełniają jej życie ciepłem, którego przez tyle lat brakowało.

Idź do oryginalnego materiału