Cienie przeszłości: dramat na progu domu
Wojciech, starając się stąpać bezgłośnie, przekroczył próg kawalerki w starej kamienicy na obrzeżach Łodzi.
– Nareszcie, już się nie mogłam doczekać – dobiegł z kuchni głos żony, ciepły, ale z lekkim niepokojem. – Nie można tak przesiadywać w pracy. Zjesz kolację?
Wojciech bez słowa skinął głową, opadając na krzesło. Kinga, jego żona, błyskawicznie podgrzała kotlety schabowe z ziemniaczanym puree, wypełniając kuchnię przytulnym aromatem.
– Kochanie, wszystko w porządku? Wyglądasz, jakbyś zgubił portfel na przystanku – zapytała troskliwie, wpatrując się w męża.
– Tak, nic się nie stało – wymijająco odparł Wojciech, nervowo gniotąc róg obrusa. – Tylko… Musimy porozmawiać…
– Mów – cicho, ale stanowczo powiedziała Kinga, siadając naprzeciwko.
– Poznałem inną kobietę – wyrzucił z siebie Wojciech i zamknął oczy, jakby spodziewał się ciosu. Nie miał pojęcia, jak Kinga zareaguje na jego wyznanie.
***
Wcześniej tego wieczoru, żegnając Wojciecha, Justyna przytuliła się do niego mocno, jakby nie chciała puścić. Jej głos był pełen zmysłowej namowy:
– Skarbie, zrobisz to dziś? Tak, jak obieciWojciech westchnął ciężko, czując, iż właśnie zburzył swój uporządkowany świat, a teraz pozostaje mu tylko patrzeć, jak wszystkie klocki domina zaczynają się walić.