CICHA BITWA: WALKA, KTÓRA TOCZY SIĘ W UKRYCIU

twojacena.pl 2 godzin temu

**CICHA BITWA**

Agata przez chwilę jeszcze stała przy oknie w salonie, wpatrując się w zmierzch, z kubkiem już zimnej herbaty w dłoniach. Ostatnie promienie słońca malowały niebo na pomarańczowo, mieszając się z fioletem i bladym różem, który powoli znikał w nadchodzącej nocy. Była to jedna z tych chwil, gdy świat zdaje się zatrzymywać, a w tej ciszy Agata słyszała bicie własnego serca. Każdy dźwięk w domu skrzypienie podłogi, jednostajny szum lodówki, choćby świst wiatru w gałęziach starego dębu pochylonego nad oknem wydawał się wyolbrzymiony. Wszystko stało w bezruchu, a jednak pełne znaczenia.

W zachodzie słońca było coś, co przypominało jej, iż choćby końce mogą być piękne. Że choć dzień się kończy i zostawia pustkę, wciąż niesie w sobie odbicie światła, które warto dostrzec. Trzymając kubek oburącz, czuła chłód przenikający przez ceramikę. To przypominało jej, iż czas nie czeka na nikogo, choćby na tych, którzy się kurczowo trzymają.

Jej brat Tomek wszedł bez pukania, tak jak robił to od dzieciństwa. Zawsze potrafił pojawić się w najmniej spodziewanych momentach. Zauważyła go od razu w półmroku salonu z kurtką niedbale zarzuconą na jedno ramię, rękami w kieszeniach i wyrazem twarzy, w którym mieszały się ciekawość i troska.

Jeszcze nie śpisz? zapytał cicho, nie naciskając.

Nie mogę zasnąć odparła, odwracając wzrok w jego stronę. Myślałam o tym, co mówiłeś kilka tygodni temu o tej wypowiedzi Toma Hanksa w wywiadzie w dniu, kiedy zrozumiesz, iż odpuszczenie nie zawsze oznacza przegraną

Tomek podszedł i usiadł obok niej na kanapie, zostawiając między nimi niewielką przestrzeń. Przez chwilę patrzył w okno, na ciemniejące niebo, zanim odwrócił się do niej. Jego spojrzenie było jednocześnie pełne zrozumienia i stanowczości.

To prawda powiedział. Wiesz co? Ja też to pojmuję.

Agata spojrzała na niego wilgotnymi oczami, czując, iż w tych słowach był ślad połączenia, które zdawało się zerwane lata temu. Ciężar wszystkich kłótni, milczeń i wyrzutów skupił się w tej jednej chwili wzajemnego zrozumienia.

Próbowałam to utrzymać przy życiu wyznała ledwo słyszalnym głosem. Choć mnie to raniło. Bo myślałam, iż poddać się to znaczy uznać, iż przegrałam. Ale każda kłótnia, każdy wyrzut, każde ciężkie milczenie zostawia mnie coraz bardziej pustą.

Tomek głęboko odetchnął. Pochylił się lekko do przodu, opierając łokcie na kolanach. Jego wzrok nie był pełen osądu, ale refleksji, jakby on też dźwigał w sobie cichy ból.

A jeżeli prawdziwym zwycięstwem jest zachowanie swojej godności? zaproponował. A jeżeli odpuszczenie to nie kapitulacja, ale ochrona tego, co nie powinno pęknąć?

Zapadła długa, niemal niewygodna cisza. Słychać było tylko tykanie zegara na ścianie i od czasu do czasu przejeżdżający za oknem samochód. Czas zdawał się zwalniać w tym pokoju, jakby cały świat czekał, aż Agata sama znajdzie odpowiedź.

Boli wyznała w końcu. Boli myśleć, iż bez względu na to, ile dam szans, niektórzy się nie zmienią. Że to, czego potrzebuję, nie nadejdzie.

Tomek wyciągnął dłoń i delikatnie ujął jej rękę. Ciepło tego gestu przypomniało jej, iż nie jest sama.

Może się nie zmienią. Nikt tego nie wie. Ale ty możesz zmienić sposób, w jaki kochasz, sposób, w jaki odchodzisz. A to to już jest dojrzałość.

Agata oparła czoło o jego ramię. Zapach zimnej herbaty wciąż unosił się w powietrzu, mieszając się z jej lekkimi perfumami. To uczucie było gorzko-słodkie ulga i strach splątane w jeden węzeł.

A jeżeli stracę coś ważnego? szepnęła.

Może stracisz odparł Tomek spokojnie. Ale nie swoje marzenia. Nie miłość do siebie. Nie godność, by powiedzieć: to już mi nie służy.

Tej nocy, po długich godzinach wewnętrznej walki, Agata zadzwoniła do osoby, z którą wiedziała, iż będzie trudno. Nie było łatwo. Nie krzyczała, nie rzucała oskarżeń. Mówiła drżącym, ale wyraźnym głosem, dobierając słowa tak, by wyrazić to, co czuła, nie niszcząc resztek wzajemnego szacunku.

Myślę, iż muszę to odpuścić powiedziała. Nie zaskoczę cię, jeżeli przyznam, iż to boli. Wolę skończyć, zanim zapomnę, kim jestem.

Odłożyła słuchawkę i po raz pierwszy od tygodni poczuła, iż może oddychać swobodniej. Płakała, ale nie był to rozpaczliwy szloch to były łzy ulgi. W końcu wolna od ciężaru, który już do niej nie należał.

Niedługo potem wyszła do ogrodu ze starym, zniszczonym zeszytem, w którym przez lata zapisywała swoje myśli. Usiadła na ławce, skrzyżowała nogi i wyprostowała plecy, pozwalając, by chłodny wiatr muskał jej twarz. Wyjęła długopis i zaczęła pisać:

*Dziś zrozumiałam, iż trzymanie się tego, co cię niszczy to nie odwaga. To strach w przebraniu. A wolę, by widziano we mnie siłę, niż pogodzenie się z byciem złamaną.*

Wyszeptała te słowa do wiatru, jakby miała nadzieję, iż słońce już prawie schowane za budynkami ją usłyszy. Każde słowo było jak kamień, który spadając, uwalniał miejsce w jej piersi.

Następnego ranka Tomek zobaczył ją ze spokojniejszym, mniej zmęczonym spojrzeniem. Jej oczy błyszczały nową jasnością, jakby ujrzały szerszy horyzont.

Spałaś trochę? zapytał, choć wiedział, iż noc była krótka.

kilka odparła. Ale czuję, iż obudziłam się w środku.

W kolejnych dniach Agata zauważyła, iż coś w niej się zmieniło. Sposób, w jaki oddychała, poruszała się po domu, choćby to, jak patrzyła na ludzi wokół wszystko odzwierciedlało nieoczekiwaną ciszę. Nauczyła się stawiać granice bez poczucia winy, mówić nie bez strachu, słuchać swojego wnętrza jak nigdy wcześniej.

Odkryła, iż odpuszczenie to nie przegrana. To odnalezienie siebie na nowo. Że w decyzjach, które podejmujemy dla siebie, jest cicha siła. Że zw

Idź do oryginalnego materiału