"Ciągle się bawią". Rodzice 30-latków narzekają na to, jak żyją ich dzieci

kobieta.gazeta.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: 4 PM production / Shutterstock


Współcześni 30-latkowie mają świadomość tego, iż ich rodzice, gdy byli w ich wieku żyli w zupełnie inny sposób niż oni. I mimo iż często są krytykowani za swoje podejście do wielu spraw, nie czują się nieszczęśliwi czy niespełnieni.
Agnieszka* ma 32 lata i zdaje sobie sprawę z faktu, iż jej rodzicom nie podoba się to, jak wygląda jej życie. - Czasami mam wrażenie, iż mają mnie za nieudacznika. A przecież tak nie jest. Całkiem dobrze zarabiam, podróżuję, spłacam kredyt na mieszkanie. Oni jednak patrzą na to wszystko zupełnie inaczej. Czasami mam wrażenie, iż gdybym nie pracowała, a miała męża i dzieci, to byliby ze mnie dumni - wyznaje.

REKLAMA







Zobacz wideo Polacy o teściowych:



Agnieszka ma za sobą kilka relacji, w tym dwuletni związek. w tej chwili jest singielką. - Najdłuższa relacja rozpadła się, gdyż mój były chłopak nadużywał alkoholu. Z bólem serca podjęłam decyzję o rozstaniu. Nie chciał pójść na terapię, dlatego wiedziałam, iż nasza wspólna przyszłość może być trudna. Poza tym z obecnej perspektywy zauważam, iż była to toksyczna relacja - zdradza. - Zdaję sobie sprawę z faktu, iż kiedyś ludzie nie zwracali aż takiej uwagi na różne problemy w związkach. Ja jednak uważam, iż wiedza o różnych tzw. czerwonych flagach jest bardzo cenna i cieszę się, iż jest rozpowszechniana. Moi rodzice, gdy byłam dzieckiem, ciągle się kłócili. Ja sama nie chciałabym być nigdy w takiej burzliwej relacji - dodaje.





'Nie chcą się sparzyć'. Rodzicom 30-latków nie podoba się, jak żyją ich dzieci PeopleImages.com - Yuri A//shutterstock


"Wiem, iż to moja decyzja"
Marta w tym roku skończyła 34 lata. w tej chwili jest w ciąży i już za kilka miesięcy po raz pierwszy zostanie mamą. Cieszy się, iż decyzja o macierzyństwie była w jej przypadku gruntownie przemyślana i świadoma. - Z moim mężem jesteśmy razem już od dziesięciu lat. Jeszcze jako dwudziestolatkowie często byliśmy pytani o to, kiedy w końcu zdecydujemy się na dziecko. Tego typu pytania bardzo nas irytowały. Czuliśmy, iż rodzice i dziadkowie wywierają na nas presję - opowiada.
Zdaniem Marty przyczyną takich pytań było prawdopodobnie to, iż zarówno jej rodzice, jak i rodzice jej męża bardzo wcześnie zdecydowali się na założenie rodziny. - Gdy byli trzydziestolatkami, mieli już własne mieszkania i kilkuletnie dzieci. My natomiast nie byliśmy gotowi na takie poważne kroki. Zresztą ja przez długi czas nie byłam pewna, czy w ogóle chcę być mamą. Z czasem jednak dojrzałam do tej decyzji. Pomogła mi w tym biologia. Gdy miałam 32-lata, zaczęłam odczuwać chęć posiadania dziecka. Nie sądziłam, iż ten instynkt może być aż taki mocny. Wcześniej tak nie miałam - zdradza. I jak dodaje:




Cieszę się, iż nie uległam presji rodziców. Myślę, iż gdybym zdecydowała się na dziecko, nie słuchając siebie, w czasie kryzysów i w trudnych chwilach, mogłabym tego żałować. Teraz jednak wiem, iż to moja decyzja.

Ma 37 lat i nie kupił mieszkania. "Dla taty to niepoważne"
37-letni Mateusz natomiast zwraca uwagę na aspekt finansowy. On i jego dziewczyna nie zdecydowali się na kredyt, od lat wynajmują mieszkanie. - Dla mojego taty to niepoważne. Czasami wydaje się, iż zatrzymał się na etapie lat dziewięćdziesiątych, kiedy to można było kupić mieszkanie za gotówkę, nie będąc milionerem - zdradza nasz rozmówca.
Mateusz i jego narzeczona w przyszłości planują powiększenie rodziny. Nie sądzą jednak, by choćby pojawienie się dziecka, skłoniło ich do zakupu mieszkania. - Podejrzewam, iż dostalibyśmy kredyt. Jednak to znacznie obniżyłoby poziom naszego życia. W ostatnich latach zraziliśmy się do tego rozwiązania. Mieliśmy znajomych, u których rata kredytu w pewnym momencie, pochłaniała zdecydowaną większość ich zarobków. Poza tym uważamy, iż przyszłość jest niepewna. jeżeli na przykład w Polsce za kilka lat pojawiłaby się autorytarna władza, to wolelibyśmy stąd wyjechać - wyznaje.
Socjolożka: Mogą odnosić wrażenie, iż ich dzieci ciągle się bawią
Katarzyna Krzywicka-Zdunek, jedna z ekspertek tworzących instagramowe konto socjolożki.pl, przyznaje, iż rzeczywiście współcześni trzydziestolatkowie mają do wielu kwestii zupełnie inne podejście niż ich rodzice. Główne różnice dotyczą zwłaszcza kwestii związkowych oraz spojrzenia na karierę zawodową.
- Ich rodzice, czyli 50. i 60-latkowie, wchodzili w dorosłość na początku lat dziewięćdziesiątych, czyli tuż po transformacji ustrojowej. W tamtym pokoleniu dominowało przekonanie, iż sukces, a co za tym idzie szczęście, można osiągnąć tylko i wyłącznie dzięki ciężkiej pracy. Dlatego też obecnie, gdy takie osoby obserwują swoje dorosłe już dzieci, mogą odnosić wrażenie, iż one ciągle bawią, bo na przykład dużo imprezują, często zmienią prace, podróżują, nie założyły jeszcze swoich rodzin - mówi socjolożka. - Zdarza się też, iż rodzice sytuację dzieci uznają za swoją osobistą porażkę - dodaje.








Trzydziestolatkowie nie myślą o rodzicielstwie. Najpierw kariera i dom Monkey Business Images / Shutterstock


Nasza rozmówczyni zaznacza jednak, iż rodzice często zapominają o tym, iż sytuacja finansowa ich dzieci jest zupełnie inna. - Doskonałym przykładem jest kwestia mieszkań. Kiedyś znacznie łatwiej było je kupić niż obecnie. Teraz sukcesem dla młodych jest to, iż w ogóle dostali kredyt na kilkadziesiąt lat. Z kolei ich rodzice często robili wszystko, żeby w ogóle go nie mieć.
Widzą, iż praca to nie wszystko, ale trudniej im budować związki
Podejście milenialsów i zetek do pracy często jest krytykowane. Jednak zdaniem ekspertki, jest to pozytywna zmiana. - Młodsze pokolenia pokazują swoim rodzicom, iż można złapać równowagę między obowiązkami zawodowymi a życiem prywatnym. Dostrzegły, iż praca to nie wszystko - mówi socjolożka.
Zmiany są też zauważalne w kwestiach związkowych. - Młodsze pokolenie nie chce się sparzyć. Przez obserwację tego, co działo się w relacjach ich rodziców, trudniej im budować związki. Poza tym chcą godnie żyć: wyjeżdżać na wakacje, pozwalać sobie na drobne przyjemności, nie zastanawiać się nad tym, czy wystarcza nam pieniędzy od pierwszego do pierwszego. Dlatego też często opóźniają decyzję o rodzicielstwie - mówi ekspertka.



Nasz rozmówczyni zwraca też uwagę na pewien aspekt. - W dyskusjach na ten temat często podawane są przykłady, które moim zdaniem dotyczą swego rodzaju bańki wielkomiejskiej. Nie wszystkich trzydziestolatków stać na podróże, czy imprezy - podsumowuje Katarzyna Krzywicka-Zdunek.
*Imiona bohaterów na ich prośbę zostały zmienione.
Idź do oryginalnego materiału