Drogie Twórcze Mamy!
Być może słyszałyście o odbywającym się we Wrocławiu jarmarku bożonarodzeniowym. Niedawno choćby został okrzyknięty najpiękniejszym w Europie! Jednak dziś chciałabym opowiedzieć o innym wydarzeniu przy wrocławskim rynku, może nie tak wielkim, ale równie interesującym.

Ręki Dzieła Fest to kiermasz lokalnego rękodzieła z Wrocławia i okolic. Nie znajdziemy tu chińskiej tandety, a manualnie wykonane produkty, doskonale nadające się na upominek od serca. Wydarzenie odbywa się w ciągu dwóch grudniowych weekendów: 7-8.12. oraz 14-15.12. W dniu pisania niniejszej relacji ten drugi weekend pozostało przed nami, więc już teraz zapraszam Was do odwiedzin w przyszłą sobotę i niedzielę! Tegoroczna edycja zimowa ma miejsce przy samym rynku, można więc zajrzeć na kiermasz popijając grzańca ze słynnego kolekcjonerskiego bucika z głównego jarmarku :) Rękodzieło, które tu znajdziecie jest bardzo zróżnicowane - jest między innymi ceramika, biżuteria, obrazy, wyroby szydełkowe, cudeńka z żywicy epoksydowej, świece, florystyka czy wreszcie moje papierowe rękodzieło.
Dla mnie jest to wydarzenie wyjątkowe, bo to pierwszy tak duży kiermasz, w którym biorę udział ze swoją marką SmuggyBoo. Przygotowania trwały łącznie dwa miesiące: trzeba było stworzyć mnóstwo kartek świątecznych, dodatkowo ozdoby choinkowe i nowość - toppery na tort. Zainwestowałam też w specjalny namiot handlowy i oświetlenie, które działa bez podłączania do prądu. Mam nadzieję, iż w przyszłym sezonie przydadzą się jeszcze wiele razy :)
Dorośli testowali rozstawianie namiotu, a dzieci - oświetlenie
Musiałam się też liczyć z niezbyt przyjaznymi warunkami pogodowymi - zapowiadana była temperatura w granicach 0 st.C , wiatr i przelotne opady śniegu z deszczem. Prognozy sprawdziły się, choć w niedzielę na szczęście już nie padało. Pogoda dawała mi się we znaki, a trzeba było przetrwać cały dzień na dworze ( kiermasz trwał od 11 do 19). Jakoś jednak udało się przetrwać pod grubą warstwą ubrań. Ratowała mnie też gorąca kawa i herbata.


