"W 2017 roku w Trydencie odbyła się konferencja Włoskiego Towarzystwa Fizycznego Societa Italiana di Fisica. Jednym z tematów przewodnich było nadanie większej widoczności kobietom w fizyce. W trakcie konferencji wykonano zdjęcie, nawiązujące do słynnej fotografii z 1927 roku z Konferencji Solvay'a. Na współczesnym ujęciu wśród 28 fizyczek pozuje tylko jeden fizyk - profesor Guido Tonelli" - czytamy na profilu Piękniejsza Strona Nauki.
REKLAMA
Zobacz wideo
Chcieli podkreślić rolę kobiet w nauce. "To nie problem zebrać kilka nic nieznaczących kobiet"
Pod wpisem od razu możemy zauważyć komentarz autorów: "Szanowni Państwo, rozumiemy emocje, które towarzyszą porównaniu zdjęć z 1927 i 2017 roku, ale prosimy o komentowanie ich z zachowaniem zasad kultury. Wszelkie obraźliwe komentarze będą na bieżąco usuwane". Taka informacja już na wstępie wywołuje pewien niepokój. Co może dziać się w dalszych komentarzach, iż potrzebna była reakcja moderatorów?
Okazuje się, iż sporo. Ze świecą można szukać wypowiedzi wspierających kobiety i ich rolę w nauce. Wiele osób skomentowało wpis w sposób obraźliwy i mizoginistyczny. Nie zabrakło także "mansplainingu", który stawia autorów w pozycji tych "mądrzejszych" - co ciekawe, wśród nich pojawiło się także sporo damskich głosów. Poniżej kilka spośród tony takich komentarzy.
By znaleźć się na zdjęciu na górze, trzeba było zmienić sposób, w jaki rozumiemy fizykę i otaczający nas świat. By znaleźć się na zdjęciu na dole, wystarczyło urodzić się z macicą.
"To jest propagandowe zdjęcie. Kobiety nie odnoszą sukcesów w naukach ścisłych. To nie problem zebrać kilka de facto nic nieznaczących kobiet do zdjęcia. Ostatnio choćby we Francji minister wydała komunikat, iż we wszystkich dziedzinach naukowych dominują mężczyźni (bo są lepsi), więc planują zrobić jakieś chore, absurdalne parytety".
"No proszę, a to oryginalne zdjęcie to zjazd seksistowskich fizyków w temacie wyparcia kobiet z fizyki tak? Kurcze, może to powód, iż w czasach Einsteina, Bohra i Curie Skłodowskiej tyle się działo, odkrycie goniło odkrycie, a od dłuższego czasu prawie nic. Może to dlatego, iż 100 lat temu fizycy zajmowali się fizyką, a nie tym, co kto ma w majtkach".
"Mówili mi, iż szukają specjalistów, a nie sekretarek"
Pojawiły się także głosy osób, które zdają się być świadome tego, iż sytuacja kobiet kiedyś i dziś się nieco różni. Jak czytamy w jednym z komentarzy: "Wypowiem się jako kobieta, która skończyła studia ścisłe, ale nie biologia/chemia, a automatyka/elektronika. Chcieli odtworzyć zdjęcie? Super, fajnie wyszło, ALE nie dorabiajmy ideologii! Po pierwsze w 1927 jest więcej mężczyzn, bo kobiety zajmowały się domem i dziećmi, bale, dbanie o wygląd, takie były wtedy realia po prostu.
Na zdjęciu są też wybitne jednostki, nie 'zebrani fizycy'. Aktualnie kobiety MAJĄ wybór, nikt ich nie wywala z systemu rekrutacji, za bycie kobietą, naprawdę! Wystarczy dobrze zdać maturę. Do tego więcej kobiet ze ścisłych kierunków wybiera biologię, chemię, medycynę, a nie fizykę czy mechanikę. Więc tak, jest sporo kobiet w laboratoriach etc., to jest fakt. I to też widziałam na różnych działach uniwersytetu. I nie oszukujmy się, dalej dużo kobiet marzy o założeniu rodziny i wychowaniu dziecka, a idealnie o byciu 'stay at home mom', więc te 'realia' wcale aż tak się nie zmieniły. Więc idą na studia, do pracy, znajdują męża i mają kilkoro dzieci rok po roku i jak tu robić wieloletnie badania?"
Autorka podkreśliła wiele ważnych i prawdziwych kwestii, jednak nie wszystko można przedstawić w tak czarno-biały sposób. W dalszym ciągu niektórzy nie widzą, jaką drogę wciąż muszą pokonywać kobiety w walce o większe prawa, o bycie zauważonymi oraz tego, jak wiele odkryć zostało zaprzepaszczonych - być może z omawiane w tym tekście powodu. Podczas gdy możliwość nauki, badań i publikowania wyników przez panów była i jest jak przysłowiowy spacer po parku, Maria Skłodowska Curie i wiele innych naukowczyń musiała przepychać się łokciami. Nie każda kobieta ma w sobie tyle siły, by walczyć tak jak nasza noblistka, ale nie zmienia to faktu, iż każdy wkład w naukę jest warty tego, by uzyskać należyty rozgłos bez konieczności udowadniania i krzyczenia: "Jestem naukowczynią, tu właśnie jest moje miejsce".
Co do "posiadania wyboru" i nieograniczonych możliwości nauki, choć zdecydowanie jest już lepiej, niż przed wiekiem, mizoginizm w świecie naukowym wciąż ma się całkiem dobrze, o czym świadczą chociażby zacytowane komentarze. Doskonale obrazują to także wspomnienia kobiet, które przytaczaliśmy przy okazji artykułu: Dlaczego kobiety "nic nie wynalazły"? "Dzień dobry przyszli inżynierowie i wy kobiety": "Z uniwersytetu rzeszowskiego, podczas obrony (nie mojej) usłyszałam: "Panom życzę udanych karier, a paniom udanych rodzin".
Pozdrawiam tych pracodawców, którzy mi mówili, iż szukają specjalistów, a nie sekretarek (taki niby to miał być żarcik)
Chociaż w zdecydowanej mniejszości, pod omawianym wpisem pojawiły się także komentarze podbudowujące kobiety i ich rolę w świecie naukowym. "Przeraża mizoginizm. Nie dziwię się dziewczętom, iż nie garną się na uczelnie techniczne, gdzie pewnie wciąż dominują takie głosy. Jeszcze wiele wody musi upłynąć, by mężczyźni dojrzeli do niektórych rzeczy. Seksizm jest przez cały czas wszechobecny, także w medycynie. Smutne...". "Oba zdjęcia pokazują ludzi, którzy mają ogromną wiedzę w swojej dziedzinie nauki". Co sądzisz o roli kobiet w świecie nauki? Zachęcamy do udziału w sondzie i komentowania.