Paczka z liceum
- Gdy się teraz zastanawiam, to Aneta w przeszłości nigdy nie była moją bliską koleżanką – mówi Kalina. - Znałyśmy się od liceum, byłyśmy w różnych klasach, ale razem chodziłyśmy na zajęcia z pływania. Trzymałyśmy się wtedy w grupie. Było weselej i pewniej iść potem do kina, na kawę czy jakąś imprezę. Naśladowałyśmy trochę takie dziewczyńskie ekipy, jak z amerykańskich seriali dla młodzieży. Miałyśmy się za wyjątkowe, bo miałyśmy modne ciuchy, jeździłyśmy z rodzicami na zagraniczne wakacje, bo w naszych domach nie było biedy. Wtedy Aneta trzymała się z Gabrysią, która była najładniejsza z nas, i miała bardzo bogatych rodziców. Pamiętam, iż Aneta udawała choćby czasami, iż są siostrami i była dosłownie „przyspawana” do Gabrysi. Ja, i jeszcze dwie inne koleżanki z naszej paczki, byłyśmy bardziej satelitkami tego układu.
Z czasem dziewczyny zdały matury i dostały się na studia. Gabrysia zdała na prawo, Aneta poszła za nią, ale miała gorsze wyniki, dlatego skończyła na prawie administracyjnym. Kalina zdała na ekonomię. Pozostałe koleżanki rozpoczęły studia w innych miastach. W tym czasie relacje dziewczyn z „paczki” uległy rozluźnieniu. Obserwowały się w mediach społecznościowych, czasami spotykały się jeszcze na jakimś piwie podczas ferii albo wakacji. Ale to już nie była dawna zażyłość.
- Moje studia były absorbujące, cały czas dorabiałam w firmie ojca – wspomina Kalina. - Potem poznałam Błażeja i już nie miałam czasu w koleżanki. To była od początku poważna relacja. jeżeli tylko mieliśmy czas to chcieliśmy być tylko razem. Jeździliśmy do Azji. Autostopem, albo lokalnym transportem, zwiedzaliśmy te wszystkie niezwykłe miejsca i chłonęliśmy tamtejszą kulturę, bo nas urzekła.
Dorosłe życie
Gdy Kalina dostała dyplom, Błażej poprosił ją o rękę. W prezencie ślubnym jej ojciec dopuścił ją do spółki w firmie.
- Byłam bardzo szczęśliwym człowiekiem, pragnęłam całemu światu pochwalić się moją euforią – mówi kobieta. - Dlatego na wesele zaprosiłam moje dawne przyjaciółki z liceum. - Gabrysia odezwała się do mnie z Australii, okazało się, iż wyszła za Australijczyka, polskiego pochodzenia i przeniosła się do niego. Oczekiwała pierwszego dziecka, więc bardzo przeprosiła, iż nie będzie na ślubie. Pozostałe dziewczyny potwierdziły przybycie.
Kalina pamięta, jak na przyjęciu pojawiła się Aneta. Była pięknie ubrana, a u swojego boku miała przystojnego bruneta.
- Okazało się, iż to jej mąż, za którego wyszła pół roku wcześniej – relacjonuje Kalina. - Było trochę niezręcznie, bo ona mnie nie zaprosiła na wesele, a ja nie przeglądałam jej strony na Facebooku. Koleżanka gwałtownie wyjaśniła, iż brali ślub na Zanzibarze, na plaży, więc była to bardzo mała uroczystość, dla kilku osób. Sama, jak już wiedziałam od kumpelek, pracowała w sądzie jako pracownik cywilny, przygotowywała projekty orzeczeń, sprawdzała akta spraw. Tak poznała męża. Moje, pozostałe koleżanki, były w związkach, ale na tym etapie jeszcze nie planowały wesel. Mieszkały w innych miastach, tam pracowały w swoich zawodach. Chciały najpierw osiągnąć jakąś stabilniejszą sytuacje zawodową, zanim zaczną bawić się dom.
Po weselu kontakty między dziewczynami z dawnej paczki trochę się ożywiły. Kalina wysyłała im zdjęcia i filmiki z wesela. Potem czasami wymieniały się informacjami co u nich, jak spędzają urlop.
Dziewczyna z bajki
- Najwięcej fotografii i filmików umieszczała Aneta – mówi Kalina. - Chwaliła się pięknym domem z ogrodem, drogim samochodem, choćby gosposią, która według niej, zawsze coś źle przygotowała na przyjęcie i ona przez to miała ciągle problemy, bo mąż jak sugerowała, miał przed sobą wielkie możliwości zawodowe i podejmował ważnych gości. Oczywiście były też selfie z mężem na tle wyjątkowych scenerii, typu wieża Eiffla, księżna Diana w muzeum Madame Tussauds w Londynie, czy kolacja przy świecach w egzotycznej restauracji z widokiem na morze i palmy. Słowem „dolce vitae”.
Aneta żyjąc w tym bajkowym świecie, którym ciągle się chwaliła, nigdy nie zaproponowała Kalinie spotkania u niej w domu. Kalina nie brała tego do siebie, bo jak podejrzewała, nie pasuje do tego elitarnego świata. Znała Anetę, wiedziała, jak uwielbia żyć w blasku, jaki dają pieniądze i pozycja towarzyska. Kaliny styl życia był zbyt prosty i nudny, zresztą w tym czasie rozpoczęli z Błażejem budowę domu. Kupili działkę na przedmieściu.
- To był szalony czas, miałam tyle roboty, iż opuściłam się w przeglądaniu mediów społecznościowych, wieczorem padałam z nóg – przyznaje. - Wtedy zadzwoniła moja kumpela z dawnej paczki, zapytała czy znam nowiny, bo nic się nie odzywam. Oczywiście nic nie wiedziałam, meblowaliśmy akurat dom. Nie miałam głowy do plotek. Więc koleżanka sprzedała mi newsa, iż mąż Anety ma kochankę, a ją wywalił z tej wilii, bo cały majątek był jego. Złożył papiery o rozwód, a Aneta przeżyła załamanie nerwowe i jest w szpitalu psychiatrycznym. Zrobiło mi się po ludzku bardzo przykro. Spytałam, gdzie jest.
Koniec pięknego snu
Kalina nie zastanawiała się długo, na drugi dzień kupiła kwiaty i słodycze dla Anety i pojechała z wizytą. Zobaczyła cień dawnej dziewczyny, ten widok ją przeraził. Na jej widok Aneta się popłakała. Była w całkowitej rozsypce.
- Zaczęła mi opowiadać, jak próbowała ze sobą skończyć, gdy mąż ją rzucił dla innej. Jak została ośmieszona w pracy, bo wszyscy oprócz niej wiedzieli i się z niej naśmiewali – opowiada Kalina. - Mogłam sobie wyobrazić, jaką satysfakcję dało jej nieszczęście ludziom, którzy musieli wysłuchiwać jej przechwałek i znosić epatowanie bogactwem. No ona taka już była. Potem mi wychlipała, iż ojciec porzucił matkę dla młodszej, a u matki stwierdzono złośliwego guza w piersi, leży w szpitalu. Wpadła w rozpacz, iż ona tego nie przeżyje, nie ma gdzie iść ani nikogo, kto by jej podał pomocną dłoń. No i ja, naiwna, zaprosiłam ją do nas, na kilka dni, zanim nie stanie na nogi. Przecież mieliśmy duży, nowy dom. Aneta rzuciła mi się na szyję, wtedy poczułam, iż zrobiłam coś dobrego dla człowieka w potrzebie. Niestety, zrobiłam straszną głupotę.
Gdy Błażej dowiedział się o propozycji pomocy Anecie, nie był zadowolony. On nie czuł dla niej żadnej sympatii, drażniła go jej wcześniejsza zarozumiałość. ale nie stawiał oporu, zresztą w najbliższym miesiącu musiał i tak jechać służbowo do Niemiec. Kalina była choćby zadowolona, iż na początku nie będzie sama w dużym domu, w nowym otoczeniu. Aneta gwałtownie wypisała się ze szpitala i z bagażami pojawiła się u drzwi Kaliny. Była zachwycona pokojem na górze, miał uspakajający widok na las, a choćby mały balkonik.
- Zaczęła wylewnie dziękować i zapewniać, iż mi się odwdzięczy, bo tak postępują prawdziwe przyjaciółki – mówi kobieta. - Dałam jej subtelnie do zrozumienia, iż mój mąż wraca za miesiąc, więc do tego czasu powinna już odpocząć i jakoś zorganizować się w nowym życiu. Obiecała od jutra szukać nowego mieszkania.
Zapuszczanie korzeni
Dni upływały, Kalina zajęła się pracą w firmie ojca. Szykował się duży kontrakt. Wracała do domu wyczerpana.
- Pierwszego wieczoru na stole czekała gotowa ciepła kolacja, byłam zachwycona – wspomina. - Mało tego, część rzeczy z przeprowadzki, które jeszcze stały w pudłach, zostały rozpakowane, naczynia wymyte i poustawiane w szafkach. Bardzo się ucieszyłam mimo, iż chciałam to porozmieszczać inaczej. Podziękowałam.
Potem Aneta rozszerzyła swoją działalność na garaż, pomieszczenia gospodarskie, zrobiła pranie.
- Zadzwoniła do pracy i zapytała, czy może zrobić do domu zakupy, bo jedzie robić dla siebie to przy okazji - opowiada Kalina. - Pewnie, iż się zgodziłam. Powiedziałam, iż oczywiście oddam jej pieniądze. Potem przy kolacji, Aneta stwierdziła, iż nie kupiła wszystkiego co prosiłam, zabrakło jej pieniędzy. Zrobiło mi się głupio i dałam jej większą kwotę, na zapas. Miała jeszcze trochę pomieszkać.
W kolejnych dniach Aneta coraz więcej opowiadała o swoich traumatycznych przeżyciach, zdradzie męża, zdradzie ojca i porzuceniu przez niego chorej matki. O jej strachu przed śmiercią matki. Kalina wysłuchiwała, starała się ją jakoś wspierać, ale dla niej ten ogrom nieszczęść stawał się to coraz bardziej stresujący. Miała także swoje problemy.
Aneta codziennie dzwoniła do Kaliny do pracy z pytaniem co ta chce na kolację, jak jej mija dzień, opowiadała o swoich lękach. Kobieta była coraz bardziej tym zmęczona, nie miała czasu w takie rozmowy. Aneta bez proszenia zajęła się ogrodem koło domu. Wszystko wysprzątała, choćby zrobiła swoje nasadzenia roślin.
- Byłam trochę zła, bo miałam inną wizję, ale jak powiedziała, iż to będzie pamiątka i podziękowanie za moją pomoc, odpuściłam – przyznaje Kalina. - Przy kolacji delikatnie zapytałam jak jej idzie szukanie mieszkania? Powiedziała, iż są bardzo marne oferty. Zapewniła, iż oczywiście szuka dalej. Nie miała tez pracy. Nie naciskałam.
Pętla się zaciska
Aneta przez cały czas każdego dnia wydzwaniała do Kaliny z byle problemem, opowiadała wizytach u chorej matki, jak jej teraz trudno w życiu, i iż jest do niczego bez wsparcia przyjaciółki. Przy okazji pytała co Kalina robi, kiedy wróci.
- Pewnego wieczoru wyskoczyłam z koleżanką z pracy na piwo – mówi Kalina. - Jej mąż ma pub, potem mnie odwiózł pod dom, bo samochód zostawiłam na parkingu u taty. Czekała na mnie Aneta, siedziała przy stole z zimną kolacją i wyrzutem w oczach. Spytała dlaczego nie odbierałam od niej telefonu! No to już mnie wkurzyło. Tylko mój mąż może mnie pytać, gdzie jestem i co robię. A nie koleżanka, która jest u mnie na garnuszku. Powiedziałam jej żeby nie przesadzała, mam prawo iść na piwo z kim chcę. Pobiegła do swojego pokoju ze łzami w oczach, a ja poczułam się jak jakiś oprawca.
Na drugi dzień rano na Kalinę czekało śniadanie i świeżo zaparzona kawa. Aneta bardzo ją przepraszała za swoje zachowanie i prosiła o wybaczenie.
- To się robiło chore – przyznaje Kalina. - Sprawiła, iż czułam się winna w swoim domu. Powiedziałam, żeby nie robiła scen, ani nic już nie gotowała, tylko zajęła się swoimi sprawami, bo to powinno być dla niej teraz numer jeden. Kiwała tylko głową, jak skrzywdzone dziecko.
Kalina pojechała do pracy wkurzona i z dziwnym dyskomfortem. Postanowiła o wszystkim opowiedzieć Błażejowi i poradzić się co robić, bo sytuacja stawała się dziwna.
- Mąż się zdziwił, iż mój gość jeszcze u nas pomieszkuje, minęły trzy tygodnie – wspomina Kalina. - Mieliśmy chwilę, to mu dokładnie w końcu opowiedziałam, co się dzieje. Z domu nie mogłam, bo nie chciałam aby Aneta słyszała. Mąż się wkurzył. Stwierdził, iż to jakiś człowiek bluszcz i iż jeżeli tak się zachowuje, to możemy mieć problem. No i miał rację.
Kalina zbierała się do poważnej rozmowy z Anetą. Wróciła do domu, zastała ją jak myje im okna w domu. Kobieta powiedziała swojej lokatorce, iż muszą poważnie porozmawiać.
Trudno się wyplątać
- Wtedy Aneta mnie uprzedziła, iż ma fajny pomysł, co ja na to aby u nas wynajmowała pokój, a przy okazji prowadziła dom – mówi Kalina. - Ręce mi opadły, to się robiło koszmarne. Musiałam z tym skończyć. Posadziłam Anetę na kanapie i wyjaśniłam, iż to nie jest dobry pomysł. Błażej wraca i chcemy mieszkać we dwoje. Zapytałam dlaczego nie przeprowadzi się do mamy, przecież ta ma mieszkanie. To mi wykrzyczała, iż nie da rady obserwować, jak umiera matka. Że ją to zabije. Niestety, byłam nieugięta i zapowiedziałam, iż do powrotu męża musi się wyprowadzić.
Kalina dopinała istotny kontrakt, wyciszyła telefon w pracy. Dopiero po południu zobaczyła, iż ma nieodebrane dziesiątki połączeń. To była oczywiście Aneta. Przeczytała ostatniego SMS, koleżanka groziła, iż zrobi sobie coś strasznego, jeżeli kalina ją wyrzuci i to będzie jej, Kaliny wina. Zdenerwowana zadzwoniła do Błażeja, na szczęście mógł rozmawiać.
- Tego było dla niego za wiele, powiedział abym nie wracała do domu, tylko poszła nocować do rodziców – mówi Kalina. - Prosił abym tam została dopóki on nie załatwi tej sprawy. Wszystko u niego poszło dobrze, więc mógł już wracać. Tak zrobiłam. Rodzice zrozumieli, iż chciałam dobrze i poparli decyzję Błażeja. Aneta dobijała się nadal, ale nie odbierałam. Czekałam na telefon od męża.
Kalina nie była świadkiem rozmowy Błażeja z Anetą, kiedy wrócił do domu. Z tego co jej opowiedział, podziałało dopiero to, gdy zagroził, iż zadzwoni na policję. Aneta z płaczem opuściła ich dom. Odchodząc bardzo ich przeklinała i życzyła najgorszych nieszczęść.
- No i tak mi podziękowała za wsparcie w trudnej chwili – stwierdza Kalina. - Nic to, najważniejsze, iż odzyskałam dom i spokój. Na konta społecznościowe nie zaglądam, tylko koleżanka zadzwoniła z pytaniem co ja zrobiłam tej biednej Anecie, iż mnie tak obsmarowała. Co miałam powiedzieć? Że dobre uczynki zawsze zostaną ukarane, jak mówi chińskie przysłowie? Na pewno nikogo więcej nie zaproszę, żeby zamieszkał w naszym domu, to jest pewne.