Chciałam nauczyć męża, więc pojechałam na urlop, nie zostawiając mu ani grosza. Chciałam zobaczyć, jak przeżyje za swoją własną pensję.

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Z mężem jesteśmy małżeństwem od trzech lat.

W tym czasie moje życie zmieniło się na gorsze. Zauważyłam to, kiedy mąż zmusił mnie, żebym znalazła lepiej płatną pracę, bo brakowało nam pieniędzy.

Od samego początku małżeństwa spełniałam wszystkie jego zachcianki. Pracował na pełny etat, ale gwałtownie przeniósł się na pół etatu, bo było mu ciężko. “Niech będzie” — pomyślałam, byleby jemu było dobrze.

Chciał dziecka, więc urodził się syn. Ale mąż nie zajmował się nim wcale. Cieszył się przez kilka miesięcy, świętował narodziny z kim tylko mógł, a potem zapomniał, iż jest ojcem. Kiedy w domu coś się psuło, to choćby najmniejszą naprawę musiałam załatwiać, wzywając fachowców i płacąc za ich pracę z własnych pieniędzy.

Mąż nigdy nie miał pieniędzy, bo wydawał je albo na piwo, albo na sprzęt wędkarski.

Z czasem pojawiały się nowe zachcianki. Potrzebna mu była nowsza wędka, dmuchana łódka, chciał gdzieś wyjechać, ale na podróż nie miał pieniędzy.

Zamieniłam się w pracowitą klacz pociągową: pracowałam w pracy, pracowałam w domu, zajmowałam się dzieckiem, zarządzałam domowym budżetem.

W pewnym momencie miałam dość takiego życia. Wzięłam urlop i razem z synem pojechałam do sanatorium. Nie zamierzałam się z mężem rozstawać, chciałam go tylko nauczyć, dlatego pojechałam, nie zostawiając mu ani grosza. Chciałam zobaczyć, jak poradzi sobie, żyjąc tylko z własnej pensji.

Przez cały czas, kiedy z synem odpoczywaliśmy, mój telefon nie milkł. Mąż ciągle dzwonił, oskarżając mnie o to, iż jestem okropna, bo zostawiłam go bez pieniędzy i jedzenia. W końcu postanowiłam, iż też będę pracować na pół etatu. Czemu nie? Mam przecież dużo pracy w domu, więc tak mi wygodniej. A on jest mężczyzną, więc niech wykonuje swoje obowiązki.

Taki rajski odpoczynek miałam po raz pierwszy od dawna. Budzisz się rano, myjesz się i idziesz na śniadanie, wszystko jest już gotowe, nie trzeba myć naczyń, a potem spacer lub zabiegi zdrowotne, basen, las, świeże powietrze. Nikt nie narzeka na życie, nie prosi o pieniądze i nie pyta, co jest w domu do jedzenia…

Dopiero teraz zrozumiałam, jak bardzo potrzebowałam odpoczynku. Moje życie już nigdy nie będzie takie jak wcześniej. Już nigdy nie będę dźwigać wszystkiego na swoich barkach tylko po to, by innym było dobrze i czuć się potrzebną.

Mężowi nie wystarczało jego pół etatu, więc wrócił do pracy na pełen etat. Miał już mniej czasu w lenistwo. Musiał choćby sprzedać swoją drogą wędkę, żeby kupić jedzenie.

Z czasem jego telefony zaczęły brzmieć inaczej. Dzwonił z obietnicami, iż teraz wszystko się zmieni, i błagał, żebym wróciła jak najszybciej.

W tym czasie, gdy odpoczywałam z synem w sanatorium, znalazłam już dla nas nową mieszkanie i podjęłam decyzję. Rozwiodę się z mężem. Nie wierzę w bajki o “uzdrowieniu potwora” i nie chcę tego sprawdzać na własnej skórze. Wystarczy mi tego.

Teraz moja kolej, żeby żyć dla własnej przyjemności.

Idź do oryginalnego materiału