Chcę żyć dla siebie, nie dla innych

newskey24.com 20 godzin temu

O, Kasia, dzień dobry! Odwiedzasz mamę? zawołała sąsiadka z balkonu.
Dzień dobry, pani Zofio. Tak, do mamy.
Może z nią porozmawiasz westchnęła kobieta. Zupełnie się zmieniła po rozwodzie, biedaczka.
Co pani ma na myśli? spięła się Kasia.
Mam problemy ze snem, budzę się wcześnie. Widziałam ją pewnego ranka, około piątej, wysiadającą z taksówki. I wyglądała… powiedzmy, nie jak zwykle. Może choćby lekko wstawiona. Wszyscy sąsiedzi plotkują. W jej wieku! I po co wyrzuciła twojego ojca? Tak, zawinił, ale kto nie ma grzechów? Tyle lat razem to głupota rozwodzić się teraz.

Dziękuję, pani Zofio powiedziała Kasia, przełykając ślinę. Porozmawiam z nią.

Tymi słowami pospieszyła do domu. Jej matka rzeczywiście wyrzuciła ojca pół roku temu, gdy przyłapała go na zdradzie. Kasia prosiła, by się nie spieszyła wszystko się może zdarzyć. Ale matka była stanowcza. I co najdziwniejsze nie wpadła w depresję, jak można by się spodziewać, ale wręcz przeciwnie, rozkwitła. Nowe ubrania, tańce, bary, przyjaciółki rzeczy, których nigdy wcześniej nie robiła.

Kasi trudno było to zaakceptować. Sama miała niedługo wyjść za mąż, planowali dzieci. A jej matka w barze do rana? Jaką babcią by była? Jak przedstawić ją przyszłej teściowej, gdy jedna robi na drutach, a druga bawi się nocą w klubach?

Gdy weszła do domu, matka wyszła na spotkanie z imbrykiem w dłoni i szerokim uśmiechem. Ubrana nie w znoszony szlafrok, ale w elegancki, beżowy kostium. Zrobione paznokcie, pedicure, sztuczne rzęsy widać było, iż cieszy się życiem.
No i jak Marek? zapytała, stawiając filiżanki na stole.
Wszystko w porządku odparła Kasia, starając się opanować ton. A ty?
Wspaniale! Wczoraj byłam z koleżankami w barze do rana. Tańczyłyśmy, potem karaoke. Co za zabawa!

Pani Zofia mi wszystko opowiedziała wtrąciła Kasia ponuro. Że wróciłaś o piątej rano i wyglądałaś… pijana.
Matka roześmiała się.
No bo co? W barze pijesz herbatę?

Kasia nie wytrzymała.
Mamo, nie uważasz, iż przesadzasz?
W jakim sensie?
No cóż, delikatnie mówiąc, nie masz już dwudziestu lat. Co za tańce, co za kluby? Ty… powinnas być przykładem. Będziesz babcią!
Jestem kobietą, która wreszcie jest wolna. Nie będę żyć według cudzych scenariuszy.
Ale żyłaś tyle lat z tatą! Jak możesz tak łatwo to odrzucić?

Matka zamilkła, po czym spokojnie, ale stanowczo powiedziała:
Twój ojciec mnie zdradził. To nie był błąd, ale świadomy wybór. A ja nie chcę już być tylko służącą. Chcę żyć. Dla siebie. Tyle lat żyłam dla rodziny. Teraz robię, co chcę.
Ale masz prawie pięćdziesiąt!
I co? Nie muszę starzeć się według harmonogramu.

Kasia zrozumiała, iż posunęła się za daleko.
Przepraszam, nie chciałam cię urazić. Po prostu się martwię.
jeżeli się mnie wstydzisz, nie zapraszaj mnie na ślub. Ale wiedz jedno: nie zasłonię siwych włosów chustą i nie ubiorę się w workowatą sukienkę. Będę tańczyć i może choćby flirtować. Czuję się dobrze.
Nie, mamo, chcę, żebyś tam była. Tylko…
Tylko ciotka Zofia nie pochwala? Cóż, mnie to nie obchodzi. Ja wreszcie żyję.

Gdy wróciła do domu, opowiedziała wszystko narzeczonemu.
Nie wiem, jak to odebrać.
Marek się roześmiał:
Moim zdaniem twoja matka jest świetna. Nie dała się złamać, wybrała życie. To nie zbrodnia być szczęśliwym.

W weekend Kasia zadzwoniła do matki.
Mamo, chodźmy do SPA, a potem na koncert?
Nie będzie ci wstyd ze mną?
Powiem, iż jesteś moją starszą siostrą zaśmiała się Kasia.
W takim razie zgoda. Ale pamiętaj, nie wracamy wcześnie.

Ten dzień stał się przełomem. Kasia po raz pierwszy zrozumiała, jaką siłę ma jej matka. I iż może powinna się od niej uczyć być sobą. Żyć nie tak, jak wypada, ale tak, jak czuje. Bo szczęście nie zna wieku.

Idź do oryginalnego materiału