Chcę żyć dla siebie.

twojacena.pl 11 godzin temu

Dziennik
Dzisiaj znów odwiedziłam mamę, ale nie spodziewałam się, iż spotkam się z taką reakcją.

— O, Kinga, cześć! Do mamy przyjechałaś? — krzyknęła sąsiadka z balkonu.
— Dzień dobry, pani Halino. Tak, do mamy.
— Powinnaś z nią pogadać — westchnęła kobieta. — Biedna zupełnie oszalała po tym rozwodzie.
— W jakim sensie? — Kinga zesztywniała.
— Mam bezsenność, często wstaję wcześnie. Patrzę sobie w okno, nie dość, iż piąta rano, a tu taksówka podjeżdża, a z niej twoja matka wychodzi. I wyglądała… no, delikatnie mówiąc, nie tak jak zwykle. A do tego, zdaje się, nieco podpite. Sąsiedzi już tylko szepty. W jej wieku! I po co, powiedz mi, twojego ojca wyrzuciła? Tak, zbłądził, ale kto bez winy? Tyle lat razem — głupota się teraz rozpadać.
— Dziękuję, pani Halino — odparła Kinga, przełykając ślinę. — Porozmawiam z nią.

Poszła szybciej, byle tylko dobiec do domu. Jej matka pół roku temu rzeczywiście wyrzuciła ojca, gdy przyłapała go na zdradzie. Kinga prosiła, żeby się nie spieszyła — wszyscy popełniają błędy. Ale matka była nieugięta. Co najdziwniejsze — nie pogrążyła się w rozpaczy, jak można by się spodziewać, tylko przeciwnie, zaczęła żyć pełnią życia. Nowa garderoba, tańce, bary, koleżanki — rzeczy, których nigdy wcześniej u niej nie było.

Kinga nie potrafiła tego zaakceptować. Sama miała niedługo wyjść za mąż, planowali dzieci. A jej mama hulała w barach do rana? Jaka z niej babcia? Jak przedstawić ją teściowej, skoro jedna szydełkuje narzuty, a druga szaleje w klubach?

Gdy weszła do mieszkania, mama przywitała ją z czajnikiem w ręku i szerokim uśmiechem. Nie miała na sobie znoszonego szlafroka, tylko modny beżowy zestaw. Manicure, pedicure, przedłużone rzęsy — wyraźnie cieszyła się życiem.
— No i jak Piotrek? — zapytała, stawiając filiżanki.
— Wszystko w porządku — Kinga powstrzymywała emocje. — A u ciebie?
— Świetnie! Wczoraj z dziewczynami do rana w barze. Najpierw tańce, potem karaoke. Cudowna zabawa!

— Pani Halina już mi wszystko opowiedziała — wtrąciła Kinga ponuro. — Że wróciłaś o piątej rano i najwyraźniej nie byłaś trzeźwa.
Mama zaśmiała się.
— A co myślałaś? W barze się herbatę pije?

Kinga nie wytrzymała.
— Mamo, nie przesadzasz trochę?
— W czym konkretnie?
— No, delikatnie mówiąc, nie masz już osiemnastu lat. Jakie tańce, jakie kluby? Ty przecież… powinnaś być przykładem. Niedługo babcią zostaniesz!
— Jestem kobietą, która wreszcie jest wolna. I nie zamierzam żyć według cudzych scenariuszy.
— Ale spędziłaś z ojcem tyle lat! Jak można to tak po prostu wymazać?

Mama zamilkła, po czym spokojnie, ale stanowczo powiedziała:
— Twój ojciec mnie zdradził. To nie była pomyłka, tylko świadomy wybór. A ja nie chcę już być tylko obsługą. Chcę żyć. Dla siebie. Tyle lat żyłam dla rodziny. Teraz nikt mi nie będzie dyktować.
— Ale masz prawie pięćdziesiątkę!
— I co z tego? Nie muszę starzeć się na czyjeś życzenie.

Kinga poczuła, iż posunęła się za daleko.
— Przepraszam, nie chciałam cię urazić. Po prostu się martwię.
— jeżeli wstydzisz się za mnie — nie zapraszaj mnie na ślub. Ale pamiętaj: nie zasłonię siwizny chustą ani nie włożę workowatej sukienki. Będę tańczyć, a może choćby flirtować. Ja się dobrze czuję.
— Nie, mamo, oczywiście, iż chcę, żebyś była. Tylko…
— Tylko ciotka Halina nie pochwala? Niech nie pochwala. Ja wreszcie żyję.

Gdy wróciła do domu, opowiedziała wszystko narzeczonemu.
— Nie wiem, jak to odbierać.
Piotr tylko się roześmiał:
— Moim zdaniem twoja mama jest świetna. Nie załamała się, tylko wybrała życie. To nie przestępstwo — być szczęśliwą.

W weekend Kinga zadzwoniła do mamy.
— Mamo, a może byśmy poszły do SPA, potem do baru z muzyką na żywo?
— Nie będzie ci za mnie wstyd?
— Powiem, iż jesteś moją starszą siostrą — zaśmiała się Kinga.
— Zgoda. Ale nie licz na wczesny powrót.

Ten dzień był przełomowy. Kinga po raz pierwszy zrozumiała, jaką siłę ma jej mama. I iż może właśnie od niej powinna się uczyć — być sobą. Żyć nie „jak należy”, tylko jak się chce.

Idź do oryginalnego materiału