Chcę zrobić test DNA – jeżeli Ola naprawdę jest moja – zabiorę ją do siebie.

twojacena.pl 3 godzin temu

Dzisiaj zdarzyło się coś, co zmieniło wszystko. Od rana czułam niepokój, choć nie wiedziałam dlaczego.

„Chcę zrobić test jeżeli Daria naprawdę jest moja zabiorę ją.”
„Bierz ją choćby teraz, bo tylko zawadza pod nogami mam dość, trzeba ją karmić, ubierać, a ja sama czasem nie mam na luksusy, żeby coś sobie kupić. Takie życie Daj pieniędzy, Michał, co?”

Rano, jak zawsze, szykowałam się do pracy. gwałtownie przygotowałam kanapki mężowi, zawinęłam je w folię i położyłam na stole. Michał pracował w warsztacie samochodowym nie mieli tam przerwy obiadowej, więc zawsze brał jedzenie ze sobą.

Ja, Małgorzata, pracowałam jako kucharka w stołówce. Moja praca była trochę dalej od domu, więc musiałam wstawać godzinę wcześniej niż on.

Na zewnątrz mżyło, więc wzięłam parasol, który stał w korytarzu. Wypadł mi z ręki i z hałasem uderzył o podłogę. Zamarłam, spojrza w stronę sypialni mąż się nie obudził.

Uśmiełam się do siebie:
„Jaka ja nieuważna!” i cicho wysunęłam się za drzwi.

Autobus przyjechał dziwnie szybko. Usiadłam przy oknie i patrzyłam na miasto. Zaczęłam myśleć o swoim życiu.

Nie byłam już młodziutką dziewczyną zbliżałam się do trzydziestki, byłam szczęśliwą mężatką Choć nie żyliśmy bogato, wydawało się, iż jesteśmy zgodni.

Jedno tylko mnie smuciło. Nie mieliśmy z Michałem dzieci, a tak bardzo tego pragnęłam małego dziecka, nieważne, czy dziewczynki, czy chłopczyka.

Przez trzy długie lata małżeństwa chodziłam na badania, ale lekarze tylko rozkładali ręce i mówili, iż wszystko u mnie w porządku.

Autobus się zatrzymał, zapłaciłam i wysiadłam. Zostało mi tylko przejść przez park za nim była moja stołówka.

Zaledwie zrobiłam kilka kroków, gdy nagle się zatrzymałam na mokrej ławce siedziała mała dziewczynka i płakała. Miała na sobie cienką kurtkę i trzęsła się z zimna, a po policzkach spływały jej łzy, mieszając się z kroplami deszczu.

Podeszłam do niej i delikatnie zapytałam:
„Witaj! Dlaczego siedzisz tu sama?”

„Mama mnie wyrzuciła” szlochała.

„Jak to wyrzuciła?” zdziwiłam się. Jak można wyrzucić własne dziecko na deszcz?

„Ona spała, a ja byłam głodna. Obudziłam ją i Mama zaczęła krzyczeć. No i teraz tu jestem.”

„A jak masz na imię?”

„Daria.”

„Co ja mam z tobą zrobić, Dario?” Zastanowiłam się, spojrzałam na zegarek. „Chodź. Gdzie mieszkasz? Daleko stąd?”

„Nie, tu blisko.” Dziewczynka machnęła ręką w jakimś kierunku.

Poszłyśmy tam, gdzie pokazała, i już po pięciu minutach stałyśmy pod jej blokiem. Dzwoniłam, ale nikt nie otwierał.

W końcu drzwi otworzyła senna, zmęczona kobieta w brudnym szlafroku. Jej potargane włosy opadały na zmarszczoną twarz.

Spojrzała na mnie ze zdziwieniem, potem na Darię i bez słów odsunęła się, mówiąc:
„Wchodźcie.”

Przekroczyłam granicę mieszkania i natychmiast poczułam mdłości w powietrzu unosił się ciężki, nieprzyjemny zapach. Na brudnej podłodze leżały jakieś szmaty, a kurz na meblach świadczył o tym, iż nikt tu od dawna nie sprzątał.

Rozglądając się, zauważyłam zdjęcie na półce. Oczy szeroko mi się otwarły

Widziałam je już w albumie mojego męża, tylko tamta fotografia była przycięta został tylko Michał. Tu, na tym zdjęciu, też był, ale obok niego stała młoda, ładna kobieta. Ledwo rozpoznałam w niej gospodynię tego mieszkania.

Odwróciłam się i spojrzałam na nią zdumiona.

„No i?” zapyt

Idź do oryginalnego materiału