Drogi Dzienniku,
Zauważyłam, iż zepsucie mężczyzny objawia się najgłośniej w chwili, gdy kobieta zaczyna od niego zależeć. Gdy przestaje mieć sens udawać, iż jest jedyną nadzieją, już wie, iż nie wyjdzie z domu. Po co być troskliwym, skoro i tak zostanie? Po co okazywać szacunek, gdy już jest w pułapce? Wtedy ukazuje swoje prawdziwe oblicze ciszę, chłód, umniejszanie: To ci się tylko wyobraziło. Władza nad zależną kobietą psuje choćby najłagodniejszego chłopca.
Dlatego tak ważne jest, by zawsze mieć własne pieniądze, własny plan gdzie iść i na co żyć. Twoim wsparciem nie powinien być on, ale ty sama. Możesz kochać, budować związek, być blisko, ale wyłącznie wtedy, gdy potrafisz żyć bez niego. W przeciwnym razie to nie miłość, a strach. A strach nigdy nie stanie się solidnym fundamentem.
Prawdziwy związek może istnieć tylko między dwoma samowystarczalnymi, pełnymi osobami. Nie pomiędzy mężczyzną a kobietą, której nie ma własnego kąta, własnej karty i własnych pieniędzy. Bo kiedy nie masz wyjścia, nie wybierasz przetrwasz. A kobieta, która przetrwa przy mężczyźnie, nie kocha już, ale zaspokaja potrzebę.
Bonus
Moja sąsiadka, pani Barbara Kowalska, całe życie była za mężczyzną. Była piękna, dobra, skromna zrezygnowała z pracy, gdy urodziły się dzieci, bo on tak powiedział, iż to słuszne. Wszystkie finanse trzymał w rękach. Żyła pozornie w dostatku: ładne mieszkanie w Warszawie, wakacje raz w roku, a na nową sukienkę prosiła o pieniądze, jak szkolna dziewczynka o lody.
Kiedy dzieci dorosły i wyprowadziły się, mąż zaczął się zmieniać: zimny wzrok, ciągłe narzekanie, dystans. Pewnego dnia po prostu spakował rzeczy i odszedł do młodszej kobiety. Barbara została sama. Bez pracy, bez oszczędności, bez pewności siebie.
Pierwsze miesiące były najtrudniejsze: jak opłacić rachunki, czym się utrzymać, co robić dalej? To wtedy po raz pierwszy w życiu wzięła sprawy w swoje ręce. Zaczęła pracować najpierw w sklepie, potem w księgowości. Uczyła się od nowa, nocami liczyła grosze, w dzień starała się nie pokazywać dzieciom, jak ciężko.
Minęło kilka lat. Dziś pani Barbara prowadzi własną małą firmę piecze torty na zamówienie. I wiecie, co mówi?
Gdyby nie odszedł, nigdy nie odkryłabym, jak jestem silna.
Ta historia nauczyła mnie jednej prawdy: zależność zawsze zamienia się w pułapkę. Wolność choćby wykraczająca poza komfort zawsze przynosi siłę. Bo dopiero gdy kobieta może stanąć na własnych nogach, może wybierać miłość, a nie przetrwanie.