|
Wieża, orientacyjny punkt Galaty
|
Położona podle kościoła Mądrości
Bożej i powstała w podobnym okresie Cysterna Bazyliki, zwana też
Zatopioną albo Yerebatan Sarnici – olbrzymia – była też
oblegana przez turystów, więc by nie stać w kolejce musiałem
posłużyć się znajomościami: zostałem wpuszczony wejściem dla
grup – ot takie deputaty. Zszedłem pod powierzchnię i
oniemiałem.
|
Cysterna Bazyliki
|
Olbrzymia hala wypełniona lasem kolumn, sklepiona
charakterystyczną rzymską cegłą naprawdę robi przeogromne
wrażenie. Do tego zmieniające się (może aż nazbyt kolorowe
niestety) oświetlenie i stojące w wodzie rzeźby (to akurat można
było sobie darować) tworzą iście magiczny spektakl. A to nie
jedyne ciekawostki tego miejsca – o nich będzie na końcu.
|
Podziemna galeria sztuki
|
|
Cysterna Bazyliki
|
|
Cysterna Bazyliki |
Tak,
zgadza się, dużo tutaj zdjęć – ale naprawdę warto wejść do
środka. Miesiąc później odwiedziłem podziemia w samym Rzymie;
tamtejsze akwedukty, cysterny i kanały na pewno są starsze, choć
nie tak imponujące. Jedno, co mnie w Wiecznym Mieście zachwyciło
bardziej to temperatura: akurat trafiłem na falę upału i wejście
do podziemi, mimo ogromnej wilgotności, przyniosło wspaniałe
orzeźwienie. W Stambule nie było tak gorąco, więc i euforia z
ochłody tak wielka nie była (a i tu, i tu oddychało się równie ciężko jak w dżungli).
|
Podziemny Rzym
|
Druga z odwiedzonych konstrukcji,
Cysterna Teodozjusza jest trochę starsza od Cysterny Bazyliki
(Teodozjusz II walczył z Sasanidami, założył uniwersytet, wygnał
Żydów i pomógł upaść Cesarstwu Zachodniorzymskiemu; za cysternę
koło Hagia Sophia odpowiedzialny jest Justynian Wielki), choć mniejsza.
|
Cysterna Teodozjusza
|
|
Sklepienie cysterny
|
Jest też, może to i fajne (kiedyś wspominałem, iż nie lubię tego słowa - ale czasem zdarza się użyć), ale mnie ani ziębi ani
parzy, bardziej multimedialna. Na ceglanych ścianach pomieszczenia
co jakiś czas wyświetlane są filmy czy inne animacje.
|
Cysterna multimedialna
|
Warto też dodać, iż same cysterny, choć przepiękne, są tylko li
creme de la creme, wisienką na torcie, całego antycznego systemu dystrybucji i magazynowania sprowadzanej z daleka do miasta bezcennej wody. W przeciwieństwie do samych zbiorników nie zachował się aż tak dobrze, niemniej w krajobrazie przez cały czas sterczą pozostałości potężnych akweduktów, zarówno w Stambule, jak i w jego okolicach.
|
Przejazd pod akweduktem
|
Cóż,
ostatnia część opisu Stambułu to adekwatnie same zdjęcia,
kiedyś już na blogu takie wpisy były, bywa. Ale skoro już
znalazłem się pod ziemią – w Cysternie Bazyliki – to znalazłem
ślady najstarszej warstwy miasta. Greckiego Byzantionu. Ta kolonia
Megary powstała w około 668 roku przed Chrystusem. Wieść niesie,
że założyciel miasta, Byzos, od jednej z wyroczni otrzymał wróżbę
iż musi założyć osadę na przeciw miasta ślepców. Za takich
uznał innych Megaryjczyków, twórców leżącego na drugim brzegu
Bosforu Chalkedonu – ponieważ nie zauważyli oni jak dogodne
miejsce do założenia kolonii mają tuż przed nosem. Byzantion
zniszczyły rzymskie legiony oraz Goci, i to paradoksalnie pomogło
miastu: Konstantyn Wielki dumał nad założeniem nowej stolicy na
terenie małoazjatyckiej Troady, gdzieś w okolicach Troi, ale
finalnie zdecydował się na lokalizację nad Bosforem – nie musiał
właściwie nic wyburzać, wystarczyło tylko poprawić zaopatrzenie
miejsca w wodę. I do budowy podziemnych cystern użyto ni mniej ni
więcej tylko fragmentów starego Byzantionu. Właśnie zwiedzając
Cysternę Bazyliki można natknąć się na owe kawałki.
|
Kolumny z recyklingu
|
|
Ślady Byzantionu
|
To, że
budowniczowie ułożyli je jak bądź pokazuje, w jak
uprzywilejowanej pozycji jesteśmy dziś jako turyści: tych rzeźb
nikt miał już nie oglądać.
|
Greckie dziedzictwo
|
Kończąc opis Stambułu
stwierdziłem, iż jeszcze nie opuszczę miasta – podczas ostatniej
wizyty odwiedziłem bowiem pewne muzeum poświęcone chyba
najważniejszemu wydarzeniu w dziejach miasta...