Były teść…

newsempire24.com 21 godzin temu

Małgorzata zamyśliła się, wpatrując w uroczy bukiet, który pół godziny temu dostarczył jej kurier. Nie było wątpliwości – kwiaty były właśnie dla niej. Świadczyła o tym dołączona kartka z dwoma słowami: “Pięknej Małgorzacie”.

Od rozwodu dziewczyna miała tajemniczego wielbiciela. Rozstanie z Dominikiem przeżyła ciężko. Nie chodziło choćby o uczucia, ale o to, ile brudu wylała na nią była teściowa. A mąż – teraz już były – zawsze ją w tym wspierał.

Jak to wszystko dziwnie się potoczyło. Tego samego wieczoru, gdy Małgorzata wróciła do domu z wyrokiem rozwodowym, do drzwi zadzwonił kurier. Widząc przepiękne róże, pomyślała nawet, iż to Dominik się z niej naśmiewa. Jednak bukiet był drogi, wręcz luksusowy, a były mąż tylko raz okazał jej hojność – i to dawno temu.

Od tamtego dnia Małgorzata zaczęła dostawać kwiaty dwa, trzy razy w tygodniu. Za każdym razem bukietowi towarzyszyła krótka kartka. Dziewczyna łamała sobie głowę, kto mógł ją obsypywać tymi cudownymi prezentami.

Przypatrując się różom, nagle przypomniała sobie tę jedyną sytuację, gdy bukiet podarował jej Dominik. Było to po okropnej kłótni. Grażyna, jego matka, dołożyła wtedy wszelkich starań, by poróżnić syna z synową.

— Rozpruwasz pieniądze! — wrzasnął mąż, gdy dowiedział się, iż żona zrobiła paznokcie w drogim salonie.

— To nie są aż takie duże kwoty — odparła Małgorzata. — W końcu ja też pracuję i mam prawo wydawać na siebie.

— Umawialiśmy się, iż większe wydatki omawiamy razem — burczał Dominik. — A twój manicure kosztuje majątek! Matka powiedziała mi, ile płaci się za takie bezsensy!

Małgorzata uśmiechnęła się gorzko. Oczywiście, znów nie obyło się bez teściowej. Grażyna nie znosiła synowej od pierwszego wejrzenia i wciąż jej dokuczała.

Dominik nigdy nie stanął w obronie żony. Zawsze zgadzał się z matką. Grażyna kapała mu do ucha na różne tematy. Gdy tylko odwiedzała młodych, załamywała ręce, wskazując na rzekomo brudne okna. A syn zaraz potem urządzał awanturę, nazywając Małgorzatę niedbałą gospodynią.

Kiedyś teściowa zobaczyła, jak wraca z pracy. Przeraził ją wygląd synowej. Natychmiast powiedziała synowi, iż jego żona, sądząc po stroju i fryzurze, zajmuje się w pracy czymś nieprzyzwoitym.

— Widziałeś, jaki rozcięcie ma ta sukienka? — oburzała się Grażyna. — A szef to przecież mężczyzna. Pewnie kręci mu się przed nosem, żeby dostać awans.

Zamiast postawić matkę do pionu, Dominik się z nią zgodził. Po każdej takiej rozmowie urządzał żonie “słodkie” życie.

Ta właśnie kłótnia, gdy Małgorzata “ośmieliła się” wydać swoje pieniądze na manicure, skończyła się straszną sceną. Dominik ją obrażał, nazywał rozrzutnicą i utrzymanką.

— Samemu ci nie wstyd tak do mnie mówić? — oburzyła się. — Przy okazji, zarabiam więcej niż ty.

I rzeczywiście – Małgorzata miała wyższe dochody od męża. Dominik od dłuższego czasu nie mógł znaleźć stabilnej pracy. Skakał z posady na posadę – to warunki za ostre, to pensja za niska.

Pieniędzy od Dominika nie widziała nigdy. choćby zakupów nie robił. Miał tylko płacić rachunki, ale i z tym sobie nie radził. To właśnie przez zaległą ratę kredytu tego dnia się na nią rzucił.

— Nie mamy jak zapłacić za mieszkanie, a ty wydajesz fortunę na paznokcie! — krzyczał.

— Żeby płacić rachunki, trzeba zarabiać — odparowała z gniewem Małgorzata. — A ty, jak widać, tę umiejętność straciłeś. Ja kupuję jedzenie, leki, paliwo do auta. choćby twoje ubrania płacę z mojej kieszeni.

— Mieszkasz w moim mieszkaniu i jeszcze śmiesz mi wypominać pieniądze? — warknął Dominik. — Matka miała rację. Wpuść babę do domu, a od razu poczuje się panią na włościach.

Wtedy go zabolało. Matka wmówiła mu, iż to on jest filarem rodziny. Mieszkanie należy do niego, więc żona jest tam tylko na łaskawym chlebie. Powinna więc prowadzić dom, sprzątać, robić zakupy i słuchać męża.

— Trzy dni nie jadłem mięsa — ryczał obrażony mąż — a ty wydajesz hajs na lakier!

— Wczoraj była kurczak, przedwczoraj ryba — odparowała. — jeżeli chcesz coś innego, znajdź wreszcie porządną robotę i zacznij zarabiać.

Dominik nie mógł znieść takiej bezczelności. Żyje w jego domu, a jeszcze czegoś wymaga? Nazwał ją więc pasożytem i w przypływie złości rzucił, iż jeżeli chce wydawać kasę na paznokcie, to niech wynosi się z jego mieszkania, dokąd chce.

Matka zapewniała go, iż żona nigdzie się nie ruszy. On jest świetną partią, a ona przeciętniakiem jakich pełno. Wspomniał więc jej słowa i wygnał żonę z domu. Oczywiście nie na serio, tylko tak, dla postrachu.

Nie spodziewał się jednak, iż Małgorzata spakuje rzeczy i odejdzie. Miała przedmałżeńskie mieszkanie na obrzeżach miasta – maleńkie, z starą babciną tapetą. Ale dało się tam żyć – tak zdecydowała.

W panice Dominik pobiegł do matki. Opowiedział, iż wyrzucił żonę, a ta wzięła i wyszła.

— Zwymyślałem Małgosię za ten manicure — jęczał — powiedziałem, iż mam dość życia bez mięsa. I dodałem coś o ratach. A ona choćby się nie zawstydziła – spakowała walizki i wiała.

— No bezczelna! — oburzyła się Grażyna. — Porządna żona nigdy by nie opuściła męża. Zwłaszcza po tym, jak adekwatnie ukradła pieniądze z rodzinnego budżetu.

— Jak to ukradła? — wtrącił się teść.

Tadeusz rzadko wdawał się w kłótnie żony z synem. zwykle siedział cicho w kącie. Wiedział, iż Grażyna nie lubi synowej. Ale dręczyć dziewczynę za manicure? To już zupełnie nie mieściło się w głowie!

— Oczywiście, iż ukradła! — oznajmiła Grażyna. — Mąż i żona pracują na rodzinę, więc pieniądze są wspólne. A jak ta żmija wzięła i wydała na siebie, to znaczy, iż ukradła.

Tadeusz nic nie odpowiedTadeusz w końcu westchnął głęboko, wyciągnął klucze do mieszkania i powiedział: “No to chodź, Małgosiu, pokażę ci swój nowy dom, a potem może razem znajdziemy jakiś lepszy salon paznokci”.

Idź do oryginalnego materiału