Skuszona zachwytami internautów i filmikami, które niemal hipnotyzują w mediach społecznościowych, postanowiłam spróbować słynnej dubajskiej czekolady. W głowie odbyłam małą walkę z myślami: "A może jednak nie? Może lepiej trzymać się diety i nie ulegać pokusie?". Jednak ciekawość wygrała. Decyzja zapadła i wyruszyłam na poszukiwania. Jak się jednak gwałtownie okazało, znalezienie jej graniczyło z niemożliwością i przypominało poszukiwanie legendarnego Świętego Graala.
REKLAMA
Zobacz wideo Gdzie kupować pieczywo, by było najbardziej wartościowe. Ekspert rozwiewa wątpliwości, co z tym z marketów
Co jest w środku dubajskiej czekolady? Marzenie każdego łakomczucha
jeżeli dotąd jakimś cudem ominęły cię memy, filmiki i internetowe zachwyty nad czekoladowym "złotem z Dubaju", już śpieszę z wyjaśnieniami. Dubajska czekolada kryje w sobie wyrafinowane pistacjowe nadzienie, które łączy delikatną pastę tahini, chrupiące ciasto kataifi i orzechy. Jej luksusowy wygląd sprawił, iż stała się prawdziwym obiektem pożądania na całym świecie. Pierwotnie produkowana w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gwałtownie podbiła serca smakoszy na Instagramie i TikToku.
Internauci zachwycają się jej kremową konsystencją, wyrazistym smakiem i niesamowitym wyglądem – niektóre wersje są choćby ozdobione jadalnym złotem. Każda tabliczka jest małym dziełem sztuki, które woła: "Kup mnie, spróbuj, zrób zdjęcie". A iż coś, co zyskuje popularność w internecie, automatycznie staje się towarem deficytowym, to już inna sprawa.
W jakim sklepie kupię dubajską czekoladę? Teoretycznie wiele sieci ma ją w ofercie
Mając w głowie marzenie o pistacjowej rozkoszy, ruszyłam na łowy. Mieszkam w stolicy, co z jednej strony jest szczęściem - sklepów mnóstwo, wybór ogromny. Z drugiej strony każdy rzut limitowanego towaru znika szybciej niż nowy drop sneakersów. "Nie poddam się", powiedziałam sobie i zaczęłam poszukiwania. Żabki, Dealzy, Lidle... sklepów, w których mogłabym znaleźć dubajską czekoladę mam w okolicy pod dostatkiem. Ubrałam się ciepło i rozpoczęłam wędrówkę.
W pierwszym sklepie - brak. W drugim to samo. W trzecim, zanim zdążyłam zapytać kasjera, trzy osoby przede mną już się dowiadywały o dubajski rarytas. Pomyślałam, iż muszę zmienić strategię. Wzięłam na cel sklepy oddalone od głównych ulic, tam, gdzie nikt specjalnie nie jeździ na zakupy. Niestety, ku mojemu zdziwieniu, w każdym kolejnym miejscu sytuacja wyglądała podobnie. Zero czekolady, za to mnóstwo zaskoczonych spojrzeń, iż w ogóle próbuję ją znaleźć. W 17. sklepie na mojej liście postanowiłam podzielić się bolączkami z kasjerką.
Zobacz też: Karolina Pisarek zdradziła, jak układają się jej relacje z teściową. Czy zwraca się do niej "mamo"?
- Pani, te czekolady to się w pięć minut rozchodzą. Trzeba przyjść od razu po dostawie, bo dostajemy małe pudełeczko na sklep - powiedziała z politowaniem. No to sobie myślę: "Ludzie mają jakiś radar? Czują, kiedy i gdzie rzucili czekoladę na półkę, i lecą z prędkością światła, by ją zgarnąć?". Byłam zmęczona, sfrustrowana, ale też lekko rozbawiona absurdem całej sytuacji. Wróciłam do domu koło 22 i pomyślałam, iż zrobię ją sama. W końcu, skoro internet oferuje filmiki przedstawiające testy smaku, to i przepisy się znajdą. Po takiej ilości kroków tego dnia chyba zasłużyłam na kawałek własnoręcznie wykonanej czekolady. A może choćby dwa...
Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.