Bunt w kuchni: jak chaos odmienił rodzinę

polregion.pl 2 dni temu

Bunt w kuchni: jak jeden dzień bez porządku zmienił rodzinę

– Znowu cały dzień oglądałaś te swoje seriale! – warknął Krzysztof, wpadając do mieszkania i rzucając klucze na półkę.

Anita właśnie położyła się na kanapie i włączyła ulubioną melodramatyczną produkcję, by choć na chwilę odpocząć. Cały dzień kręciła się jak w ukropie: sprzątała, prała, prasowała, bawiła się z córką. Wieczorem nogi bolały, a sił ledwo starczało na oddychanie. Ciepło i troskę widziała tylko w telewizji. Od męża dobrego słowa nie słyszała od ich miodowego miesiąca. Krzysztof bez przerwy ją krytykował, jakby była winna wszystkim jego problemom.

– Ja haruję cały dzień, żeby utrzymać rodzinę, a ty siedzisz mi na karku i gapisz się w ten pudło! – kontynuował. – Matka ostrzegała, iż jesteś leniwa, a ja głupi nie posłuchałem. Myślałem, iż z rodziną będzie łatwiej.

Jego słowa były niesprawiedliwe, ale Anita tylko prychnęła. Próbowała już wyjaśniać, czym zajmuje się w ciągu dnia. Ale Krzysztof uparcie nie zauważał ani lśniących podłóg, ani poukładanego prania w szafie, ani pełnej lodówki z jedzeniem na dwa dni do przodu. Mówił dalej:

– Dlaczego milczysz? Nie masz co powiedzieć? Chociażby kolację byś podgrzała! Tylko te seriale w głowie! Tylko takie jak ty je oglądają. Moja matka dawno byłaby w kuchni, a ty nie chciałaś mieszkać z teściową!

– No to sobie z nią mieszkał! – odcięła się Anita, podkręcając głośność telewizora. – Nie umiesz rozmawiać z żoną, to sam sobie kolację podgrzej!

Nie chciała kłótni – w sąsiednim pokoju spała córeczka. Ale Krzysztof, rzucając jej gniewne spojrzenie, dumnie się oddalił.

– Zapamiętam ci to! – rzucił na odchodne.

Anita przeoczyła połowę odcinka, nie mogąc się skupić. Serce waliło jej z żalu. Jak to możliwe? Krzysztof tak pięknie się starzał, namawiał ją do ślubu, a w małżeństwie stał się wiecznie niezadowolonym egoistą. Jego słowa – „głupia”, „leniwa” – kłuły jak noże.

W rzeczywistości Anita była wzorową gospodynią. Córka często chorowała, więc postanowiła nie oddawać jej do żłobka przed trzecimi urodzinami. Po urlopie macierzyńskim planowała wrócić do pracy, by nikt nie mógł jej zarzucić, iż „siedzi na karku”. Ale jak dotrzeć do męża? Jak sprawić, by docenił jej wysiłek i szanował ją jako żonę i matkę?

Anita zamyśliła się. Życie rodzinne, o którym marzyła, było dalekie od rzeczywistości. Pragnęła ciepła i wsparcia, a nie ciągłych pretensji. Wczoraj Krzysztof spotkał ją z córką na ulicy, wracających z przychodni. Żadnego uśmiechu, ani słowa – przeszedł obok, jakby byli obcy. Rozwód nie wchodził jeszcze w grę – dokąd pójść z dzieckiem? Rodzice mieszkali daleko. Ale dłużej znosić tego nie mogła.

Postanowiła poradzić się Kingi. Przyjaciółka rozwiodła się dwa lata temu i żyła na własnych zasadach, niezależnie od nikogo. „Też bym tak chciała!” – pomyślała Anita, ocierając łzę. Odchodząc do okna, by Krzysztof nie usłyszał, wybrała numer.

– Kinga, cześć! Co słychać? – głos jej drżał. – Potrzebuję twojej pomocy.

– Znowu mąż doprowadził? – od razu zrozumiała Kinga.

– Ty wszystko łapiesz, a w domu nikt mnie nie docenia – westchnęła Anita. – Cały dzień sprzątam, gotuję, zajmuję się Zosią – i wszystko źle. Podłogi lśnią, jedzenie gotowe, Zosia czysta i zadbana. Czego on jeszcze chce? Narzeka, iż nic nie robię. Naprawdę nie widzi?

– On po prostu chce, żebyś żyła tylko dla niego – odparła Kinga. – Nie jesteś ze stali, wszystko robisz sama, męczysz się. Niech po pracy pomaga – zabierze Zosię na spacer, pozmywa.

– Chyba żartujesz! – zaśmiała się gorzko Anita. – Dla niego domowe obowiązki są poniżej jego godności. Sama sobie radzę, ale żeby chociaż zauważył, jak u nas przyjemnie, jak się staram. Zje kolację – i ani słowa uznania. Tylko swoją matkę wychwala, a ta gotuje tak, iż nie da się tego jeść!

– Wytłumacz mu, opowiedz, co robisz w ciągu dnia – poradziła Kinga.

– Próbowałam tysiąc razy, nie słucha. Lubi mnie denerwować, wyciągać emocje. Co robić, Kinga?

– Wiesz co, pogadałabym z nim, ale on mnie nie znosi – powiedziała Kinga. – Musisz go sama nauczyć, żeby zrozumiał, jak bez ciebie jest ciężko. Niech poczuje, iż nie jesteś służącą, tylko żoną! Mam plan, słuchaj!

Anita wysłuchała i wybuchła śmiechem:

– Myślisz, iż zadziała?

– Jak nic! – zapewniła Kinga. – Działaj!

Następnego ranka, gdy tylko Krzysztof wyszedł do pracy, Anita wzięła się do roboty. Rozrzuciła ubrania po podłodze, wrzuciła czyste koszule męża do pralki, porozrzucała zabawki Zosi po całym mieszkaniu, a na stół wystawiła brudne naczynia. Zosia patrzyła na mamę ze zdziwieniem. Anita uśmiechnęła się:

– Chodź, słoneczko, do cioci Kingi! Będziemy oglądać bajki!

– Bajki? – ucieszyła się dziewczynka.

– Tak, kochanie!

Cały dzień spędziły z Kingą w galerii handlowej: były w kinie, jadły lody, śmiały się. Zosia była szczęśliwa, a Anita po raz pierwszy od dawna poczuła się wolna. Wróciły późno, gdy już ściemniło się na dobre. Krzysztof czekał na nie w drzwiach, wściekły:

– Gdzie byłaś? Co za chaos w domu! Myślałem, iż coś wam się stało!

– A co takiego? – niewinnie zapytała Anita. – Byłyśmy z Kingą w galerii, Zosia musi się rozwijać. Co nie tak?

– Popatrz na mieszkanie! – wrzasnął Krzysztof.

– A, to! – wzruszyła ramionami Anita. – Dzisiaj nic nie robiłam. To ty będziesz musiał posprzątać. Kolacji też nie ma – sam sobie ugotuj. A ja jestem zmęczona, idę się położyć. I jeszcze jedno: od dzisiaj codziennie będę chodzić do kina, teatru, na wystawy. Niech Zosia od małego przyzwyczaja się do kulturyKiedy po kilku godzinach zziajany Krzysztof w końcu odkurzył ostatni kąt, a jego własnoręcznie przygotowana jajecznica okazała się przypalona, zrozumiał nagle, iż żona to nie pralka, ekspres do kawy i trzyosobowa ekipa sprzątająca w jednym, tylko po prostu najważniejsza osoba w jego życiu – i iż czas przestać udawać, iż dom to magiczne miejsce, które sprzątają krasnoludki.

Idź do oryginalnego materiału