Wczoraj, kilka minut po drugiej w nocy wyjechałem z Miercurea-Ciuc do Bukaresztu, gdzie miałem czterogodzinne oczekiwanie na przesiadkę do przygranicznego miasta Ruse leżącego w Bułgarii.


Ruse to miasto praktycznie uprzemysłowione, widać to dosadnie po drodze z dworca do historycznego centrum. Niemniej jednak właśnie w centrum znaleźć możemy najwięcej perełek. Wybrałem ciekawą datę na podróż, albowiem była to wigilia! Nietypowy sposób na spędzenie tego dnia.




Dekoracje świąteczne i Monument Wolności na głównym miejskim placu.


Czy było mi smutno z faktem, iż te święta spędzam z dala od rodziny i do tego samotnie? Myślałem szczerze, iż będzie bardziej, ale jednak w miarę dobrze się czułem. Pierwsze święta w życiu za granicą i spędziłem je sam ze sobą, łażąc po nowym miejscu, fotografując, jedząc pizzę w restauracji, a po wszystkim spacerowałem wieczorem nad brzegiem Dunaju. Ja też dobrze się bawiłem, ale tak nieco po swojemu. Do Rumunii wracam jutro.


