Teraz to już daleka przeszłość, gdyż zabójstwo antykwariusza w Wałbrzychu na Dolnym Śląsku miało miejsce 16 marca 2000 roku, czyli 25 lat temu. Czas ten jednak nie sprawił, iż wątpliwości w tej sprawie zniknęły. Dwaj młodzi wówczas chłopcy zostali schwytani, oskarżeni o to morderstwo i odsiedzieli wyroki, jednak nigdy nie przyznali się do zarzucanych im czynów. Media rozdmuchały to wydarzenie, co sprawiło, iż obserwowała je cała Polska.
Zacznijmy jednak od początku. Posłuchajcie…
Antykwariusz z Wałbrzycha. Samotny wilk
Ofiara morderstwa, Henryk Ś. — antykwariusz z Wałbrzycha — nie był lubiany w środowisku innych sprzedawców staroci na tamtym terenie. Nie współpracował z nimi i nie miał w tej branży przyjaciół. Był bardzo nieufnym i wrogo nastawionym do ludzi człowiekiem. Często mówiono o nim, iż jest samotnym wilkiem. 1
Każdego roku jego majątek się powiększał, ale w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy to przedwojenne przedmioty zaczęły wzbudzać w ludziach ogromne zainteresowanie, jego interes zaczął kwitnąć jak nigdy przedtem. Wówczas to antykwariusz z Wałbrzycha zaczął skupować poniemieckie starocie, które ludzie znosili do niego i sprzedawali je za nieduże pieniądze. Znajdowali je w opuszczonych miejscach, na strychach i w piwnicach swoich domów. Pan Henryk dobrze znał ich wartość i dobrze rozumiał, co zaczynało dziać się na rynku antyków w tamtym czasie.
W roku 2000 sytuacja wyglądała już nieco inaczej. Pan Henryk przez cały czas prowadził swój biznes, ale kokosów z niego już nie było. Czasy stały się trudne, a on sam zrobił się niepewny. Wyraźnie bał się ludzi. Na Facebooku, w grupie „Wałbrzych i powiat wczoraj i dzisiaj-Waldenburg Niederschlesien.” 2 znalazłam interesujący post autorstwa Marka Andruszko, który deklaruje, iż znał Henryka Ś. osobiście.
”Po skromnej wypłacie, którą otrzymywałem za praktyki w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego, który w tamtych latach znajdował się przy ulicy Ludowej w Wałbrzychu, a był to rok 1989, co miesiąc odwiedzałem antykwariusza, celem zakupu czegoś ciekawego. Antykwariusz był trochę kontrowersyjną postacią, lubił kupujących, a nienawidził oglądających. Idąc do antykwariatu, nigdy nie wiedziałem, jak zostanę potraktowany. Wiem ze swojego doświadczenia, iż antykwariusz przypominający wyglądem osobę z dawnych czasów, miał huśtawki nastrojów”.
Wałbrzych Strefa niemiecka
Dalej autor tego posta opowiada o tym, iż pan Henryk traktował go na przemian miło i opryskliwie i nigdy nie było wiadomo na jaki jego humor się trafi. Zdarzało się, iż będąc w dobrym nastroju, wpuszczał Marka Andruszko na zaplecze do tak zwanej „strefy niemieckiej”, która nie była dostępna dla zwykłych klientów. Zebrane tam przedmioty oglądali najczęściej Niemcy, którzy zjawiali się w Wałbrzychu w tamtym czasie po to, aby zobaczyć miasto, z którego zostali po II wojnie światowej wysiedleni oni sami albo ich przodkowie.
”Dzisiaj mam podejrzenia, iż nie wszystkie starocie w tak zwanej „strefie niemieckiej” pochodziły z legalnego źródła. Antykwariusz wszystkie transakcje notował w zeszycie. Podobno ten zeszyt nigdy nie został odnaleziony”
Mówili o nim ludzie, iż nie wszystkich swoich klientów traktował uprzejmie. Zdarzało się, iż takich, którzy nie mówili „dzień dobry” po wejściu do antykwariatu, wypraszał z niego natychmiast. Niektórzy wspominają też, iż groził im bronią. 1 Nie pozwalał na to, aby w jego sklepie pojawiały się tłumy. Zainteresowanych antykami wpuszczał pojedynczo i zabraniał im zdejmować kurtek i płaszczy. Nie lubił tych, co to tylko przychodzili oglądać. Irytowali go i wcale tego nie ukrywał. Do młodych ludzi, którzy odwiedzali jego kram, mawiał: „kupujesz, albo stąd wylatujesz”. A choćby o ile chcieli coś kupić za małe pieniądze, przeganiał ich, bo interesowała go tylko gruba gotówka. Pod postem w rzeczonej grupie na Facebooku pojawiały się interesujące komentarze:

- ”Pamiętam, jak mówił — to tylko dla Niemców. Pamiętam go jako gbura i chama. Choć od innych żądał kultury. Po prostu gość z wygórowanym ego. Myślę, iż był w układach ze służbami, bo inaczej nie robiłby takich wałków na bezczelnego. Spotkała go zasłużona kara”.
- ”Szepty na mieście. Do antykwariatu grabarze przynoszą złote monety, aby gość je upłynnił. Po jakimś czasie przychodzą po pieniądze. A ten ich spławia. Reszty się domyślcie…”
- ”Był moim sąsiadem. Mieszkał parę domów niżej. Podobno miał w piwnicy schron w razie wojny atomowej. Osobiście nie miałem z nim żadnego kontaktu oprócz tego w antykwariacie. Sąsiedzi raczej go nie lubili, był uważany za kogoś bardzo niedostępnego”. 2
”Antyk” – kryptonim tej sprawy kryminalnej
Nad jego sklepem mieszkali sąsiedzi. Był z nimi umówiony, iż w razie napadu on będzie pukał w sufit. To był znak, iż potrzebuje pomocy. Po morderstwie opowiadali oni, iż antykwariusz dostawał telefony z pogróżkami. Padały tam takie słowa jak „na tobie jest postawiony krzyżyk” i „już wyrok na ciebie zapadł” . 1 Zawsze nosił przy sobie broń gazową, ale to nie uchroniło go przed zabójstwem. 16 marca 2000 roku znaleziono go martwego w swoim sklepie w Wałbrzychu przy ulicy Garbarskiej.

W mieście wydarzenie tej wagi spowodowało, iż wszędzie plotkowano. Policja próbowała dociec prawdy, podążając za różnymi wersjami wydarzeń. Mówiono wówczas o trzech podejrzanych, którzy kilka lat wcześniej zostawili u pana Henryka złotą monetę wartą kilka tysięcy złotych i nigdy nie doczekali się należności za nią. Podobno nachodzili go w tej sprawie, a on miał na nich donieść policji. Wtedy zaczęły się wspominane wcześniej anonimowe groźby. Dla śledczych był to prawdziwy kocioł! Pomimo iż antykwariusz został zastrzelony po południu, nie zgłosił się nikt, kto słyszałby odgłosy tych wystrzałów. Sprawcy zbrodni, choć mieli do tego przestrzeń, zabrali ze sklepu tylko kilka monet i to wcale nie bardzo wartościowych. Denat miał rolexa, ale napastnicy nie ściągnęli mu go z ręki. W kieszeniach ubrania trzymał sporo gotówki, jednak pieniędzy również nie skradziono.
Szukano śladów i znaleziono tylko daktyloskopijne oraz odciski obuwia. Efekt tych prac nie sprawił, iż policja wpadła na adekwatny trop. Ustalono jedynie, iż zbrodniarzy było co najmniej dwóch, gdyż do antykwariusza strzelano z dwóch pistoletów. Jeden był przerobiony z broni gazowej a drugi to samoróbka na gwoździe. Ta sprawa przerosła śledczych. Nie mieli żadnego solidnego punktu zaczepienia i ten stan trwał długo.
Wałbrzych W naszym sklepie internetowym czekają na was nowości! „Mroczne tajemnice Wrocławia” (patrz poniżej) to literatura faktu. Zbrodnie, które wstrząsnęły tym miastem nie mogą zostać zapomniane!

Książka „Mroczne tajemnice Wrocławia”
WYSYŁKA 07.11.2025! Kurier lub Paczkomat – tylko 10 zł! (na terenie Polski)
Przedsprzedaż! Tylko teraz każda książka z podpisem autorki!
997
Kilka miesięcy później, bo w październiku 2000 roku w telewizji pojawił się odcinek o tej zbrodni w programie 997. Oglądała go prawdopodobnie cała Polska, ponieważ był on wtedy bardzo popularny. Obejrzał go również mieszkaniec ulicy Garbarskiej w Wałbrzychu i doznał olśnienia! Zwierzył się swojej matce, iż widział ludzi, którzy w pośpiechu opuszczali antykwariat tamtego dnia. Wtedy ona zgłosiła to policji, jednak były problemy, gdyż jej syn był przerażony i obawiał się jawnie zeznawać. Wówczas prokurator Jarosław Dyko, który to zajmował się tą sprawą, zdecydował, iż zeznania rzeczonego świadka będą utajnione.Wystąpił on wówczas anonimowo, a jego nazwiska nie zapisano w aktach.
Wtedy sprawa ruszyła z kopyta! Świadek opowiedział, co widział tamtego dnia i wskazał policji dwóch sprawców tej zbrodni. Byli to dwaj nastolatkowie. Jednego z nich, Radosława K. zwano „Piranią” a drugiego, Patryka R. „Ślimokiem”. Miał być tam z nimi jeszcze ktoś, ale nie udało się ustalić jego tożsamości. W tej spawie kryminalnej były również inne tropy, które warto było sprawdzić. Podejrzewano całkiem na poważnie, iż być może to porachunki grupy przestępczej, z którą antykwariusz z Wałbrzycha zadarł na poważnie, ale porzucono ten wątek i ostatecznie o zabójstwo handlarza starociami oskarżono tych dwóch chłopców, choć w zeznaniach anonimowego świadka były nieścisłości. 1
Żaden z nich nie przyznał się do winy
Matka Radosława, pani Marianna usłyszała głośne pukanie do drzwi jej mieszkania. Było bardzo wcześnie rano. 6 godzina. Policjanci szukali broni. Tej z której zginął antykwariusz z Wałbrzycha. Nie znaleźli jej tam.
– Zabrali moje dziecko, które rzekomo miało wrócić po 2,3 godzinach do domu. Nie wróciło do dziś, a minęło już prawie 14 lat – mówiła dla Interwencji 3 w 2014 roku matka Radka.
Radek miał 17 lat, a Patryk – 16. Zostali skazani za morderstwo Henryka Ś. na 25 lat więzienia. Za kratki poszli dzięki zeznaniom tajemniczego świadka incognito.
– Świadek anonimowy zgłosił się na policję i zdecydował się zeznawać. Bezpośrednim impulsem do podjęcia tego typu decyzji był program „997” – powiedział Witold Franckiewicz, rzecznik Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.
Zdecydował się pomóc w śledztwie, ale miał problem ze wskazaniem sprawców. Patryka R. rozpoznał, ale dopiero za czwartym podejściem. Kiedy pierwszy raz go zobaczył, nie był pewien, czy to jego widział uciekającego z miejsca zbrodni.
– Nie wolno drugi raz dokonywać okazania tych samych osób, bo to jest jawna sugestia – mówił Janusz Bartkiewicz, emerytowany policjant.
Rzeczony wyżej świadek twierdził, iż rozpoznał sprawców dopiero wtedy, gdy pozwolono mu dokładnie przyjrzeć się ich twarzom, ruchom ich oczu i temu, jak gestykulowali. Mówił: „W postępowaniu przygotowawczym tej możliwości nie miałem”.
A o całym zdarzeniu tak opowiadał: „W pewnym momencie usłyszałem dzwoneczek i zobaczyłem, iż ktoś wchodzi do antykwariatu. Nie przyglądałem się, czy to były kobiety, czy mężczyźni. Ja zwróciłem uwagę na kurtkę tą rażącą, zieloną”.
Matka Radosława K. w wywiadzie dla Interwencji 3 powiedziała, iż jej syn nie nosił jaskrawych ubrań i nigdy nie miał takiej kurtki. Wybierał ciemne kolory. Granatowe albo czarne. Patryka R. również nigdy nie widziała w takim okryciu wierzchnim. Natomiast policjant Bartkiewicz tak skomentował zeznania anonima;
– Jest to ewenement na skalę światową, żeby rozpoznać sprawcę zabójstwa z 17 metrów, bo on w takiej odległości mógł go wtedy widzieć, po charakterystycznym ruchu gałek ocznych. Nie można tego traktować poważnie.
WałbrzychJeszcze jeden tajemniczy świadek
Janusz Bartkiewicz, który prowadził wówczas to śledztwo, mówił o jeszcze jednym świadku tego wydarzenia, który sam zgłosił się na posterunek policji. Według niego jego zeznania były bardziej wiarygodne.
– Ten świadek powiedział rzecz najważniejszą, która uwiarygodniała to, iż on mówi prawdę. Otóż w żadnym materiale prasowym nie padła informacja, iż sprawcy na miejscu użyli dwóch jednostek broni. Z jednej oddano 5 strzałów, a z drugiej oddano jeden strzał. A ten człowiek o tym mówił. Ku mojemu zdziwieniu, tej informacji nie nadano wtedy żadnego biegu.
Obaj oskarżeni zostali poddani badaniu na wykrywaczu kłamstw. Po zapoznaniu się z jego wynikiem profesor Ryszard Jaworski, który jest ekspertem z dziedziny badań wariograficznych Uniwersytetu Wrocławskiego, stwierdził z pełnym przekonaniem, iż nie ma wątpliwości, iż chłopcy mówili prawdę o swojej niewinności. Biegły tak się wypowiedział w tej sprawie:
– Stwierdziłem, iż moja opinia w odniesieniu do tych osób powinna być opinią wykluczającą ich udział w zdarzeniu i taką też opinię później przedstawiłem w sądzie.
Jednak dla sądu było to niewystarczające.
Trzeci sprawca
Wspomniany anonimowy świadek, którego zeznania stały się dla sądu wiarygodne, powiedział, iż widział na miejscu zbrodni trzy osoby. Nigdy nie odnaleziono tej ostatniej, choć tropić ją i ostatecznie schwytać miał jeden z funkcjonariuszy wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji, któremu powierzono to ważne zadanie. Podczas jego śledztwa natrafiono na ślady, które mogły wskazywać, iż zabójstwo antykwariusza wyglądało zupełnie inaczej, niż sądzono.
Małgorzata Moczulska w swoim artykule dla Gazety Wrocławskiej 5 napisała, iż wspomniany śledczy podczas swojej pracy nad tą sprawą nabrał przekonania, iż chłopcy zostali niesłusznie oskarżeni. Jego zdaniem były to mafijne porachunki i gangsterzy dostali zlecenie na Henryka Ś. najprawdopodobniej z powodu nieuregulowanych rachunków. Sporządził o tym pisemny raport i przekazał go przełożonym. W jego treści zawarł swoje spostrzeżenia o tym, że:
- świadek incognito nie mógł widzieć twarzy mężczyzn wybiegających ze sklepu ze starociami, ponieważ w tamtym momencie znajdowali się oni do niego tyłem.
- Poza tym dodatkową trudnością w zaobserwowaniu wszystkich szczegółów tego wydarzenia było auto zamordowanego, które stało zaparkowane przy antykwariacie, a przecież anonim ani słowa o tym nie wspomniał.
- Podczas napadu sejf nie był zamknięty. W jego wnętrzu znajdowały się kosztowne monety, ale oprawcy ich nie tknęli. Zniknęła natomiast dokumentacja dokonywanych tam transakcji.
- Wiadome jest, iż zabójcy zamordowali pana Henryka, strzelając do niego sześć razy z dwóch rodzajów broni, które były samoróbkami. Podczas śledztwa została wykluczona możliwość, aby nastolatkowie byli w stanie sami wykonać podobne narzędzia zbrodni.
- W tym czasie powstał również psychologiczny portret jednego z zabójców i nie był to ani Patryk, ani Radek. 6
Ale niestety na wspomniany raport nie było żadnej reakcji. Wiedziała o nim pani Marianna, matka Radosława i natarczywie, wiele razy ubiegała się o jego ujawnienie. Była w tym działaniu nieugięta i w końcu stało się tak, iż Prokuratura Krajowa w porozumieniu z Sądem Najwyższym zdecydowała, iż należy śledczego przesłuchać. Wówczas wznowiono proces i podczas tego wydarzenia wyrok z 25 lat więzienia zmniejszono chłopcom do 15.
Podczas rozprawy uznano, iż skoro sprawców na miejscu zbrodni było trzech, to możliwe jest, iż to właśnie ten trzeci, którego nie schwytano, strzelał. prawdopodobnie nie na to liczyli ci, którzy walczyli o wolność skazanych Radka i Patryka, ale i tak lepsze to było niż nic. 5

Wiele lat za kratami
– W 2003 roku odszedłem na emeryturę. Okazało się, iż szukanie trzeciego sprawcy już nikogo nie obchodzi. Policja go nie szuka. Przy tej sprawie straciłem szacunek dla polskiego wymiaru sprawiedliwości. Nikt z policji w Wałbrzychu, mówię to z całą odpowiedzialnością, nie wierzył, iż to są sprawcy – powiedział w wywiadzie dla Interwencji Bartkiewicz. – Oprócz świadka incognito nikt, powtarzam, nikt nie widział tych mężczyzn, wchodzących, ani wychodzących stamtąd 4
Młodociani wówczas Patryk i Radek zostali skazani na podstawie zeznań anonima. Nie było żadnych innych dowodów na ich winę. Odwoływali się w tej sprawie kilkukrotnie. Trzy razy sprawę ich rozpatrywał sąd apelacyjny i tyleż samo razy Sąd Najwyższy. Dopiero w 2011 roku obniżono im wyroki z 25 lat na 15. Tyle udało się osiągnąć w tej sprawie. 3 Obaj skazani za zamordowanie antykwariusza z Wałbrzycha spędzili w zakładzie karnym niemal cały wyrok, który im zasądzono. Przybyli do więzienia jako nastolatkowie, a kiedy go opuszczali byli już po trzydziestce. Może byłoby inaczej, gdyby okazali skruchę i przyznali się, ale nic z tych rzeczy. Obaj mężczyźni trwali przy swojej niewinności w tej sprawie.
Radek K. spełniał warunki wyjścia na warunkowym, ale mu odmawiano. Nie pozwalano mu również na korzystanie z przepustek. Nie mógł podejmować pracy i brać udziału w programach przystosowujących więźniów do życia na wolności po odbyciu kary. Z Patrykiem R. nie było inaczej. 4 Do więzienia we Wrocławiu przychodziły paczki od mamy Radka, pani Marianny. Posyłała mu domowe jedzenie: pierogi, krokiety, gołąbki. To, co lubił. Co drugi dzień wisieli oboje na telefonie. Ze wszystkiego zdawała synowi relację. Opowiadała o tym co dzieje się w rodzinie i u jego kolegów ze szkoły. Widzieli się na żywo dwa razy w miesiącu, bo na tyle tylko pozwalał im system. Pani Marianna nie zapominała w tym czasie także o Patryku. Czuwała nad nim, bo wszyscy się go wyrzekli i został całkiem sam w tym swoim nieszczęściu. Ona nigdy nie zwątpiła w niewinność syna. 6
Poza nią jednak nieustannie znajdowali się tacy, którzy również nie zgadzali się z tym wyrokiem sądu. Mecenas Krzysztof Budnik twierdzi, iż w tej sprawie bardzo mocno naruszono przepisy i dlatego uznał, iż należy skierować ją w ramach skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Według niego Radek i Patryk nie dostąpili prawa do sprawiedliwego procesu i iż zeznania świadka incognito to za mało, aby dowieść im winę. 1 Skarga nie została rozpatrzona niestety przed końcem wyroku obu mężczyzn. Jeszcze w 2018 r. mecenas Budnik otrzymał zapytanie w tej sprawie, czy Radosław i Patryk przez cały czas trzymają się swojej wersji wydarzeń? Domagali się oni od państwa stwierdzenia naruszenia Europejskiej Konwencji Praw człowieka oraz zadośćuczynienia za odebraną wolność.
Trybunał pochylił się na tą sprawą dopiero po 9 latach od czasu złożenia skargi. Stwierdzono, iż podtrzymanie anonimowości świadków wynikało z obawy dokonania na nich zemsty. Europejski Trybunał Praw Człowieka podkreślił też, iż krajowe sądy biorą pod uwagę nie tylko zeznania świadków, ale również cały materiał dowodowy, który znajduje się w ich posiadaniu. 7
64 posiedzenie Senatu w dniach 5 i 6 listopada 2014 r. Przemówienia i oświadczenia senatorów przekazane do protokołu, niewygłoszone podczas 64 posiedzenia Senatu
Podczas poszukiwań materiałów źródłowych do tego materiału, nieustannie napotykałam krzykliwe nagłówki w gazetach o tym wydarzeniu sprzed 25 lat. Nic nie szkodzi, iż minęło już tak dużo czasu od tej zbrodni, przez cały czas wzbudza ona emocje, ponieważ wielu ludzi wierzy w niewinność oskarżonych i osadzonych w więzieniu za to morderstwo. Wertując archiwa prasowe, takie odnosiłam wrażenie. I kiedy planowałam już zakończyć moją pracę, dosłownie w ostatniej chwili wpadłam na jeszcze jedno interesujące źródło informacji. Gdybym nie podzieliła się z Wami tym znaleziskiem, popełniłabym straszliwą zbrodnię kronikarską.
1. To jest oświadczenie senatora Wojciecha Skurkiewicza skierowane do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta oraz do rzecznik praw obywatelskich Ireny Lipowic. Ma ono związek z wyrokiem skazanych Radka i Patryka. Senator podkreśla, iż okoliczności tej sprawy kryminalnej są nietypowe i “zdają się wskazywać na wysokie prawdopodobieństwo tragicznej pomyłki sądowej i skazania niewinnych ludzi”.
Dalej Skurkiewicz wspomina o tym, co już w chwili obecnej jest nam wiadome, czyli że: skazanie obu mężczyzn nastąpiło wyłącznie na podstawie zeznań jednego świadka incognito, który miał widzieć skazanych uciekających z miejsca zbrodni. Żadnych innych dowodów wskazujących na skazanych, takich jak ślady krwi, prochu, odciski palców itp. nie było. W świetle wielu orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka skazanie wyłącznie na podstawie zeznań świadka incognito nie powinno mieć miejsca.”
Senator wymienia też okoliczności pozytywnego przejścia testu na poligrafie przez oskarżonych. Mówi o tym, iż sąd odrzucił ten dowód, ponieważ uważał, iż skazani oszukiwali. Autor tego oświadczenia skomentował te okoliczności, dodając do tego wątku, że: teoretycznie takie oszukanie jest możliwe w przypadku wytrenowanych psychicznie osób, ale możliwość, by takie oszustwo udało się dwóm skazanym w jednej sprawie, jest równe trafieniu szóstki w totolotka.
Teraz będzie naprawdę ciekawie! Okazuje się, iż wspominany wcześniej policjant, któremu polecono odnaleźć trzeciego sprawcę, dotarł do trójki osób, którzy według niego byli prawdziwymi zabójcami antykwariusza. Senator podkreśla, iż nie rozumie, dlaczego ustalenia tego funkcjonariusza nie zostały wzięte pod uwagę przez prokuraturę i sądy? Z tego materiału źródłowego dowiedziałam się również, iż Radkowi grożono w więzieniu. Dostał tam anonimową wiadomość o zatrważającej treści, iż w przypadku złamania nakazu milczenia, zostanie on zabity. Wojciech Skurkiewicz komentuje to bardzo rzeczowo, wskazując, iż to wydarzenie nie dowodzi znajomości pomiędzy więźniem a autorem grypsu i dodaje:”Groźby mógł przekazać faktyczny sprawca w celu utwierdzenia organu ścigania w przekonaniu o winie Radosława K.”
Pod koniec autor tego pisma prosi oba Wysokie Urzędy o ponowne głębokie wniknięcie w tę skomplikowaną sprawę celem podjęcia działań, które sprawią, iż zostanie ona sprawiedliwie zakończona. 8

2. To jest oświadczenie złożone przez senatorów Grzegorza Wojciechowskiego, Roberta Mamątowa, Przemysława Błaszczyka i Kazimierza Jaworskiego.
Naprawdę zdumiewająco interesujące i również skierowane do Andrzeja Seremeta oraz do rzecznik praw obywatelskich Ireny Lipowicz. Tutaj pada zapytanie o opinię obu Wysokich Urzędów w związku z wartością dowodową badań wykrywaczem kłamstw. Autorzy tego dokumentu piszą, iż skazani za morderstwo antykwariusza z Wałbrzycha dobrowolnie poddali się temu testowi i niestety nie odnieśli żadnych korzyści z tego działania, choć poligraf wskazał, iż mówią prawdę o swojej niewinności. I tutaj zacytuję ten fragment, bo naprawdę warto: “(stało się) wręcz przeciwnie, uznani zostali za wyrafinowanych kłamców zdolnych do oszukania poligrafu. Prokuratura i sąd zakwestionowały wartość dowodową pozytywnego wyniku badania poligraficznego w stosunku do dwóch oskarżonych w jednej sprawie! Na kanwie tych spraw dostrzegamy niebezpieczeństwo jednostronnej interpretacji wyniku badań poligraficznych, w każdym przypadku niekorzystnej dla oskarżonych. jeżeli wynik badania poligraficznego jest negatywny – źle dla oskarżonego, bo kłamie. jeżeli wynik jest pozytywny – jeszcze gorzej, bo kłamie wyrafinowanie, oszukuje w badaniu. A jeżeli odmówi poddania się badaniu, to też źle – boi się badania, co znaczy, iż jest winien”. 8 No cóż, trudno się z tym nie zgodzić, a jeszcze trudniej to zrozumieć…
Dziś już obaj mężczyźni znajdują się na wolności. Radek po opuszczeniu więzienia skomentował to smutno:
– Aresztowano mnie, kiedy miałem niecałe 18 lat. W tej chwili mam prawie 32. Całe moje młode życie, w którym powinienem się wyszaleć, bezpowrotnie zostało utracone. Tego nie da się odzyskać…
Opowiedziałam Wam tę historię, gdyż jest ona dość mocno powiązana z innym kryminalnym wątkiem, o którym napisaliśmy w naszej najnowszej książce „Mroczne tajemnice Wrocławia”. O morderstwo antykwariusza z Wałbrzycha był również podejrzany przestępca, którego nazywano „Skorpionem”. Jemy jednak wszystkie jego potworne zbrodnie zostały udowodnione. O nim i o kilku innych zabójcach, którzy działali na terenie Wrocławia, przeczytacie we wspomnianej publikacji. Takiej książki kryminalnej jeszcze nie było! Prezentujemy ją Wam poniżej. Wystarczy kliknąć…

Książka „Mroczne tajemnice Wrocławia”
WYSYŁKA 07.11.2025! Kurier lub Paczkomat – tylko 10 zł! (na terenie Polski)
Przedsprzedaż! Tylko teraz każda książka z podpisem autorki!
Źródła:
Agnieszka Dobkiewicz https://walbrzych.wyborcza.pl/walbrzych/7,178336,27432967,skazani-za-glosne-zabojstwo-antykwariusza-w-walbrzychu.html Marek Andruszko https://www.facebook.com/groups/3261010134150863/posts/4094660164119185/3 Monika Krześniak https://interwencja.polsatnews.pl/reportaz/2014-08-08/wrobieni-w-morderstwo_1370896/ Agnieszka Zalewska https://panstwowpanstwie.polsatnews.pl/odcinek/cena-wolnosci_1426607/ Małgorzata Moczulska https://gazetawroclawska.pl/od-14-lat-odsiaduja-wyrok-za-zabicie-antykwariusza-ale-czy-to-na-pewno-oni-zabili/ar/3537675 Alina Gierak https://walbrzych.naszemiasto.pl/radek-zostal-skazany-na-25-lat-za-zabojstwo-proces-byl/ar/c1-6526691 https://dolnyslaskinfo.pl/wiadomosci/sprawy-spoleczne/22-lata-od-zabojstwa-antykwariusza-z-walbrzycha-czy-zatrzymani-mezczyzni-faktycznie-sa-winni/ https://www.senat.gov.pl/download/gfx/senat/pl/senat_przebieg_stenogramy_pdf/123/spr_64_netpdf.pdfMateriał zawiera autoreklamę




