25 września 2023
Dzisiaj znów przeszła mnie fala wspomnień, które nie dają spokoju. Wychodząc ze szpitalnego wyjścia przy ulicy Nowego Światu w Warszawie, Jagoda natknęła się na mężczyznę przy drzwiach.
Przepraszam powiedział, zatrzymując wzrok na niej na chwilę. Zaraz potem jego spojrzenie stało się obojętne, jakby właśnie odrzucoł ją z pamięci.
Tyle takich spojrzeń już widziała. Na smukłe i wysokie dziewczyny patrzono inaczej. Gdy mężczyzna zobaczył szczupłą piękność, jego oczy przestawały być puste, stawały się przyklejone i żądne. To było tak nie fair, iż Jagodę bolało. Czy to jej wina, iż urodziła się taką?
Gdy była mała, wszyscy zachwycali się jej pulchnymi policzkami, drobnymi nóżkami i okrągłą pupą. Na lekcjach WF w szkole podstawowej zawsze była pierwsza w szeregu dziewcząt. Dzieci drwiły z niej, nazywając ją Gruba Swinka czy Dynia. Najokrutniejsze przydomki nie chcę przywoływać; uczniowie potrafią być bezwzględni. Nauczyciele widzieli, iż rówieśnicy szydzą z Jagody, ale milczeli.
Jagoda próbowała różne diety, ale głód był nie do zniesienia i wszystko wracało. Była urocza, ale nadwaga psuła wrażenie. Marzyła o zostaniu nauczycielką, ale zrezygnowała, obawiając się, iż dzieci i tak będą ją nazywać czarną krówką. Po liceum wstąpiła do medycznego technikum.
Kiedy ludzie chorują, nie obchodzi ich, jak wygląda lekarz, tylko czy ulży ból. W grupie nie było chłopaków, a dziewczyny zajęły się sobą, zakochiwały się, wychodziły za mąż. Jagoda zawsze była sama. Na zajęciach koleżanki prosiły ją, by usiadła w pierwszej ławce w taki sposób chowały się za jej szerokim kręgosłupem, by nie przyciągnąć uwagi wykładowcy.
Patrzyła z zazdrością na piękne sukienki w wystawach sklepów, nigdy nie była w stanie ich nosić. Ubierała się w luźne koszule i szerokie spódnice, by ukryć kształt. Uczyła się pilnie, wkłucia robiła sprawnie i bezboleśnie, więc pacjenci letni ją lubili.
Pewnego popołudnia pojechaliśmy na lodowisko z koleżankami. Chłopcy rzucali w nią cyniczne uwagi: Patrzcie, mniądzą na rzeźnię. Jego słowny atak sprawił, iż chciała płakać.
Mama próbowała przedstawić ją przyjaciołom synom, Jagoda kilka razy szła na randki. Jeden chłopak, widząc ją, udawał, iż nie ma nic do roboty i odwrócił się. Drugi, nie zdążywszy się przedstawić, już ją dotykał. Odepchnęła go, a on wpadł tyłem w kałużę. Co ty tu robisz? Ja cię uszczęśliwiłam! Kogo ty potrzebujesz? wykrzyczał. Łzy zalewały jej twarz. Od tamtej pory nie szukała już partnera wolała żyć samotnie.
Na profilu w mediach społecznościowych postawiła avatarę Fiony z Shreka. Kiedy facet zapytał, jak wygląda w rzeczywistości, odpowiedziała, iż tak właśnie jest, tylko nie zielona. On potraktował to jako żart i zaproponował spotkanie, ale Jagoda od razu przerwała korespondencję.
W korytarzu oddziału nagle podbiegł sześcioletni chłopiec.
Dokąd biegniesz? Tu leżą chorzy, nie hałasuj złapałam go za rękę.
Chciałem poślizgnąć się po linoleum przyznał szczerze.
Z kim?
Z tatą i babcią. Gdzie jest toaleta? zapytał.
Chodźmy poprowadziłam go do końca korytarza. Sam pchniesz?
Rzucił na mnie łagodny spojrzenie, nie poczułam urazy. niedługo zza drzwi rozległ się szum wody, a chłopiec podszedł.
Teraz pokażesz, w której sali leży twoja babcia rzekłam.
Z westchnieniem podążył obok mnie, stanął przy jednej z drzwi, przycisnął palec do kącika ust i wskazał drzwi sali czwartej.
To chyba? zapytałaś, nie znając numeru.
Nie, to sala piąta poprawił, wskazując drzwi z numerem pięć.
Nagle otworzyły się drzwi piątej sali i pojawił się wysoki, przyjazny mężczyzna. Spojrzał surowo na chłopca.
Ilya, co tak długo? zauważył Jagodę. Jednym spojrzeniem ocenił jej wygląd i od razu stracił zainteresowanie.
Bawił się? zapytał.
Jagoda słyszała podobne obojętne spojrzenia setki razy.
Nie bawił się. Nie kłóćcie się, proszę odparła z nutą rozczarowania i odwróciła się.
Następnego dnia Ilya i tata znów odwiedzili babcię. Mężczyzna przeszedł obok Jagody, nie zerknąwszy. Zrobiła mu język w stronę. Ilya odwrócił się, roześmiał i pokazał kciuk w górę. Jagoda skinęła głową.
Wtedy wszedłem do sali piątej.
Dzień dobry, Pani Ganna Kirejewna. Czy wnuk przychodził? zapytałam.
Widziałeś go? poprosiła, z nadzieją w głosie.
Jeszcze za wcześnie na podgląd przyszłości. Będziesz jeszcze babcią chrzestną, odpowiedziałam żartobliwie.
Ganna westchnęła: Dusza boli go, bo bez mamy rośnie. Po czym opowiedziała historię swojego syna, który poślubił piękną kobietę. Z tego małżeństwa wypadł nieznany syn. Można rozpocząć rodzinę na kłamstwie? pytała. Mąż miał zawał, a ona trafiła do szpitala.
Dwa lata temu jej córka wyjechała za granicę, pracując jako modelka; dziecko było jej przeszkodą. Syn jej męża spotykał kobiety tego samego typu piękne i egoistyczne, a Ilya ich nie akceptował.
Cały dzień Jagoda była zafascynowana opowieściami Ganny. Gdy podeszłam, by zrobić igłę, Ganna podała mi kartkę z rysunkiem. Na niej chłopiec trzymał ręce rodziców.
Ilya szuka matki. Myślę, iż to Ty, Jagodo stwierdziła.
To nieprawda, narysował swoją mamę odparłam.
Nie pamięta już swojej matki. Była szczupła, a tutaj narysowano wielką kobietę, wyższą od ojca. To Ty upomniała.
Zrozumiałam, iż choćby małe dziecko odczuwa, jaką jestem osobą. choćby dziecko widzi, iż jestem duża, piękna. Nie zasługuję na takiego mężczyznę pomyślałam.
Od tej chwili, przy każdym wizycie u Ganny, wymienialiśmy kilka zdań. Kiedy Ilya wrócił do szpitala, podszedł do mnie:
Dzień dobry, czy ma Pani pewne ręce? zapytał.
Nie wiem odpowiedziałam niepewnie.
Babcia mówi, iż jest w dobrych rękach. Kiedy wypiszą, będę miał urodziny za tydzień dodał z uśmiechem.
Będę miał sześć lat odparł dumnie. Zapraszam Cię na przyjęcie.
Chętnie przyjdę, ale muszę pytać tatę odrzekłam.
Zaraz po tym Ilya uciekł do pokoju ze swoim ojcem. Nie zauważyłam, jak odchodzą. Następnego ranka ojciec przyjechał z listą:
Obiecałeś, synu. Zapraszamy na drugie przyjęcie napisał, podając adres i numer telefonu.
Jagoda poczuła, iż musi trochę schudnąć przed tym dniem. W domu opowiedziała to mamie.
Idź, chłopcy rozumieją więcej niż dorośli. Może się uda z jego ojcem? radziła.
Jego ojciec choćby nie patrzy w moją stronę wyznałam z rozpaczą.
Nie przesadzaj. Może liczy się nie tylko własne uczucie, ale i dziecko.
W sobotę rano ułożyłam włosy, wybrałam sukienkę, podkreśliłam rzęsy. Spojrzałam w lustro, marszcząc brwi: Cokolwiek zrobię, nie będę szczupła.
Gdy zadzwoniłam do drzwi, serce zabiło mocniej.
Jagoda, przychodzę! rzucił Ilya, obejmując mnie tak, jak potrafiło się tylko dziecko. Położyłem mu rękę na krótkiej fryzurze i podałam prezent. Jego oczy zabłysły na widok kolorowego pudełka.
W pokoju stał pięknie nakryty stół. Obok siedział Iwan, przy nim blondynka, a po drugiej stronie starszy pan dziadek Ilyi. Ganna przedstawiła mnie:
To moja ratująca, Jagodo. To mój mąż, Borzysław Iwanowicz. A to znajoma Iwana, Świetlana.
Blondynka uniosła brew, patrząc na mnie. Ganna niechcący przewróciła kieliszek, wino rozlało się na jej kolana, a krzesło przewróciło się z hukiem. Po przeprosinach blondynka już szykowała się do wyjścia.
Nie obrażaj się, ale… próbował Iwan.
Nie mam ochoty się obrażać odrzekłam. Czas iść.
Mama ma swój przepis na ciasto. Nie obrażaj jej, a potem odprowadzę Cię do domu. dodał. W samochodzie jechałyśmy w ciszy.
Nie potrzebowałam twojej pomocy, sama bym dotarła przerwałam długą milczenie.
Mama nie wybaczyłaby, gdybym cię nie odprowadził. Może w końcu poślą ze mną? brzmiał jego głos.
Nie kocham cię, nie kocham cię i nie zamierzam poślubić. Nie mam co Ci dać, jestem za gruba. powiedziałam, drżąc.
Nagle auto stanęło pod domem. Otworzyłam zacinane drzwi.
Otwórz natychmiast krzyknęłam.
Iwan pochylił się i pocałował mnie. Odrzuciłam go mocno.
Co ty? Masz dosyć pięknych blondynek, szukasz pulchnych? Chcesz się ze mną zabawić? Oczy moje paliły się gniewem.
Nie miałem pojęcia, iż w tej chwili wyglądam tak atrakcyjnie. Iwan zachwycał się mną, a blondynki wydawały się pewne swej wyższości.
Przepraszam, nie wiem, co mnie tak trafiło. Nie chciałem Cię zranić wymamrotał.
Nikt mnie w życiu nie całował, chyba, iż po towarzysku. odrzekłam i wyszłam z auta.
Pod koniec sierpnia pogorzało, deszcz z wiatrem szarpał liście. Trzy tygodnie minęły od urodzin Ilyi. Nie widziałam Iwana. Po powrocie z pracy zdjąłam mokre buty.
Przyszedł do Ciebie młody mężczyzna? zapytała mama przy wejściu.
Jaki mężczyzna?
Elegancki, zdenerwowany, chciał, żebym zadzwoniła do niego.
Natychmiast wybrałam numer Iwana.
To ja, przyjechałem. Ilya jest chory, potrzebujemy lekarza.
Już jedziemy! odpowiedziałem, biegnąc do kuchni.
Wychodząc z klatki, żałowałem, iż nie przygotowałem wcześniej spirytusowych chusteczek i strzykawek. Zbiegłem do apteki, kupiłem wszystko. Ilya ucieszył się, widząc mnie. Jego pot spływał po czole, co świadczyło o gorączce. Umyłam ręce, przygotowała się do zastrzyku.
Pamiętasz, iż mam pewne ręce? Nie bój się dodałam, widząc niepokój w jego oczach.
Chłopiec zamknął mocno oczy, po chwili rzekł, iż trochę bolało, ale nie bardzo.
Iwan obserwował mnie, patrząc ciekawie. Nikt jeszcze tak na mnie nie patrzył. Zbladłam, zawstydziłam się, a serce zaczęło bić jak ptak. Iwan ponownie odprowadził mnie do domu.
Okej, chodźmy do kawiarni, musimy porozmawiać. zaproponował.
To dla syna? Nie ma sensu. Nie będziesz mnie kochał, jestem za gruba. odpowiedziałam.
Nie jesteś gruba, jesteś ciepła i dobra. Dzieci nie oszukują, a Ilya cię lubi. Ja też. Myślę, iż możemy założyć rodzinę.
A co jeżeli wróci mama Ilyi?
Nie wróci. Odeszła, przestała mieć kontakt. Jest moja. Czy zgodzisz się iść ze mną na randkę? spytał.
Tak powiedziałam krótko.
Każdy ma swoją drugą połówkę, ale nie zawsze się spotykają, a gdy już, nie zawsze ją rozpoznają, bo nie widzą duszy.
Lekcja, którą wyniosłem z całej tej historii: nie warto oceniać ludzi po wyglądzie choćby najbrzydszy kaczek może zamienić się w białego łabędzia, jeżeli w sercu kryje się szczera miłość.Dziś, patrząc w lustro, widzę nie tylko odbicie, ale także siłę, której potrzebuję, aby żyć pełnią, akceptując siebie i innych.













