Brakujący święty

adamaswtrasie.blogspot.com 1 miesiąc temu
Właściwie to miałem zakończyć temat tych naszych najwcześniejszych Świętych, ale, iż chwilę wcześniej była na blogu opowiastka o pierwszych Piastach to tak sobie skojarzyłem, iż na tle ościennych państw które razem z nami włączały się w nurt europejskiej kultury dość mocno się wyróżniamy.
Poznań - miejsce w którym stał pierwszy polski kościół
Oto bowiem żaden z chrystianizatorów Państwa Gnieźnieńskiego nie dostąpił zaszczytu zostania Świętym. Ani pierwszy ochrzczony władca Mieszko, ani jego syn Bolesław, ani Dobrawa Przemyślidka (przez nieprzychylnego Chrobremu kronikarza i biskupa Thietmara przedstawiana przecież jako główna siła sprawcza mieszkowego nawrócenia), ani biskup Jordan, pierwszy pasterz w Polsce. Dziwne strasznie. W końcu pośród dworów książęcych i królewskich dworów naszych sąsiadów aż roi się od kanonizowanych. W Czechach to wuj Dobrawy, święty Wacław (usunięty krwawo przez własnego brata), na Węgrzech Stefan (ten, co to podobno przejął koronę jadącą do Gniezna) którego Prawa Dłoń w budapesztańskiej katedrze jest najświętszą węgierską relikwią i jego syn Emeryk (oraz biskup Gelert, przez Węgrów usieczony niczym św. Wojciech przez Prusów). Skandynawowie mają świętych Olafa (Norwegia), Eryka (Szwecja) i Kanuta IV (Dania; ci ostatni postarali się także o kanonizację Kanuta Lavarda, ojca wybitnego władcy Waldemara). Ruś (tak haniebnie zniszczona w 1240 roku przez Mongołów) z Olgi i jej syna Włodzimierza zrobiła reinkarnację świętych Heleny i Konstantyna.

Praska katedra ze szczątkami świętego Wacława (oraz świętego Wojciecha)
A u nas świętym został praski biskup usieczony podle Elbląga (a potem jego przyrodni brat, pierwszy gnieźnieński arcybiskup) i pięciu niezbyt znanych kamedułów napadniętych rabunkowo w Międzyrzeczu, do dziś zresztą bardzo zapomnianych. Musieliśmy poczekać jeszcze kilka lat, żeby pojawił się biskup Stanisław ze Szczepanowa – zresztą antagonista władcy Piastowicza i zdrajca króla, o czym dość delikatnie informuje nasz Anonim zwany Gallem.

Rekonstrukcja pruskiej chaty
Czym sobie Piastowie zasłużyli na taką – wiem, iż to za mocne słowo, ale co tam – anatemę to nie mam pojęcia. Wygląda to na początki znanej do dziś na Zachodzie Europy polonofobii, w myśl której na Polaków wbrew faktom zrzuca się wszystko co najgorsze. Mimo, iż co najmniej kilka razy w historii owym Zachodnim Europejczykom przysłowiowy tyłek żeśmy ratowali. Ech.

Okopy z czasów Wojny polsko-bolszewickiej i Bitwy Warszawskiej
Może jednak szukam za daleko – w końcu sam Karol Wielki na kanonizację musiał czekać kilkaset lat. Na przeszkodzie stanął ponoć dość rozwiązły tryb życia frankijskiego władcy. Z drugiej strony naszym Piastom trudno takową seksualną rozwiązłość zarzucić. Według legendy Mieszko przyjmując Dobrawę oddalić miał siedem pogańskich żon. Bolesław Chrobry z kolei niby uczynił był z ruskiej księżniczki Przecławy nałożnicę i – sądząc po opisach tuszy władcy – mógł nie znać umiarkowania w jedzeniu i piciu (przynajmniej u siebie – nieprzestrzegającym postów miał jakoby wyrywać zęby), ale przecież znani są święci galancie korzystający z uroków doczesności. Mieszko II znał łacinę i grekę, ale to jednak za mało na choćby beatyfikację.

Akwizgran - miejsce spoczynku Karola Wielkiego
Zresztą nawet gdyby naszych pierwszych władców kanonizowano, to i tak nie byłoby relikwii – ciała zaginęły, a prawdopodobne groby w katedrze poznańskiej od wieków świecą pustkami (a adekwatnie zostały zapomniane niemal na tysiąclecie). A co to za święty, co relikwiami nie można pohandlować, prawda? Wspaniałe to zagadnienie, warte osobnego wpisu kiedyś tam.

Prawdopodobne pozostałości grobowców Mieszka i Bolesława w katedrze poznańskiej
A adekwatnie to żaden z Piastów. I Piastówn. W Średniowieczu kanonizowano małżonkę Henryka Brodatego świętą Jadwigę von Andechs (patronkę Śląska). Jej synowa dostąpiła tego zaszczytu w XIX wieku, a słynna święta Kinga świętą została dopiero za Jana Pawła II (podobnie jak św Jadwiga Andegaweńska, polska władczyni), wcześniej była błogosławioną. Niektóre Piastówny i piastowskie żony otaczane są kultem lokalnym (niczym mój warcki o. Rafał z Proszowic), ale bez oficjalnego watykańskiego potwierdzenia. Na kanonizowanego członka dynastii musieliśmy poczekać dopiero do czasów Kazimierza Jagiellończyka. Pośród jego licznych synów czterech zostało królami, jeden kardynałem a ostatni, także Kazimierz, właśnie świętym. I przy okazji patronem Wilna, gdzie w niezbyt ładnej klasycystycznej katedrze spoczywa wraz z królem Aleksandrem (prywatnie bratem) i Barbarą Radziwiłłówną (prywatnie żoną bratanka). Ale to już czas gdy Średniowiecze przechodzi powoli w Renesans, a Polska szykuje się do roli europejskiego mocarstwa – więc całkiem inna sytuacja.

Katedra w Wilnie z czasów sprzed "odbudowy" Pałacu Wielkoksiążęcego
Sam zaś królewicz ma sporo roboty, bo jest, oprócz Wilna (gdzie odpust, Kaziuki, jest wspaniałym świętem), patronem Litwy, litewskiej młodzieży i Zakonu Kawalerów Maltańskich (czyli z Maltą łączy nas nie tylko zapiekanka).

Typowy maltański krajobraz z wieżą obserwacyjną joannitów
Podsumowując – jesteśmy jednym z nielicznych państw w Europie którego żaden władca (nie tylko Piast) nie został kanonizowany. A przecież spokojnie znalazłoby się kilku kandydatów: Mieszko, Bolesław Wielki czy tam Chrobry, Władysław Jagiełło (chrystianizatorzy), Władysław Warneńczyk (męczennik – o ile rzeczywiście poległ pod Warną), wreszcie Jan Sobieski (obrońca chrześcijaństwa). Niestety, moda na takie wyświęcania przeminęła, i chyba się już nie doczekamy. Swoją drogą Sobieski to choćby nie ma pomnika w Wiedniu (o czym kiedyś tam wspominałem). Ale dość o tym – następne wpisy będą o konszachtach Słowian (oczywiście niedocenianych) z wielkim Światem.
Wolin -czyli wspólna osada słowiańsko-wikińska
Idź do oryginalnego materiału