Bogacz w przebraniu odwiedza swój sklep i odkrywa, jak kierownik upokarza kasjerkę

polregion.pl 1 tydzień temu

Dawno temu w jednym z polskich miast zdarzyła się pewna niezwykła historia. Bogacz w przebraniu odwiedził swój sklep i odkrył, jak kierownik upokarza młodą kasjerkę.

Pewnego poranka pan Wojciech, właściciel jednej z największych sieci supermarketów w Polsce, postanowił wyjść bez szofera i drogiego garnituru. Założył starą czapkę, ciemne okulary i zwykłą koszulkę, by nie zwracać na siebie uwagi. Od dawna otrzymywał anonimowe skargi na złe traktowanie pracowników w jednej z filii. Wziął wózek i wszedł do sklepu jak zwykły klient.

Nikt go nie rozpoznał, ale to, co zobaczył przy kasie, przerosło jego najgorsze obawy. Młoda kasjerka, może dwudziestotrzyletnia Zosia, miała zaczerwienione oczy. Drżały jej dłonie, gdy skanowała produkty, choć próbowała się uśmiechać. Nagle podszedł do niej kierownik mężczyzna w garniturze, z butną miną i zaczął na nią krzyczeć, nie zważając na obecność klientów.

– Znowu ty? Ładna, ale do niczego! Ile razy mam ci tłumaczyć? warknął.
Zosia spuściła głowę, powstrzymując łzy. Wojciech zacisnął pięści, ale zachował spokój. Starsza kobieta w kolejce odezwała się łagodnie:
– Przepraszam, ale tak nie można traktować pracownicy.
Kierownik odwrócił się do niej z gniewem:
– Niech się pani nie wtrąca! To nie pani sprawa!
Zosia próbowała wyjaśnić:
– Przykro mi, system się zawiesił
– Tanie wymówki! przerwał jej, uderzając w monitor. Jesteś tu, żeby służyć, a nie beczeć jak rozwydrzona dziewczynka!

W sklepie zapanowała cisza. Nikt nie reagował, choć wielu spuściło wzrok ze wstydu. Wojciech w duchu wściekał się, widząc tę bezkarność. Pomyślał o swojej matce, która niegdyś też pracowała jako kasjerka, by utrzymać rodzinę.

– Przychodzi do pracy z gorączką, a on ją tak traktuje mruknął ktoś za nim.
Kierownik zdawał się rozkoszować jej upokorzeniem.
– Chcesz wrócić na magazyn, czy wolisz, żebym cię wyrzucił?
Zosia ledwo wyszeptała:
– Potrzebuję tej pracy
– To się postaraj, bo wisisz na włosku!

Wojciech zauważył, iż inni pracownicy udają, iż nie widzą. Jeden mężczyzna z dzieckiem na rękach opuścił kolejkę ze słowami:
– To niesprawiedliwe! Ona nic nie zrobiła złego!
– jeżeli ją tak bronisz, to zabierz ją do domu! odparł kierownik. Tu potrzebujemy ludzi, którzy potrafią służyć, a nie wzbudzać litość.

Wojciech wyjął telefon i zaczął dyskretnie nagrywać. Gdy kierownik wyrwał Zosi skaner i krzyknął:
– Wynoś się! Jesteś zwolniona! Wojciech odstawił wózek i podszedł do kasy.
– To pańska definicja przywództwa? zapytał spokojnie.
Kierownik zmierzył go wzrokiem.
– A kim pan jest, by mi tak mówić?
Wojciech pokazał mu nagranie. Kierownik zbladł, ale wciąż się bronił:
– I co pan z tym zrobi? Wrzuci w internet? Nikt się nie przejmie słabą pracownicą!

Wtedy nadeszła zastępczyni dyrektora.
– Co się tu dzieje? spytała, a gdy Wojciech zdjął okulary, rozpoznała go.
– To pan Wojciech Właściciel szepnęli pracownicy.
Kierownik zastygł w bezruchu.

– Przez lata budowałem tę firmę, by dawać godną pracę powiedział Wojciech. A pan zamienił to miejsce w więzienie strachu. Koniec z tym.
Kierownik próbował się tłumaczyć, ale Wojciech przerwał:
– Czy pańskie standardy obejmują krzyki i zwalnianie ludzi bez powodu?

Zastępczyni wezwała ochronę. Kierownik krzyczał:
– Nie możecie mnie tak traktować! To dzięki mnie ten sklep działa!
– Szacunek mierzy się nie wynikami, ale tym, jak traktuje się tych, którzy nie mogą się bronić odparł Wojciech.

Potem zwrócił się do Zosi:
– Jak masz na imię?
– Zosia odszepnęła.
– To, co dziś przeszłaś, nie powinno się nigdy zdarzyć. Obiecuję, iż to się zmieni.

Klienci zaczęli bić brawo. Zastępczyni publicznie przeprosiła Zosię.
– jeżeli myślałaś, iż jesteś kilka warta dodał Wojciech wiedz, iż dziś dałaś nam istotną lekcję.

Wkrótce inni pracownicy zaczęli opowiadać o podobnych incydentach. Kierownik został zwolniony, a Zosia awansowała. Wprowadzono nowe procedury chroniące pracowników.

Wojciech przez cały czas potajemnie odwiedzał swoje sklepy. Wiedział, iż szacunku nie da się wymusić zza biurka trzeba go okazywać na co dzień. Bo nigdy nie wiadomo, kto stoi za pozorami.

Idź do oryginalnego materiału