Bóg ma 8766 oczu

astronomiafinansowa.blogspot.com 1 miesiąc temu

W każdej teorii grawitacji siła przyciągania mierzona jest dzięki stałej Newtona. Fizycy używają jednak uproszczonych jednostek, w których prędkość światła c jest równa jedności.

Również stała Plancka podzielona przez dwa pi jest równa jedności. W ten sposób powstaje liczbowy związek między sekundami a ergami – jednostkami energii. W tych niezwykłych, ale wygodnych jednostkach, wszystko, w tym stałą Newtona można wyrazić w centymetrach.

Kiedy obliczymy długość związaną ze stałą Newtona, otrzymamy dokładnie długość Plancka, czyli 10 do potęgi minus 33 centymetra lub zamiennie 10 do 19 potęgi miliardów elektronowoltów. Dlatego wszystkie kwantowe efekty grawitacyjne mierzone są w jednostkach tej maleńkiej odległości. W szczególności rozmiary niewidzialnych wyższych wymiarów są równe długości Plancka.

Ta informacja prawdopodobnie wyzwoliła zainteresowanie Riemanna teorią liczb. Wiele lat później miał on wysunąć znaną hipotezę na temat pewnego wzoru, związanego z funkcją dzeta w teorii liczb. Po stu latach walki z hipotezą Riemanna, największym matematykom świata nie udało się przedstawić żadnego dowodu. Nawet współczesne komputery nie potrafią podać żadnej wskazówki i hipoteza Riemanna przeszła do historii jako jedno z najsłynniejszych nie dowiedzionych twierdzeń w teorii liczb, a może w całej matematyce.

Bell (ten od laboratorium Bella) zauważa: - „Ktokolwiek dowiedzie lub obali to twierdzenie, okryje się sławą.”

Potęga tego odkrycia polega na tym, ze wszystkie siły natury można przedstawić jako pole sił.

Opisane powyżej sprawy należą do wyższej matematyki, czyli proste nie są. Czytelnicy bloga wiedzą atoli, iż autor preferuje prostą matematykę.

Na przykład: - oficjalna, czyli skostniała nauka twierdzi, iż starożytni Egipcjanie nie znali koła, nie wiedzieli dokładnie, ile rok ma dni, a Wielką Piramidę, jako grobowiec wybudowali poddani Cheopsa. I dziś co chwila w tak zwanej sieczce internetowej czytamy, iż coś jest „nawet” starsze od tej wiekopomnej budowli.

Ci uznani naukowcy napisali na wspomniany temat tysiące rozpraw, dysertacji, a więc nie mogą i nie chcą uznać opinii, iż się mylą. Okopali się na wcześniej zdobytych pozycjach i bronią się zaciekle.

A kit im w oko.

Jedna z konkurencyjnych hipotez przesuwa datowanie Wielkiej Piramidy na czas przed potopem, a więc na ponad dziesięć tysięcy lat p.n.e.

Pomijając dowody astronomiczno-matematyczne przemawiające za tym datowaniem, przytaczałem jeden z readingów Edgara Cayce na wspomniany temat.

Były wpisy. Teraz prosta matematyka:

Długość boku podstawy Piramidy to 233 metry. Przypadkiem w temperaturze 233 stopnie Celsjusza zapala się papirus.

Zamieńmy 233 metry na łokcie królewskie (miara długości starożytnych) - otrzymujemy 365. Powinno być 365,25 i pewnie tak jest, ale nie da się dziś pobrać dokładnej miary.

Astronomiczna liczba dni w roku 365,25 potwierdzona jest także w Apokryfach Starego Testamentu (rzecz nie ujęta w kanonie wiary – czytaj ukryta przed profanami):

I rzekł Bóg: - mam 8766 oczu, tyle, ile jest godzin w roku.

365,25 x 24 godziny = 8766

Poza tym dla budowniczych Wielkiej Piramidy liczba dni w roku była rzeczą prozaiczną, skoro znali szybkość światła i zakodowali ją we współrzędnej szerokości geograficznej miejsca: 29,9792458 stopni N.

Czyli 299 tysięcy itd. kilometrów na sekundę, z tą końcówką 458. Z powyższego wynika w sposób oczywisty, iż „starożytni” wiedzieli gdzie budować, tudzież znali przyszłość, a więc znali „nasz” podział czasu na minuty i sekundy.

Czy to wszystko możliwe?

No cóż, dla bogów nie ma rzeczy niemożliwych.


Idź do oryginalnego materiału