W każdej teorii grawitacji siła przyciągania
mierzona jest dzięki stałej Newtona.
Fizycy używają jednak uproszczonych jednostek, w których prędkość światła c
jest równa jedności.
Również
stała Plancka podzielona przez dwa pi jest równa jedności. W ten sposób
powstaje liczbowy związek między sekundami a ergami – jednostkami energii. W
tych niezwykłych, ale wygodnych jednostkach, wszystko, w tym stałą Newtona można wyrazić w
centymetrach.
Kiedy obliczymy długość związaną ze stałą Newtona, otrzymamy dokładnie długość Plancka, czyli 10 do potęgi
minus 33 centymetra lub zamiennie 10 do 19 potęgi miliardów elektronowoltów.
Dlatego wszystkie kwantowe efekty grawitacyjne mierzone są w jednostkach tej
maleńkiej odległości. W szczególności rozmiary niewidzialnych wyższych wymiarów
są równe długości Plancka.
Ta
informacja prawdopodobnie wyzwoliła zainteresowanie Riemanna teorią liczb. Wiele lat później miał on wysunąć znaną
hipotezę na temat pewnego wzoru, związanego z funkcją dzeta w teorii liczb. Po
stu latach walki z hipotezą Riemanna,
największym matematykom świata nie udało się przedstawić żadnego dowodu. Nawet
współczesne komputery nie potrafią podać żadnej wskazówki i hipoteza Riemanna przeszła do historii jako jedno
z najsłynniejszych nie dowiedzionych twierdzeń w teorii liczb, a może w całej
matematyce.
Bell (ten od laboratorium Bella) zauważa: - „Ktokolwiek dowiedzie lub obali to twierdzenie, okryje się sławą.”
Potęga tego odkrycia polega na tym, ze wszystkie siły natury
można przedstawić jako pole sił.
Opisane powyżej
sprawy należą do wyższej matematyki, czyli proste nie są. Czytelnicy bloga
wiedzą atoli, iż autor preferuje prostą matematykę.
Na przykład: - oficjalna, czyli skostniała nauka
twierdzi, iż starożytni Egipcjanie
nie znali koła, nie wiedzieli dokładnie, ile rok ma dni, a Wielką Piramidę, jako grobowiec wybudowali poddani Cheopsa. I dziś co chwila w tak zwanej
sieczce internetowej czytamy, iż coś jest „nawet” starsze od tej wiekopomnej
budowli.
Ci uznani naukowcy napisali na wspomniany temat tysiące
rozpraw, dysertacji, a więc nie mogą i nie chcą uznać opinii, iż się mylą.
Okopali się na wcześniej zdobytych pozycjach i bronią się zaciekle.
A kit im w oko.
Jedna z konkurencyjnych hipotez przesuwa datowanie Wielkiej Piramidy na czas przed potopem,
a więc na ponad dziesięć tysięcy lat p.n.e.
Pomijając dowody astronomiczno-matematyczne przemawiające za tym datowaniem, przytaczałem jeden z readingów Edgara Cayce na wspomniany temat.
Były wpisy. Teraz prosta matematyka:
Długość boku podstawy Piramidy to 233 metry. Przypadkiem w temperaturze 233 stopnie Celsjusza zapala się papirus.
Zamieńmy 233 metry na łokcie królewskie (miara długości starożytnych) - otrzymujemy 365. Powinno być 365,25 i pewnie
tak jest, ale nie da się dziś pobrać dokładnej miary.
Astronomiczna liczba dni w roku 365,25
potwierdzona jest także w Apokryfach
Starego Testamentu (rzecz nie ujęta w kanonie wiary – czytaj ukryta przed
profanami):
I rzekł Bóg:
- mam 8766 oczu, tyle, ile jest godzin w roku.
365,25
x 24 godziny = 8766
Poza tym dla budowniczych Wielkiej Piramidy liczba dni w roku była rzeczą prozaiczną, skoro
znali szybkość światła i zakodowali
ją we współrzędnej szerokości geograficznej miejsca: 29,9792458 stopni N.
Czyli 299 tysięcy itd. kilometrów na sekundę, z tą
końcówką 458. Z powyższego wynika w sposób oczywisty, iż „starożytni” wiedzieli
gdzie budować, tudzież znali przyszłość, a więc znali „nasz” podział czasu na
minuty i sekundy.