W jednym z poprzednich postów pisałem o dowozie koleją prefabrykowanych części skrzyżowania tramwajowego z Krakowa na teren warsztatów Tramwajów Warszawskich (TW). Te warsztaty oficjalnie nazywają się Zakład Energetyki Trakcyjnej i Torów. Tutaj będzie trochę informacji o bocznicy łączącej sieć PKP z torami tramwajowymi. Jest ona nieco nietypowa: pociągi na bocznicy muszą zmieniać kierunek jazdy, by dojechać do celu.
Warsztaty (będę używał tej nieoficjalnej, krótkiej nazwy) leżą w miejscu,w którym linie kolejowe 509 i 20 (nieformalnie: duża i mała kolejowa obwodnica Warszawy) się rozchodzą: ta pierwsza idzie na zachód, ta druga skręca na południe. Miejsce to leży nieco ponad 2 km na zachód od dworca Warszawa Gdańska.
Bocznica rozpoczyna się rozjazdem od południowego toru linii 509 około 150 metrów na wschód od przejazdu przez ulicę Kozielską i 400 metrów na zachód od wiaduktu ulicy Powązkowskiej.
Aby zobaczyć dalszy ciąg bocznicy trzeba się przenieść kilkaset metrów na zachód, pod wiadukt al. Prymasa Tysiąclecia. Nie ma legalnej drogi wzdłuż torów, jeżeli się chce tam dostać bez łamania przepisów, jest to prawie dwukilometrowy spacerek.
A jak się tam już dostaniemy i zejdziemy z wiaduktu, to zobaczymy coś takiego:
Ale dlaczego na powyższym zdjęciu są DWA tory bocznicy? Cofnijmy się kilkanaście metrów i zobaczymy, iż tory się łączą.
I tu właśnie jest ta nietypowość bocznicy, o której wspomniałem na początku. Na teren warsztatów z torów PKP nie można wjechać „jednym ruchem”. Pociąg musi wjechać na ślepy tor, trzeba przestawić zwrotnicę i kontynuować jazdę w przeciwnym kierunku. Nie jest to najszybszy i najwygodniejszy sposób,ale bocznica nie jest używana zbyt często. Głównym towarem dowożonym pociągami do TW jest tłuczeń do budowy i utrzymania torów oraz szyny, z grubsza jeden pociąg na miesiąc.